Zarząd banku PKO BP znalazł sposób, by podreperować swoje zarobki omijając ustawę kominową - pisze "Puls Biznesu". Trochę roboty było: z małej spółki zależnej zrobił większą, powołał w niej radę nadzorczą, zmienił statut... Ale wtedy zasiadający w niej członkowie zarządu banku mogli pobierać dodatkowe wynagrodzenie.
Tzw. ustawa kominowa ogranicza zarobki szefów spółek należących do Skarbu Państwa do równowartości sześciu średnich krajowych pensji.
W PKO BP wymyślili jednak, jak poradzić sobie z kominówką. "PB" wyśledził, że wykorzystali w tym małą spółkę PKO BP Finat sp. z o.o. Wcześniej niewielka spółka należąca do PTE Bankowy i obsługująca od strony informatycznej fundusz emerytalny, w ogóle nie miała rady nadzorczej, bo po prostu jej nie potrzebowała.
Sposób na komin
Spółka została jednak dokapitalizowana kwotą 7,6 mln zł przez Inteligo Financial Services, spółkę PKO BP. W styczniu powołano w niej radę nadzorczą, której szefem został Tomasz Mironczuk, wiceprezes PKO BP, a w marcu doszedł do niej kolejny członek zarządu banku - Jarosław Myjak.
Aby nie było tak, że samo PKO BP ma dwóch przedstawicieli w radzie i żadnych udziałów w spółce, bank kupił więc niewielki pakiecik Finat. Jednak niedługo potem, kiedy przygotowywane były już wypłaty, ktoś się zorientował, że ludziom z PKO BP pensum się nie należy, bo reprezentują udziałowców spółki. - Zrobiło się porządne zamieszanie. W jeden dzień został zmieniony statut Finatu w taki sposób, że wynagrodzenia nie mogą pobierać przedstawiciele wszystkich udziałowców, za wyjątkiem... banku - mówi rozmówca gazety.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu