W niedzielę 25 maja mieszkańcy Krakowa zdecydują, czy chcą, aby stolica Małopolski zorganizowała zimowe igrzyska olimpijskie w 2022 roku. Orędownicy przeprowadzenia imprezy przekonują, że to ogromna szansa na rozwój miasta i całego regionu. Z kolei przeciwnicy argumentują, że Krakowa nie stać na "efektowne marnotrawstwo pieniędzy", a organizacja igrzysk przyniesie gigantyczne długi.
O prawo przeprowadzenia ZIO w 2022 r. walczy pięć miast: Pekin, Ałmaty, Lwów, Oslo i Kraków. Decyzja, kto będzie gospodarzem, zapadnie na 127. sesji MKOl w Kuala Lumpur 31 lipca 2015 roku.
Efekt barceloński pożądany
Kandydatura Krakowa została oficjalnie zgłoszona do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) 7 listopada 2013 roku. W stolicy Małopolski miałoby odbyć się większość konkurencji przeprowadzanych na lodzie oraz ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk. Konkurencje alpejskie miałyby zostać rozegrane na Słowacji, a pozostałe konkurencje w Zakopanem.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zapowiadał, że w referendum zagłosuje za organizacją Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku w Krakowie. Jak mówił, dziwi się ludziom, którzy są przeciw imprezie. - Nie widzę logicznego uzasadnienia do bycia przeciw - twierdził.
- Igrzyska są ogromną szansą dla rozwoju Krakowa. Mogą one przyspieszyć realizację strategicznych inwestycji w naszym mieście, jak i całym regionie - podkreślała wiceprezydent miasta Magdalena Sroka, która jest także przewodniczącą Komitetu Konkursowego Zimowych Igrzysk Olimpijskich Kraków 2022.
Władze miasta liczą zapewne na tzw. efekt barceloński, czyli zjawisko, które powstało po Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku. Impreza była znakomicie zorganizowana, a stolica Katalonii skutecznie wypromowana. Dzięki temu Barcelona przyciąga od tamtej pory rzeszę turystów, którzy już dawno zrekompensowali miastu deficyt 1,5 mld dolarów, z jakim zakończono igrzyska.
- Dojdziemy do tego, że na narty nie trzeba będzie jeździć w Dolomity, będzie można zostać w kraju. Do tego też przyczyni się olimpiada - przekonywał Majchrowski podczas wtorkowego posiedzenia Okrągłego Stołu Polskiego Sportu w Warszawie.
Za i przeciw
Zwolennicy organizacji igrzysk przekonują, że na imprezie skorzystaliby przede wszystkim mieszkańcy Krakowa. I wyliczają korzyści: nowe miejsca pracy, remonty dróg w Krakowie, budowa północnej obwodnicy miasta, rozbudowa linii tramwajowych, nowoczesne obiekty sportowe, mieszkania komunalne. Przy okazji organizacji igrzysk zostaną wybudowane ważne inwestycje drogowe i infrastrukturalne, które bez igrzysk zostaną wybudowane później i z większym udziałem własnym.
Michał Kleiber prezes PAN przekonuje, że Kraków skorzysta na olimpiadzie -"Igrzyska będą tanie i oszczędne" - mówi. CZYTAJ WIĘCEJ.
Przeciwnicy igrzysk ripostują, że bez sportowej imprezy Kraków będzie się wprawdzie rozwijał wolniej, ale też z mniejszym ryzykiem. Ale przede wszystkim zwracają uwagę na duże koszty organizacji igrzysk, które będą obciążeniem zarówno dla budżetu centralnego, jak i dla samego Krakowa. Może ono doprowadzić do zablokowania wszelkiego rodzaju inwestycji w sferze społecznej, spowodować dalsze cięcia w dziedzinie usług publicznych i katastrofę ekonomiczną oraz w konsekwencji obciążyć spłatą długu kolejne pokolenia.
Dziwią się także, że wielką, międzynarodową imprezę chce organizować miasto, którego władze dokonują cięć w budżecie na edukację i podwyższają opłaty za transport publiczny oraz gdzie brakuje środków na zapewnienie odpowiedniej liczby miejsc w przedszkolach, ochronę terenów zielonych i kompleksową modernizację i rozwój infrastruktury rowerowej.
Koszty
Przedstawiany przez organizatorów szacunkowy budżet igrzysk w Krakowie wynosi 21 mld złotych (to około sześć razy więcej niż wynosi roczny budżet miasta). Tylko na samo ubieganie się o organizację imprezy państwo i samorządy wydadzą ok. 210 mln zł.
Koszty inwestycji, które trzeba zrealizować w Małopolsce jeszcze przed igrzyskami - m.in. budowa dróg, modernizacja sieci kolejowej, budowa nowego pasa startowego na lotnisku - są szacowane na poziomie 13 mld zł. Budowa wioski olimpijskiej i obiektów sportowych ma kosztować 7,2 mld zł. Władze miasta zapewniają, że z tej sumy Kraków wyda tylko 300 mln zł.
Trzeba jednak pamiętać, że koszty organizacji zimowych igrzysk są statystycznie wyższe od założonych (bez infrastruktury) średnio o 135 proc. A ostateczny koszt organizacji imprezy może być znany dopiero 8 lat po zakończeniu igrzysk.
Co z tym budżetem?
Przekonało się o tym wiele miast, które były gospodarzem zimowych igrzysk. Nie tylko nie zarobiły nic na igrzyskach, ale jeszcze dołożyły do organizacji zawodów. Planowane koszty zorganizowania Igrzysk Olimpijskich w Vancouver w 2010 r. wynosiły 1,35 mld dolarów. Ostatecznie koszty organizacji wzrosły jednak do ponad 6 miliardów dolarów, czyli trzy razy więcej niż zakładał pierwotny budżet.
