Trudne czasy nie zmniejszają naszego zamiłowania do leków. W styczniu wydaliśmy w aptekach 2,37 mld zł – o 14 proc. więcej niż przed rokiem. Paradoksalnie hossa w branży farmaceutycznej może być pośrednio efektem recesji: według ekspertów popyt na leki to nie tylko skutek epidemii grypy, ale i obaw przed możliwością zwolnienia z pracy - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Gdy firmy tną koszty, pracownicy wolą udowadniać swoją przydatność w pracy. Jeśli dopadnie ich choroba - kupują coraz więcej środków, które mogą pomóc im szybko wrócić do zdrowia bez korzystania ze zwolnień lekarskich.
– Zwiększony popyt na leki wiąże się ze wzrostem zachorowań na grypę, ale wpływa też na niego sytuacja na rynku pracy – mówi gazecie Piotr Kula, prezes monitorującej rynek firmy PharmaExpert.
Apteka na wspomaganiu kryzysowym
W styczniu 2008 roku wydaliśmy na leki 2,37 mld zł – o 14 proc. więcej niż przed rokiem. leki i polacy
Statystyczną polską aptekę, która sprzedała w styczniu leki za 174 tys. zł, odwiedziło 4,34 tys. pacjentów – o 6,1 proc. więcej niż przed rokiem. Średnia marża apteczna wyniosła 26,4 proc.
Dobry styczeń budzi optymizm farmaceutów co do wzrostu rynku w całym 2009 roku – Podtrzymujemy prognozę, zgodnie z którą sprzedaż apteczna w tym roku zamknie się kwotą 25,5 mld zł (w cenach detalicznych) i wzrośnie o 6 proc. – mówi Piotr Kula.
Pęknięcie leko-bańki
Apteki zarabiają więc mimo kryzysu, ale pogarszająca się sytuacja na rynku pracy rodzi też zagrożenie: może zabraknąć środków na refundację leków. Wartość refundacji w styczniu sięgnęła ponad 700 mln zł, co oznacza wzrost o 18,6 proc. wobec stycznia 2008 roku. Wiele wskazuje na to, że w lutym może być równie wysoka w związku z dużą liczbą zachorowań.
Tymczasem budżet refundacyjny oparty jest na składkach pacjentów: im mniej spośród nich ma pracę, tym niższe są wpływy. Spodziewany poziom bezrobocia w lutym – 10,5 proc. – nie jest dobrym prognostykiem.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu