Wszystko zaczęło się dokładnie przed rokiem. Równo 12 miesięcy temu Wall Street wstrząsnęła informacja o upadku inwestycyjnego giganta - banku Bear Stearns. Była to pierwsza potężna instytucja, która nie wytrzymała załamania na rynku kredytowym. Upadek Bear Stearns traktuje się jako symboliczny początek globalnego kryzysu finansowego.
Początku końca Bear Stearns wielu dopatruje się latem 2007 roku, kiedy problemy zaczęły mieć fundusze banku, związane z rynkiem nieruchomości.
1 marca 2008 roku na rynek trafiły pogłoski o braku płynności finansowej Bear Stearns. Choć prezes banku uspokajał inwestorów, akcje dosłownie zapikowały: 14 marca w czasie jednej sesji potaniały o prawie połowę.
FED ogłosił wsparcie dla banku, ale później wycofał się, zmuszając Bear Stearns do natychmiastowego znalezienia nabywcy.
Został nim ostatecznie JP Morgan Chase. Bear Sterns zgodził się na sprzedaż za cenę 2 dolarów za akcję. czyli o 93 procent mniej niż wynosiła jego wycena na giełdzie.
Następnego dnia donosiliśmy już o panice ne giełdach i oznakach "poważnych problemów amerykańskiego systemu bankowego". Prawdziwy krach nastąpił w połowie lipca, gdy amerykański rząd musiał ratować Freddie Mac i Fannie Mae - dwie instytucje, stanowiące podstawę tamtejszego rynku hipotecznego. Klocki finansowego domina na dobre zaś runęły wraz z upadkiem banku Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku.
Źródło: TVN CNBC Biznes, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes (fot. PAP/EPA)