Kiedy po zimowych igrzyskach w Nagano w 1998 roku opinia publiczna zażądała upublicznienia kosztów organizacji imprezy, wiceprzewodniczący komitetu organizacyjnego ze wstydu… spalił 90 tomów, w których zapisany był szczegółowy budżet olimpiady.
Wszelkie rekordy zimowych igrzysk pobiły tegoroczne zawody w Soczi. Planowany budżet tych igrzysk wynosił 12 mld dolarów, ale ostatecznie zamknął się niebagatelną kwotą 51 mld dolarów. Oznacza to przekroczenie zakładanego budżetu o ponad… 500 proc.
Tomasz Leśniak, twórca inicjatywy "Kraków Przeciw Igrzyskom" w liście otwartym do m.in. premiera, marszałka Sejmu, ministra sportu oraz prezydenta Krakowa przestrzega, że realne koszty organizacji igrzysk olimpijskich są o wiele wyższe od kosztów szacunkowych i podaje przykład Aten - organizatora letnich igrzysk w 2004 roku. Organizacja imprezy przyczyniła się do wpędzenia Grecji w kolosalny kryzys, z którego do dzisiaj nie może się podnieść.
"Zatrważający jest też przykład Montrealu (organizatora letnich igrzysk w 1976 roku - red.), który przekroczył szacunkowy budżet o 800 proc., a jego mieszkańcy spłacali zaciągnięte przez polityków zobowiązania przez następne 30 lat. O tym, że Kraków mógłby powtórzyć taki scenariusz, najlepiej świadczy fakt, że dużo mniej skomplikowana inwestycja, jaką była modernizacja stadionu Wisły, kosztowała około 16-krotnie więcej niż pierwotnie zakładano" - czytamy w liście.
Jak pisze Leśniak "doświadczenia miast, w których organizowane były igrzyska olimpijskie, przeczą również kreślonej przez polityków wizji igrzysk jako impulsu rozwojowego". Powołuje się przy tym na prof. Andrew Zimbalistę z University of Wisconsin według którego praktycznie nie istnieją badania potwierdzające tezę o znaczących zyskach ekonomicznych, które rzekomo towarzyszą igrzyskom.
Udało się zarobić
Z drugiej strony są też przykłady świadczące o tym, że organizacja zimowej olimpiady może się opłacać. Po igrzyskach w Turynie w 2006 roku, włoskie miasto zaczęli oblegać turyści, przynosząc spory dochód. Taka sama sytuacja miała miejsce po igrzyskach w Salt Lake City w 2002 roku. Dochody z imprezy pokryły koszt organizacji w wysokości 2 mld dol., a nawet zapewniły zysk w wysokości 100 mln dol. Dodatkowo dzięki infrastrukturze stan Utah stał się popularnym miejscem wypadów narciarskich.
Dane z większości miast organizujących zimowe igrzyska olimpijskie wskazują, że w związku z organizacją ZIO powstają nowe miejsca pracy, szacowane na około 30-60 tysięcy. Przeciwnicy igrzysk twierdzą jednak, że nowe miejsca pracy to z pewnością krótkoterminowe formy współpracy, głównie w branży okołoturystycznej, które po zakończeniu igrzysk zostaną zlikwidowane.
Miasta się wyludniają
Potwierdzają to analizy prowadzone przez hiszpańskich naukowców związanych z Universitat Autònoma de Barcelona. Wynika z nich, że na organizacji igrzysk korzystają przede wszystkim największe przedsiębiorstwa, a miejsca pracy tworzone przy okazji organizacji tego rodzaju imprezy mają niestabilny charakter i często opierają się na umowach śmieciowych, a nawet pracy na czarno.
W norweskim Lillehammer w ciągu kilku lat po igrzyskach w 1992 roku zbankrutowało 40 proc. hoteli zbudowanych na potrzeby imprezy. Okazuje się też, że igrzyska nie muszą wiązać się ze zwiększeniem ruchu turystycznego. Ateny zanotowały nawet spadek liczby turystów o 10 proc.
Jak twierdzi Leśniak, organizacji igrzysk zawsze towarzyszy znaczny wzrost cen nieruchomości i wynajmu, co prowadzi do zmiany charakteru miasta (wyludniania centrów miast oraz okolic obiektów olimpijskich). "Szwajcarska organizacja Center on Housing Rights and Evictions szacuje, że w ostatnich 20 latach igrzyska zmusiły do zmiany miejsca zamieszkania około 2 miliony ludzi" - pisze Leśniak.
Obiekty sportowe
Po igrzyskach zostaną obiekty sportowe, z których będą mogli korzystać mieszkańcy miasta. Dodatkowo, dzięki nowoczesnej infrastrukturze sportowej Kraków będzie mógł organizować ważne imprezy o randze mistrzowskiej. Ale jeśli obiekty olimpijskie nie zaczną po igrzyskach na siebie zarabiać, część z nich może zostać zamknięta, a nawet zacząć popadać w ruinę.
Powstaje pytanie, czy miasto potrzebuje kolejnych stadionów których koszt utrzymania po zakończeniu igrzysk będzie obciążać budżet miasta. Kraków na razie nie ma dobrych doświadczeń, jeżeli chodzi o infrastrukturę sportową. Budowa wielu obiektów, w tym wspomnianego już wcześniej stadionu Wisły wiązała się z poważnymi kłopotami finansowymi oraz znacznemu opóźnieniu w oddaniu inwestycji do użytku.
Dane w tabelach pochodzą z oficjalnego wniosku aplikacyjnego Krakowa o organizację igrzysk w 2022 roku.
Autor: Tomasz Leżoń/bg,i / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA, Wikipedia