Obroty w handlu detalicznym w listopadzie 2010 r. wzrosły o 12,2 proc. rdr po wzroście w październiku o 11,4 rdr - podał w czwartek Główny Urząd Statystyczny. Z komunikatu GUS wynika jednak, że ogólny klimat koniunktury w handlu detalicznym w grudniu jest oceniany gorzej niż w listopadzie.
- Wzrost sprzedaży detalicznej w listopadzie o 8,3 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2009 roku, po wzroście o 9 proc. rok do roku w październiku i spadku o 6,7 proc. miesiąc do miesiąca nie jest również niespodzianką - komentuje wyniki główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka. - Wskaźnik ten w październiku był wyjątkowo wysoki, bo mieliśmy prawdziwą złotą jesień, zachęcającą do wyjścia z domu i robienia zakupów. Listopad pod tym względem jest gorszy. Choć wzrost sprzedaży o 8,3 proc. jest zupełnie niezłym wynikiem, pokazuje, że w tym zakresie mamy systematyczną poprawę nastrojów gospodarstw domowych. To efekt również tego, że poprawiają się przekonania Polaków, że idą raczej lepsze, niż gorsze czasy. To też zachęca gospodarstwa domowe do zaciągania większych kredytów konsumpcyjnych - dodaje.
I prognozuje, że sprzedaż detaliczna może wzrosnąć jeszcze bardziej w grudniu ze względu na wzrost cen na niektóre towary w styczniu, w związku z podwyżką VAT. - Niektóre gospodarstwa domowe mogą zdecydować się na większe zakupy przed końcem roku - mówi ekonomista.
Nieźle, ale poniżej oczekiwań
Wyniki sprzedaży nie są najgorsze, choć trochę poniżej oczekiwań - ocenia natomiast główny ekonomista BRE Banku Ryszard Petru. - Niepokojące jest to, że sprzedaż detaliczna jest napędzana sprzedażą samochodów. I to jest sztuczne w tym sensie, że jest powodowana "efektem kratki" (od 1 stycznia nie będzie można już odliczać pełnego podatku VAT od samochodów z tzw. kratką - red.). Ludzie kupują dziś te samochody, które mogliby kupić w kolejnym kwartale. To może oznaczać, że w I kw. przyszłego roku ta sprzedaż będzie znacznie słabsza. Nie możemy się podniecać dynamiką sprzedaży, bo ona jest sztucznie napędzana efektem podatkowym - dodaje.
- Te dane nie są złe i będą pomagać polskiej gospodarce w IV kwartale, ale miejmy świadomość, że to efekt przejściowy. Można się spodziewać, że na początku przyszłego roku konsumpcja będzie słabsza niż teraz - prognozuje Petru.
Gorszy nastrój
"Ogólny klimat koniunktury w handlu detalicznym kształtuje się w grudniu na poziomie minus 2 (w listopadzie plus 3). Poprawę koniunktury sygnalizuje 18 proc. badanych przedsiębiorstw, pogorszenie - 20 proc. (przed miesiącem odpowiednio 21 proc. i 18 proc.). Pozostałe przedsiębiorstwa uznają, że ich sytuacja nie ulega zmianie" - napisano w komunikacie.
GUS napisał, że przedsiębiorcy odnotowują nieznaczny spadek bieżącej i przyszłej sprzedaży, a zdolność do regulowania bieżących zobowiązań finansowych w stosunku do stanu z listopada nieznacznie się pogarsza, prognozy również wskazują na możliwość dalszych trudności w tym zakresie.
"Poziom zapasów towarów jest nadal uważany za nadmierny, w związku z tym ilość zamawianych towarów u dostawców może być ograniczana. Planowane są redukcje zatrudnienia na poziomie nieco wyższym niż zapowiadano w listopadzie. Przedsiębiorcy sygnalizują dalszy wzrost bieżących i prognozowanych cen" - napisano.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24