- Telekomunikacja Polska ma do zapłacenia rekordowe 75 mln zł kary za dyskryminowanie konkurentów na rynku usług internetowych - poinformował prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Marek Niechciał.
Jest to najwyższa kara w historii UOKiK nałożona na jednego przedsiębiorcę. Do tej pory najwyższa kara na jednego przedsiębiorcę to 50 milionów złotych, nałożona na PZU.
Konkurenci TP SA zarzucili jej stosowanie niezgodnych z prawem ograniczeń w przepływie danych w internecie. Postępowanie antymonopolowe prowadzone przez prezesa UOKiK wykazało, że TP SA wprowadzała do swoich urządzeń sterujących (tzw. routerow) specjalnych poleceń, których zadaniem było ograniczenie przesyłu danych w zależności od źródła pochodzenia.
Postępowanie UOKiK trwało od grudnia 2004 roku. W jego trakcie pracownicy Urzędu przeprowadzili kilka kontroli w TP SA. Zebrany materiał dowodowy oraz uzyskane wyniki ekspertyz dały podstawę do wydania decyzji stwierdzającej stosowanie nieuczciwych praktyk. Zdaniem Prezesa UOKiK za ograniczenia w przepływie danych odpowiedzialne były specjalne ustawienia urządzeń stosowane przez Telekomunikację Polską, które utrudniały dostęp do niektórych segmentów sieci internetowej.
Kontrolerzy ustalili, że TP SA utrudniała klientom korzystającym z jej linii do internetu dostęp do tych serwerów usług - np. poczty elektronicznej - które należały do krajowych dostawców, ale ze światową siecią były połączone za pomocą łącz zagranicznych operatorów telekomunikacyjnych. W efekcie te strony dla użytkowników były trudniej dostępne i dłużej się "ładowały".
TP SA według Urzędu wprowadzała do urządzeń sterujących (routerów) - specjalnych poleceń (filtrów), których zadaniem było ograniczanie przesyłu danych w zależności od ich źródła pochodzenia przesyłanych danych. Skutkiem stosowanej praktyki było wyraźne pogorszenie jakości połączeń, a w niektórych przypadkach nawet całkowite uniemożliwienie transmisji danych.
Decyzji prezesa UOKiK nadano rygor natychmiastowej wykonalności.
Zdziwiona TP SA zapowiada odwołanie
- Jesteśmy zmuszeni odwołać się od decyzji. Jesteśmy też zdziwieni niespotykaną wysokością kary, nieproporcjonalną do rodzaju, zakresu i skutków zarzucanych nam działań - powiedział szef biura prasowego grupy TP SA Wojciech Jabczyński. Jego zdaniem można odnieść wrażenie, że w ważniejszy był medialny aspekt kary i jej wysokości, niz meritum sprawy.
Jabłczyński dodał, że firma jest zdziwiona nakazem natychmiastowego zaprzestania ograniczania ruchu. - Jesteśmy mocno zdumieni, bo po trwającym niemal cztery lata postępowaniu, nakazano nam natychmiastowe zaprzestanie domniemanych praktyk, w sytuacji gdy TP SA zaprzestała ich już w lipcu 2006 roku (filtry zostały zdjęte), o czym Urząd był poinformowany przez TP - powiedział.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES