Najniższe oprocentowanie, choć dość wysokie ryzyko kursowe - to główne cechy kredytu hipotecznego. Jeden z banków chce dać polskim klientom, i to nie tylko garstce najbogatszych, możliwość zaciągania kredytów w najniżej oprocentowanej walucie świata, czyli w japońskim jenie.
W Japonii stopy procentowe są ponad 10 razy niższe niż w Polsce. I dlatego właśnie japoński jen powoli staje się konkurencją dla franka. Ale to waluta ryzykowna.
Jeśli będzie wszystko w porządku, nasze raty będą niskie, kurs walutowy jena będzie spadał i będziemy na tym zyskiwali. Natomiast w przypadku gwałtownych umocnień jena może się okazać, że nie będzie nas stać na spłacanie raty.
- W najbliższych miesiącach jen prawdopodobnie będzie tracił do złotego. Czyli, gdybyśmy mieli kredyt w jenach, będziemy dodatkowo zyskiwali. Natomiast w dłuższym terminie - po pierwsze, trudno mówić o czymś na pewno i stąd wynika ryzyko kursowe. Po drugie, bardzo prawdopodobne, że jen jednak będzie w perspektywie kilku lat zyskiwał do złotego - mówi Marcin Grotek, analityk Reiffeisen Bank
400 zł zamiast 700 zł
Obecnie notowania jena są bardzo korzystne. Korzystne są więc kredyty w jenach. Przy kwocie kredytu na 100 tys. zł, oprocentowanie w złotówkach wynosi ponad siedem proc., a rata ok. 700 zł. Jeśli weźmiemy kredyt na tę samą kwotę we franku, oprocentowanie spada o ponad trzy procent, a rata o 200 zł. W jenach oprocentowanie jest ponad połowę niższe od tego w złotym, a na racie miesięcznej zaoszczędzimy prawie 300 zł
Na razie jednak kredyt w jenach to wciąż oferta dla wybranych. Jest oferowany głównie w ramach usługi private banking - czyli dla klientów wybranych, którzy zadłużają się powyżej miliona zł. Ograniczenia zmniejszy jednak Noble Bank, który zaoferuje kredyt w jenach dla osób, które chcą zadłużyć się na co najmniej 500 tys. zł.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES