Znów szykują się gazowe problemy na linii Ukraina-Rosja. Tym razem chodzi o pieniądze za gaz, którego Kijów nie wykorzystał, ale za który zgodnie z umową i tak musi płacić.
Według dziennika „Kommersant", Gazprom już nałożył sankcje finansowe na Naftohaz za nie wywiązywanie się z zawartych kontraktów, które oparte są na zasadzie "take or pay".
Oznacza to, że niezależnie od ilości zużytego gazu, Ukraina powinna zapłacić za co najmniej 80 proc. zakontraktowanego gazu bez względu na realne zużycie. Tymczasem w marcu Ukraińcy zamiast 2 mld m sześciennych surowca kupili jedynie 0,95 mld.
Ukraina w pętli zadłużenia
Zgodnie z porozumieniami Kijowa i Moskwy, kara wynosi 150 proc. wartości niepobranego paliwa, czyli 530 milionów dolarów. Według "Kommersanta", pod koniec tygodnia Gazprom już wysłał pismo do Naftohazu z obliczoną wysokością kary.
Z kolei dziennik "Wriemia Nowostiej" pisze, że Gazprom wysłał na razie tylko zawiadomienie, a nie fakturę, którą Naftohaz musiałby opłacić w ciągu 10 dni. Gazeta podlicza, że w I kwartale Naftohaz odebrał tylko 2,6 mld metrów sześciennych paliwa. Jeśli Gazprom zdecyduje się nałożyć karę, to złamanie kontraktu będzie kosztowało Kijów 1080 USD za każde 1000 metrów sześciennych nieodebranego gazu, czyli 1,5 mld dolarów za cały I kwartał.
W II kwartale sytuacja będzie dla Ukrainy jeszcze trudniejsza, gdyż w kwietniu zaczyna się sezon napełniania podziemnych magazynów gazu. Do końca września Naftohaz powinien dodatkowo - poza surowcem na bieżące potrzeby przemysłu - kupić i wtłoczyć do podziemnych zbiorników 21 mld metrów sześciennych gazu na sumę ok. 4,8 mld dolarów. Oznacza to, że Naftohaz będzie musiał co miesiąc płacić 800 mln USD za paliwo, które zacznie sprzedawać dopiero w IV kwartale.
Kijów miał nadzieję, że Moskwa przyzna mu na te cele 5 mld dolarów kredytu. Warunki tej pożyczki miały być głównym tematem rozmów premierów Rosji i Ukrainy, Władimira Putina i Julii Tymoszenko, które były planowane na 8 kwietnia w Moskwie. Jednak strona rosyjska odwołała te międzyrządowe konsultacje z powodu podpisania przez Ukrainę i Unię Europejską deklaracji o modernizacji ukraińskiego systemu przesyłu gazu.
A miało być tak pięknie...
"Kommersant" przypomina, że Gazprom działa zupełnie odwrotnie niż można było oczekiwać po niedawnej deklaracji premiera Władimira Putina. Szef rosyjskiego rządu oznajmił niedawno, że Moskwa nie będzie nakładała sankcji finansowych na Ukrainę ponieważ "nie dobija się partnerów".
Chodziło o fatalną sytuację Naftohazu, który ledwie rozlicza się co miesiąc za kupione paliwo. Ukraińska firma nie ma też środków na zakup gazu do podziemnych zbiorników, co jest konieczne dla utrzymania zimą tranzytu do Unii Europejskiej.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24