Gospodarka hamuje, a razem z nią hamuje szybki wzrost płac. W tym roku, jeśli pracownicy w ogóle dostaną podwyżki, to będą one raczej skromne - pisze "The Wall Street Journal Polska". Niektórych może czekać nawet obniżka płacy.
- Spowolnienie nie musi oznaczać jednak spadku wynagrodzeń. W różnych branżach będzie to różnie wyglądać. W tych, w których sprzedaż wzrośnie, płace pójdą w górę - pociesza dr Wiesław Łagodziński z GUS.
Jednak rekordowe bonusy, takie jak w roku ubiegłym, odchodzą w przeszłość - zaznacza "WSJ Polska". W 2008 r. zarobki w firmach skoczyły średnio o 10,5 - 10,8 proc. W rezultacie przeciętne wynagrodzenie brutto zwiększyło się aż o niemal 300 zł. Takie skoki pensji szybko się nie powtórzą. - W tym roku płace wzrosną, ale mniej, najwyżej o 6,1 proc. - mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego. Przyznaje, że i tak jest to bardzo optymistyczna prognoza.
Inni analitycy też prognozują wzrost płac, ale nieco niższy. Zdaniem Karoliny Sędzimir z PKO BP, pensje w przedsiębiorstwach mogą wzrosnąć o 5,5 proc. Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao twierdzi, że pracownicy mogą liczyć na podwyżki nie większe niż 4,2 proc. Zaś Ernest Pytlarczyk z BRE Banku i Arkadiusz Krześniak z Deutsche Bank Polska są przekonani, że wyniosą one 4 proc. Jeśli spełnią się najmniej optymistyczne prognozy, przeciętna płaca wzrośnie w tym roku o 128 zł - wylicza gazeta.
Komu w obetną?
- Podwyżki płac w przedsiębiorstwach będą na ogół niewielkie. Z powodu spowolnienia gospodarczego wywołanego recesją na Zachodzie wyniki finansowe firm będą słabe - mówi Sędzimir. Co więcej, w wielu przedsiębiorstwach sytuacja finansowa nie pozwoli na podwyżki, a w niektórych przypadkach zarobki mogą nawet być zmniejszone. - Będzie tak, jeśli sytuacja zmusi firmy do wyboru między zwolnieniami pracowników a redukcją płac - mówi Sędzimir. Według niej, firmy będą wybierać raczej drugie rozwiązanie. Najbardziej narażone na takie cięcia są branże, które najmocniej dotyka spowolnienie, czyli budownictwo, motoryzacja i producenci RTV i AGD.
Ale na pewno nie zabraknie również takich firm, które zwolnią część pracowników, by zyskać pieniądze na podwyżki dla pozostałych.
Ekonomiści są przekonani, że w tych firmach, w których podwyżki płac będą możliwe, ich skala będzie mała, ponieważ siła przetargowa pracowników i związków zawodowych będzie coraz słabsza. Powód: w tym roku spadnie zatrudnienie w przedsiębiorstwach i wzrośnie bezrobocie - pisze "WSJ Polska".
Źródło: "The Wall Street Journal Polska"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu