Sankcje wobec Rosji nie są rozwiązaniem dla ukraińskiego kryzysu. Unia Europejska i Moskwa muszą nawiązać dialog - komentuje we wtorek w artykule redakcyjnym decyzję Rady Europejskiej o rozszerzeniu sankcji francuski dziennik finansowy "Les Echos".
"Oko za oko, ząb za ząb" - tak "Les Echos" pisze nazajutrz pod podjęciu przez Radę Europejską decyzji o rozszerzeniu listy sankcji wobec Rosji, wróżąc eskalację napięć, retorsji i kontr-sankcji w relacjach Moskwy i Zachodu. Zadaje też pytanie o to, kto najwięcej straci w tej grze.
Przede wszystkim w Rosję?
Wprawdzie Europa bardzo obawia się, że nasili to stagnację gospodarczą w regionie, ale konflikt przede wszystkim uderzy w gospodarkę Rosji. Według analityków z Francusko - Rosyjskiej Izby Przemysłowo-Handlowej - gospodarska rosyjska za konflikt na Ukrainie zapłaciła już 3-procentowym spadkiem PKB. Do tego dochodzi dewaluacja rubla, spadki na giełdzie, oraz spadek cen kluczowej dla rosyjskiej gospodarki ropy - wylicza dziennik finansowy. Jak podaje Federalna Służba Statystyki Państwowej (Rosstat)z powodu kryzysu ukraińskiego w roku bieżącym z kraju wypłynie 128 miliardów dolarów, natomiast prognozy rosyjskiego Banku Centralnego na nadchodzący rok przewidują zerowy wzrost gospodarczy. "Świat jednak nie może się cieszyć z takiej sytuacji. Owszem, sankcje są sposobem powstrzymywania (ekspansji) Rosji, ale nie mogą rozwiązać kryzysu ukraińskiego" - komentuje "Les Echos" i podkreśla, że takie metody nie zmuszą Kremla do oddania Krymu, czy zrezygnowania ze wspierania prorosyjskich separatystów na wschodniej Ukrainie. "Jest tylko jeden sposób, by odbudować bezpieczeństwo Europy Wschodniej - znaleźć jakiś sposób na nawiązanie dialogu" - konstatuje redakcja dziennika.
Na koszt Europy
Ponadto - według "Les Echos" - za ukraiński kryzys zapłaci cała Europa, a nawet Stany Zjednoczone. Europa już zmaga się ze stagnacją gospodarczą. Stany Zjednoczone, choć na razie dają do zrozumienia, że jest to wyłącznie problem Europy, również nie wyjdą z takiej gospodarczej konfrontacji bez szwanku. "W obopólnym interesie byłaby próba nawiązania konstruktywnego dialogu" - pisze "Les Echos", lecz podsumowuje artykuł redakcyjny sceptyczną uwagą: wątpliwe jest chyba, by mający imperialistyczne zapędy prezydent Władimir Putin zgodził się na dobrowolnie opuszczenie Ukrainy i podjęcie rozmów.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock