Polacy najwyraźniej nie chcą, by ich interesy w Brukseli reprezentowali przedsiębiorcy. Żaden z 74 kandydujących biznesmenów nie zdobył mandatu. Powód? Brakuje im skromności i społecznego zaangażowania - oceniają eksperci w "Pulsie Biznesu".
Według ekspertów, zawinił przede wszystkim kojarzący się w Polsce negatywnie wizerunek biznesmena. Dodatkowo to właśnie przedsiębiorcy obarczani są winą za wywołanie kryzysu gospodarczego. - Afera związana z senatorem Misiakiem sprawiła, że wyborcy oczekują wyraźnej separacji biznesu i polityki - ocenia politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, Rafał Chwedoruk.
Biznesmeni bez szans w "walce politycznej krajowych rywali"
Gazeta podkreśla, że - mimo dobrych chęci - przedsiębiorcy nie mieli szansy na zmianę swojego wizerunku, bo podczas tej kampanii nikt ich nie słuchał. - W tych wyborach nie mógł zaistnieć nikt spoza wskazania partii ani nikt, kto poważnie traktował kampanię - uważa politolog Kazimierz Kik. Jak wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem, tegoroczna kampania do europarlamentu ograniczyła się do "walki politycznej krajowych rywali". - Przedsiębiorcy czy ludzie nauki jako racjonalne osoby w tym nie uczestniczyły - dodaje politolog, który sam - również bez powodzenia - startował z list CentroLewicy.
"Puls Biznesu" zauważa jednocześnie, że w gronie kandydujących przedsiębiorców zabrakło rozpoznawalnych postaci.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: SXC