Kurs franka wzrósł po południu do rekordowych 3,3906 zł, czyli pobił rekord z lutego 2009 r. Najbardziej zdrożał jednak dolar. To efekt kłopotów Grecji, ale też odwrotu inwestorów od rynków wschodnich po kiepskich danych z rynku pracy USA i obniżenie prognoz dla amerykańskiej gospodarki.
Mocna przecena złotego zaczęła się przed godz. 15, kiedy kurs franka wzbił się do rekordowych 3,379 zł. Poprzedni rekord, z lutego 2009, wyniósł 3,34 zł za franka. Potem było jeszcze gorzej i o godz. 17 kurs szwajcarskiej waluty sięgnął 3,3906 zł.
To był jednak szczyt kursu. Po godzinie 18 frank spadł do 3,367.
Zdaniem ekonomistów to efekt środowego wystąpienia szefa amerykańskiej rezerwy federalnej Bena Bernanke, które zaniepokoiło rynki finansowe. Fed obniżył prognozę tempa wzrostu amerykańskiej gospodarki na 2011 rok do 2,7-2,9 procent z 3,1-3,3 procent oczekiwanych w kwietniu i podniósł prognozę stopy bezrobocia na bieżący rok.
Wzrost kursu euro i franka i osłabienie kursu złotego nie wynika z pogorszenia naszej siły gospodarczej, ale z sytuacji na rynkach międzynarodowych. Chodzi nie tylko o Grecję, ale także o pogorszenie sytuacji w USA, w strefie euro oraz w Chinach i w Japonii prof. Krzysztof Rybiński
Zdrożały też euro i dolar – europejska waluta do 4,01 zł, a amerykańska do 2,82 zł. Kurs tego ostatniego w punkcie kulminacyjnym poszybował o 2,5 proc. Do dolara traci też euro.
Spadki euro to z kolei efekt kłopotów Grecji. Kryzys trwa tam od miesięcy, a choć Unia Europejska zapowiedziała, że po raz kolejny zasili tamtejszy budżet, to Grecja wciąż jest na granicy bankructwa.. Zapowiadany na 28 i 29 czerwca strajk generalny też nie pomoże rządowi w Atenach, który musi szukać oszczędności i decydować się na kolejne, drastyczne cięcia
"Na rynkach nie będzie spokojnie"
- Wzrost kursu euro i franka i osłabienie kursu złotego nie wynika z pogorszenia naszej siły gospodarczej, ale z sytuacji na rynkach międzynarodowych. Chodzi nie tylko o Grecję, ale także o pogorszenie sytuacji w USA, w strefie euro oraz w Chinach i w Japonii – ocenia wiceprezes NBP, rektor uczelni Vistula w Warszawie prof. Krzysztof Rybiński.
Według niego, mamy do czynienia ze stadną reakcją inwestorów z całego świata, którzy w kryzysowych momentach wycofują się z ryzykownych, ich zdaniem, rynków. - Trzeba liczyć się z tym, że w najbliższych miesiącach na rynkach nie będzie spokojnie. Co prawda kurs złotego może się umocnić, ale możliwe będą też spadki. Odczują to zapewne kredytobiorcy, ale przestrzegałbym przed drastycznymi decyzjami np. o przewalutowaniu kredytu - dodał.
"W długiej perspektywie czasowej złoty się umacnia"
Podobnego zdania jest ekonomista Ryszard Petru. - Ta sytuacja wynika z niepewności rynku, co się stanie. Sytuacja jest taka, że grecka opozycja powiedziała, że nie będzie 28 czerwca głosować za pakietem reform. Jeżeli ten pakiet by przepadł, to wtedy fundusz nie pożycza Grecji pieniędzy i Grecja formalnie ogłasza bankructwo, następuje niekontrolowany upadek kraju. Jest to na tyle poważna sprawa, że efekty mogą się przenieść na inne kraje. Rynek finansowy będzie się spodziewał tego samego w Irlandii i Portugalii i może to wywołać efekt paniki.
Dr Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową z kolei umiarkowanie pociesza: - W długiej perspektywie czasowej złoty się umacnia. Są do tego podstawy makroekonomiczne, polska gospodarka się rozwija, spada bezrobocie i potwierdzają to dane GUS. Nawet inflacja nie spowodowała takiej sytuacji. Od czasu do czasu złoty jest jednak osłabiany na skutek sytuacji na rynku globalnym. Mam na myśli zwłaszcza sytuację w Grecji. Sadzę, że mamy do czynienia z takim właśnie chwilowym zachwianiem, co nie powinno budzić niepokoju – stwierdził.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa