Największy wzrost cen w wyniku zaokrągleń, jakich dokonywać będą sprzedawcy po wprowadzeniu w Polsce euro, nastąpi w grupie towarów o cenach "niskich", a więc i takich, które są najczęściej kupowane - wynika z raportu Narodowego Banku Polskiego na temat skutków przyjęcia przez Polskę wspólnej waluty.
NBP od kilku lat bada, jak zastąpienie złotego przez euro wpłynie na gospodarkę i nasze kieszenie.
Z kolejnego takiego badania, zatytułowanego "Efekty zaokrągleń cen w Polsce po wprowadzeniu euro do obiegu gotówkowego" wynika, że połowa wydatków konsumpcyjnych przeciętnego gospodarstwa domowego jest przeznaczana na te dobra i usługi, których cena "jednostkowa" nie przewyższa 7,6 zł.
Te właśnie towary i usługi, o niskich cenach nominalnych, są najczęściej kupowane. I właśnie ich ceny będą najbardziej najbardziej podatne na zaokrąglenia w górę przy przeliczeniu cen w złotych na ceny w euro. A w związku z tym - najbardziej wzrosną.
Psychologia wzrostu cen
NBP twierdzi więc, ze wzrost cen dóbr najczęściej kupowanych będzie znacznie większy, niż wszystkich pozostałych towarów i usług konsumpcyjnych, a to spowoduje, że "psychologiczne" postrzeganie inflacji będzie silniejsze, niż jej faktyczny wymiar.
Grupy towarów i usług, w których NBP spodziewa się największego wzrostu to: łączność, żywność oraz restauracje i hotele.
Ile zatem ceny wzrosną, czyli o ile zostaną zaokrąglone? W zależności od przyjętego scenariusza zaokrągleń, będzie to od 0,04 proc. do 2,56 proc. A w skrajnych przypadkach może okazać się, że niektóre ceny spadną o 0,18 proc., inne zaś wzrosną o 3,29 proc.
Autorzy opracowania wskazują, że efekt cenowy zaokrągleń w znacznym stopniu zależeć będzie od przyjętego kursu wymiany złotego na euro.
Euro na Euro?
Nie wiadomo jeszcze, kiedy Polska przyjmie euro. Miało być euro na Euro 2012... ale. Wprawdzie wypełniamy część kryteriów pozwalających przyjąć wspólną walutę - co potwierdza unijna decyzja o zdjęciu tzw. procedury nadmiernego deficytu, od której jutro formalnie nas Unia uwolni - jednak na drodze do wspólnej waluty znowu może stanąć polityka.
W Konstytucji zapisano, że centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski. Przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza. W tej sytuacji, żeby Polska przyjęła euro, konstytucję trzeba byłoby zmienić. Po wejściu do strefy euro kompetencje NBP przejmie Europejski Bank Centralny, choć NBP nie przestanie istnieć. Taka sytuacja może więc rodzić problem prawny.
Zmiana konstytucji wymagałaby jednak dwóch trzecich głosów w Sejmie, a takiej większości obecna koalicja nie ma.
Tymczasem odkładanie wprowadzania euro przez Polskę o kolejne 4 lata może przynieść problemy naszej gospodarce. Oznacza niższy wzrost gospodarczy. Byłoby też źle widziane przez rynek finansowy i mogłoby skutkować osłabieniem złotego, wyższą inflacją i dalszym wzrostem oprocentowania kredytów.
ram
Źródło: PAP, TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24