Informacje sprzedawców o tym, że kupujemy coś na własne ryzyko są niezgodne z obowiązującymi przepisami. - Odpowiedzialność za projekt niebezpieczny zawsze obciąża importera, czy sprzedawcę, który wprowadził go do obrotu - mówił w TVN24 Biznes i Świat mecenas Przemysław Rosati.
Część przedsiębiorców próbuje przerzucić odpowiedzialność, za szkody wyrządzone przez sprzedany towar, na klientów. Zdaniem ekspertów jest to postępowanie niezgodne z obowiązującymi przepisami.
Adwokat Przemysław Rosati tłumaczył, że to odpowiedzialność na zasadzie ryzyka. - Nie można jej przerzucać ani wyłączyć ani też w żaden sposób ograniczyć - twierdzi Przemysław Rosati.
Niebezpieczna nawet książka
Przedmiotem niebezpiecznym może być np. książka, czy zabawka. - Jeżeli będzie mogła spowodować uszczerbek w zdrowiu bądź mieniu, to jest przez prawo uznawana za przedmiot niebezpieczny. Można przecież wyobrazić sobie sytuację, że jakiś element zabawki uderzy dziecko i np. wbije się w jego ciało - wyjaśniał Rosati. Sytuacji tej nie zmienia nawet fakt, że sprzedawca umieści na produkcie informację - np. w formie naklejki - ostrzegająca o potencjalnym niebezpieczeństwie. - Nie decyduje o tym sprzedawca, importer, czy nawet producent, ale właściwości konkretnego produktu - mówił mecenas.
Program "Biznes dla Ludzi" Pawła Blajera do obejrzenia na antenie TVN24 Biznes i Świat od poniedziałku do piątku o godz. 20.00.
Autor: msz//gry / Źródło: TVN24 Biznes i Świat