Tego nikt się nie spodziewał. Pomimo katastrofy smoleńskiej i majowych powodzi polska gospodarka w II kwartale ruszyła z kopyta. Produkt Krajowy Brutto wzrósł o 3,5 proc. po wzroście w I kwartale o 3,0 proc. Ale na tle Europy wcale nie jesteśmy już "zieloną wyspą".
To wynik znacznie lepszy niż spodziewali się analitycy. Szacowali oni, że wzrost PKB wyniósł w II kwartale 3,2 proc.
Jeszcze kilka dni temu minister Michał Boni, szef Zespołu Doradców Strategicznych premiera powiedział, że wzrost PKB w II kwartale "lekko przekroczył" 3,1 proc. Członkini RPP Elżbieta Choja-Duch powiedziała w TVN CNBC, że szacuje wzrost PKB na 3,1-3,3 proc.
Jak to się stało
Okazuje się jednak, że wzrost gospodarki bardzo wyraźnie przekroczył wszelkie oczekiwania. Dlaczego tak się stało? Pomimo żałoby i powodzi Polacy nadal dużo kupowali. GUS podał, że w II kwartale br. głównym czynnikiem wzrostu był popyt krajowy, którego wpływ na tempo wzrostu gospodarczego wyniósł 3,8 pkt. proc. Z kolei wpływ spożycia ogółem na wzrost PKB wyniósł 2,2 pkt. proc.
Firmy nadal nie zaczęły inwestować - popyt inwestycyjny miał ujemny wpływ na PKB w wysokości -0,3 pkt proc. Natomiast widząc, że koniunktura się poprawia odtwarzają zapasy. Na wzrost PKB w II kwartale dodatni wpływ (o 1,9 pkt proc). miała zmiana zapasów w firmach.
GUS poinformował w komunikacie, że tzw. wartość dodana brutto w gospodarce narodowej w II kwartale 2010 roku, w porównaniu z analogicznym okresem 2009 roku, była wyższa o 3 proc., jednak w przemyśle wzrosła aż o 13,1 proc.
Polacy wciąż mają co wydawać
Ekonomiści uważają, że motorem wzrostu PKB w drugim kwartale 2010 r. była zaskakująco wysoka konsumpcja Polaków. Liczą, że w przyszłości odbudowywać się będą także inwestycje.
- Wysoka konsumpcja to jest sygnał, że coś się dzieje w polskim popycie wewnętrznym, że nie jesteśmy tak wyeksponowani na wpływ koniunktury światowej - powiedział PAP ekonomista z ING Banku Grzegorz Ogonek.
- Wydaje się, że popyt konsumpcyjny będzie istotnym motorem wzrostu gospodarczego w tym roku - dodał ekonomista z BZ WBK Piotr Bujak.
Prognozy w górę
GUS poinformował, że PKB tzw. wyrównany sezonowo (oczyszczony z czynników sezonowych, np. dni wolnych od pracy, liczony w cenach stałych przy roku odniesienia 2000) wzrósł realnie o 1,1 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i o 3,8 proc. rok do roku.
Analitycy po danych GUS zaczynają rewidować prognozy - na lepsze. Prof. Dariusz Filar, członek Rady Gospodarczej przy Premierze i były członek RPP mówi w TVN CNBC, że obecnie oczekuje także wyższego wzrostu gospodarczego w kolejnych miesiącach.
- Te dane, które uzyskaliśmy pozwalają ostrożnie oceniać, że gospodarka Polska przyspiesza, że to nie jest utrzymywanie się na ścieżce trzy procentowej ale, że rysuje się coraz wyraźniej szansa na to, że będziemy się na ścieżce wzrostu przesuwać w górę - powiedział.
Nie jesteśmy juz "zieloną wyspą"
W zeszłym roku, kiedy szalał kryzys finansowy, polska była jedynym państwem UE, którego gospodarka urosła. W tym roku - mimo znakomitych danych - na tle Europy wyglądamy już przeciętnie. W ujęciu kwartalnym polska gospodarka urosła w drugim kwartale o 1,1 procent - a to tylko 0,1 punktu procentowego szybciej niż wyniosła średnia dla całej Unii Europejskiej. Dla porównania, w pierwszym kwartale rośliśmy jeszcze ponad trzy razy szybciej niż unijna średnia.
Dla porównania w drugim kwartale niemiecka gospodarka urosła o 2,2 procent wobec trzech poprzednich miesięcy roku. Francuzom udało się wypracować nieco ponad półprocentowy wzrost. PKB Wielkiej Brytanii poszedł w górę o 1,2 procent. W naszym regionie Polska wyprzedziła Węgry (stagnacja) i Czechy (wzrost o 0,8 proc.), ale poradziła sobie gorzej niż Słowacja, której gospodarka urosła o 1,2 proc.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa