Polska musi skorzystać z obecnych sprzyjających warunków gospodarczych i przeprowadzić reformy, zanim impuls wzrostu z poprzednich lat wygaśnie - wskazuje w swoim opracowaniu Komisja Europejska.
Najnowsza publikacja dyrekcji KE ds. gospodarczych i finansowych (ECFIN) zwraca uwagę na niezwykły postęp ekonomiczny i ekspansję w międzynarodowym handlu, jakie miały miejsce w ostatnich 25 latach w Polsce. Opracowanie nie jest jednak laurką, z której mogliby się cieszyć rządzący, ale wezwaniem ich do pracy.
Niewielki postęp
Autorzy analizy piszą m.in., że nasza niewyspecjalizowana produkcja, owszem, może być konkurencyjna, ale dlatego, że opiera się na niskich kosztach pracy. Wytknięto nam też, że w przeciwieństwie do innych krajów Europy Wschodniej i Środkowej w Polsce specjalizacja produktowa pozostaje relatywnie stała, a postęp, jeśli chodzi o udział w produkcji dóbr średniej i wyższej technologii, jest niewielki. Dlatego - jak oceniono - kluczowym wyzwaniem w nadchodzących latach jest wdrożenie reform, które wspierałby przejście polskiej gospodarki do modelu z większym udziałem dóbr technologicznych oraz o większej wartości dodanej, czyli produkcji z wykorzystaniem nowocześniejszych technologii i produktów wysokoprzetworzonych.
KE przekonuje, że Polska musi skorzystać z obecnych sprzyjających warunków, zanim impuls wzrostu z poprzednich lat wygaśnie. "Europa, zwłaszcza Europa Zachodnia, doświadczyła kilku "cudów gospodarczych", które przekształciły się w stagnację. Polska ma szczęście, że może korzystać z tego doświadczenia" - czytamy.
Pułapka średniego dochodu
Eksperci oceniają, że Polska musi dokonać strategicznych wyborów, aby zabezpieczyć wzrost i uniknąć pułapki średniego dochodu. Wpadają w nią kraje, które opierają swój wzrost na rezerwach kosztów (m.in. pracy). Po osiągnięciu pewnego poziomu PKB na mieszkańca (i braku przejścia na bardziej zaawansowaną produkcję) kraje takie stają w obliczu spowolnienia gospodarczego. W opracowaniu porównano udział wartości dodanej z sektorów przemysłu wysokiej i średniej technologii w porównaniu do sektorów niższej i niskiej technologii w Polsce oraz na Węgrzech i w Czechach. Wszystkie trzy kraje w połowie lat 90. były mniej więcej na tym samym poziomie pod tym względem, jednak teraz my zostajemy daleko w tyle. W przypadku Węgier głównym czynnikiem pozytywnego trendu był wzrost udziału wartości dodanej w sektorach elektronicznych i farmaceutycznym, natomiast w Czechach nastąpiła ekspansja przemysłu samochodowego i środków transportu.
Badania i rozwój, głupcze!
W Polsce również nastąpiła nieznaczna poprawa, jeśli chodzi o stosunek wartości dodanej pochodzącej z sektorów wysokiej i średniej technologii w porównaniu do tych mniej zaawansowanych. Wzrost ten został jednak znacznie zmniejszony przez rozwój sektorów niższej technologii, jak produkcja gumy, tworzyw sztucznych i innych produktów niemetalowych.
"Takie wyniki sugerują, że istnieje wyraźny potencjał zwiększenia zawartości technologicznej polskiej gospodarki" - oceniła KE. Jej eksperci uważają, że wzrost w Polsce byłby znacznie wyższy, gdyby struktura naszej gospodarki była inna. Wskazano przy tym, że od 2000 do 2013 r. Polska utrzymywała swoją przewagę konkurencyjną przez wytwarzanie towarów opartych o niższą technologię. W publikacji napisano, że nawet dobra z sektorów wyższej i wysokiej technologii wytwarzane w Polsce, m.in. farmaceutyki, sprzęt biurowy, lotniczy i naukowy mają niski indeks przewagi konkurencyjnej. Wyjątkiem jest sprzęt telekomunikacyjny. Analitycy KE przyznali, że dopóki gospodarka rozwija się odpowiednio dobrze, podejmowanie reform jest trudne. Dlatego radzą, by rząd mówił o skutkach zaniechania zmian i kosztach, jakie to za sobą niesie.
Autor: rf//km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock