Prezydent USA Barack Obama zjawił się niespodziewanie w sklepie sieci Gap w Nowym Jorku. Wykorzystał zakupy do apelu o podwyższenie najniższej stawki za godzinę pracy.
Amerykański prezydent, który przybył na Manhattan w celu wspomożenia zbiórki Demokratów na kampanię wyborczą, kompletnie zaskoczył we wtorek wieczorem personel i klientów sklepu przy zbiegu 42. Ulicy i Trzeciej Alei. Kiedy najpierw wkroczyli tam jego ochroniarze, wszyscy myśleli, że Gap odwiedzi jakiś dyplomata z pobliskiej siedziby ONZ. Ze zdumieniem zobaczyli jednak prezydenta.
Prezydent zapunktował
Obama postanowił kupić swetry dla swoich córek, ale nie zapomniał też o żonie.
- Nie mam pojęcia, co wybrać dla Michelle. Może powinniśmy jej kupić jakieś skarpetki? - zastanawiał się. Ostatecznie prezydent postanowił kupić żonie niebieską kurtkę. - Jestem tu, w Gap, ponieważ nigdy nie zaszkodzi coś przynieść do domu. Dostaję wtedy punkty - dowcipkował. Wydał łącznie 154 dolary i 85 centów. Dokonując transakcji, przyznał, że nie zawsze ma ze sobą portfel. Zażartował przy tym, udając zdumienie, że można złożyć podpis na szklanej szybce terminala do kart płatniczych.
Pobory wyższe od najniższej stawki
Amerykański przywódca wykorzystał wizytę w sklepie, żeby pogratulować kierownictwu Gap decyzji o przyznawaniu osobom rozpoczynającym tam pracę poborów w wysokości przekraczającej najniższą stawkę za godzinę. Zwrócił uwagę, że inaczej niż dawniej nie otrzymują jej już tylko nastolatki; przeciętny wiek początkujących pracowników wynosi teraz 35 lat. - Jest to pożyteczne nie tylko dla nich i dla ich rodzin, lecz dla całej amerykańskiej gospodarki - przekonywał Obama. Prezydent wzywał Kongres o podwyższenie najniżej stawki za godzinę z 7, 25 dolara do 10,10 USD. Niechętni temu są jednak Republikanie na waszyngtońskim Kapitolu. Głównym powodem nowojorskiej wizyty Baracka Obamy była pomoc w zbiórce funduszy na kampanię wyborczą Partii Demokratycznej. Towarzyszyła mu w tym m.in. była sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Autor: mn/klim/ / Źródło: PAP, Reuters