- Minister Grad baja ws. inwestora stoczni Gdynia i Szczecin, bo jak Szeherezada boi się, że jak to bajanie przerwie, to zły sułtan Tusk zetnie mu głowę - ocenił Joachim Brudziński z PiS. Jego zdaniem, brak finalizacji zakupu stoczni przez katarskiego inwestora nie możne być tłumaczony listem Stowarzyszenia Obrony Stoczni.
We wtorek o północy minął pierwotny termin, do kiedy inwestor Stoczni Gdynia i Szczecin miał przelać na konto skarbu państwa niemal 400 mln zł za oba zakłady. Do wpłaty jednak nie doszło. Minister skarbu Aleksander Grad na środowej konferencji prasowej ocenił, że powodem tego był list wysłany do inwestora przez Szczecińskie Stowarzyszenie Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego w Polsce. Stowarzyszenie ostrzega w nim, że Stocznia Szczecińska Nowa posiada poważne wady prawne, które rząd stara się ukryć.
Minister Grad nazwał list "sabotażem" i zapowiedział, że sprawą zajmie się prokuratura i ABW. Ostateczny termin wpłaty został przesunięty na 17 sierpnia.
Bajanie i milczenie
- Za śmieszne niedorzeczne i skandaliczne uważamy tłumaczenie ministra Grada, że niepojawienie się wpłaty jest spowodowane listem - ocenił dziś Joachim Brudziński z PiS.
Słowa Grada nazwał "bajaniem" i ocenił, że trwa ono już od kilku miesięcy. - To spektakl wpisany najpierw w kampanię do europarlamentu, a teraz już w kampanię prezydencką - argumentował Brudziński. Jak dodał, "o inwestorze cały czas nikt nic nie wie".
- Tusk kupił spokój społeczny za 600 mln zł na odprawy dla pracowników stoczni. Ale w październiku odprawy się skończą. A pan Grad baja, baja, baja, a Tusk milczy, milczy, milczy - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24