W kopalni "Budryk" wciąż bez porozumienia. Do strajkujących pod ziemią górników docierają następni. Od godziny 18, kiedy zaczęłą się kolejna zmiana, pod ziemią jest 292 osób. Protestujący apelują o pomoc - brakuje im głownie koców, ciepłego jedzenie i napojów.
- Decyzja o przerwaniu okupacji na powierzchni została podjęta dzisiaj rano. Kierowaliśmy się odpowiedzialnością za przyszłość kopalni - twierdzi Grzegorz Bednarski ze związku zawodowego "Kadra". Jak wyjaśnił, przerwanie prac pod ziemią doprowadziło do deformacji wyrobisk i zagrożenia pozostawionego tam sprzętu. Dłuższe zaniechanie prac mogłoby bezpowrotnie doprowadzić do unieruchomienia części sprzętu i znacząco utrudniłoby wznowienie wydobycia węgla.
- Naszym celem jest, by jak najwięcej osób przystąpiło do prac konserwacyjno-przygotowawczych, ale pracodawca zamiast na 700 zwiózł ich na 1050 m pod ziemię - powiedział Bednarski. - Zarząd robi nam na złość, więc górnicy zdecydowali się wyjść na 700 m i dołączyć do protestujących - dodaje jeden ze związkowców Krzysztof Łabądź.
Od czwartku strajk na dole kopalni rrozpoczęło 12 górników. Ale do tej pory dołączyło do nich kolejne 280 osób. Kopalnia od 19 dni nie wydobywa węgla.
Jednak zdaniem prezesa "Budryka" Piotra Bojarskiego, górnicy zostali zwiezieni po prostu na stanowiska, gdzie zwykle pracują. - Kierownicy oddziałów przydzielili górników tam, gdzie powinni podjąć pracę - tłumaczy.
Rodziny górników strajkujących pod ziemią mogą z bramy kopalnianej połączyć się z nimi telefonicznie. Należy dzwonić pod nr.: 6197 i poprosić do telefonu osobę, z którą chce się rozmawiać. telefon do górników z budryka
Jeszcze rano związkowcy liczyli, że nawet dziś uda się wznowić rozmowy na temat podwyżek. Przypominali, że w czwartek udało się w tej sprawie dogadać górnikom i zarządowi Kompanii Węglowej. Jednak teraz rozmowy znów stanęły pod znakiem zapytania.
Długi konflikt Protest w "Budryku" prowadzą 4 z 9 działających tam związków: "Sierpień 80", "Kadra", "Jedność Pracowników Budryka" i Związek Zawodowy Ratowników Górniczych. Nie zgadzają się na wynegocjowane we wrześniu, choć odrzucone przez załogę, warunki przyłączenia kopalni do Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Pozostałe związki akceptują porozumienie.
Protestujący chcą szybkiego wyrównania płac do średniej w kopalniach JSW lub jednorazowego świadczenia, które wyrówna dysproporcje. Oczekują podwyżki stawek płac o 12 zł dziennie, wobec 5 zł, które od dawna proponuje zarząd kopalni. Wraz z innymi świadczeniami chodzi średnio o ok. 600 zł miesięcznie do pensji każdego górnika.
W środę nie doszło do kolejnej tury rozmów protestujących z zarządami kopalni i JSW, które oświadczyły, że nie mają dla górników nowych propozycji. Według zarządu, nie przyjmując jego propozycji każdy górnik tylko za ubiegły rok traci ok. 1350 zł. W tym roku, już w ramach JSW, płace w "Budryku" mają wzrosnąć ok. 450 zł na każdego zatrudnionego.
Zarząd kopalni uważa protest związkowców za nielegalny. W środę skierował do pracowników zakładu oświadczenie, w którym podkreślił, że organizatorzy trwającego strajku zostaną pociągnięci do odpowiedzialności na drodze sądowej. Wcześniej, w poniedziałek, zawiadomił o działaniach strajkujących m.in. organa ścigania i nadzór górniczy.
Zdaniem protestujących, organizując strajk związki spełniły wszystkie prawne warunki prowadzenia sporu z pracodawcą.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, zdj. PAP