Rząd kubański zapowiedział poszerzanie marginesu dla drobnej przedsiębiorczości. - Państwo nie może zajmować się wszystkim - powiedział minister gospodarki i planowania Marino Murillo. To efekt zgody na dzierżawę taksówek. Wcześniej na Kubie poluzowano rynek zakładów fryzjerskich.
- Uważamy, że państwo powołane jest do kierowania całym zespołem działań gospodarczych, ale nie może zajmować się wszystkim - powiedział, inaugurując w niedzielę posiedzenie Zgromadzenia Narodowego Kuby, minister gospodarki i planowania Marino Murillo.
- Państwo musi kierować w gospodarce rzeczami najważniejszymi - wyjaśnił - i zapowiedział "rozszerzenie na inne usługi" tego, co nazwał "eksperymentem z dzierżawieniem zakładów fryzjerskich".
Prywatyzacyjne tabu
Minister w swym przemówieniu nie użył jednak ani razu słowa "prywatyzacja". Powiedział też, że przygotowywane "z wielkim spokojem" zmiany nie są reformą, lecz "aktualizacją i modernizacją" kubańskiej gospodarki. - I nie możemy zapominać, że najpotężniejszy kraj świata jest naszym wrogiem - dodał nawiązując do amerykańskiej blokady gospodarczej Kuby.
Ta trwa już od przeszło 48 lat. 79-letni prezydent Raul Castro, który objął to stanowisko przed czterema laty w związku z ciężką chorobą swego brata, prowadzi politykę gospodarczą zmierzającą do ożywienia rolnictwa poprzez oddawanie ziemi do indywidualnej eksploatacji.
Wcześniej w prywatną "dzierżawę" oddano zakłady fryzjerskie. Teraz będzie do nich można dojechać "wydzierżawionymi" taksówkami.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Krokodyl