Ukraina wytrzyma bez importu rosyjskiego gazu do listopada-grudnia 2014 r. - dzięki zgromadzonym w magazynach zapasom tego paliwa i niskiemu zużyciu surowca w lecie - informują eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zdaniem analityków, wstrzymanie przez Rosję dostaw gazu oraz złożenie przez Gazprom i Naftohaz pozwów do arbitrażu świadczą o poważnej eskalacji sporu gazowego, jednak w najbliższych tygodni te działania nie przyniosą negatywnych konsekwencji dla żadnej ze stron.
"Ukraińskie zapasy gazu i niskie zużycie w okresie letnim pozwalają bowiem na rezygnację z importu rosyjskiego surowca nawet do listopada–grudnia 2014 roku. Wstrzymanie dostaw na Ukrainę nie będzie także miało w ciągu najbliższych 2–3 miesięcy negatywnych konsekwencji dla odbiorców europejskich, gdyż Kijów wypełnia swoje zobowiązania tranzytowe" - podkreślają.
Walka o cenę
Autorzy analizy wskazują, że nowy rząd w Kijowie jest zdeterminowany, aby wynegocjować z Gazpromem nie tylko niższą cenę gazu, ale rewizję fatalnego dla Ukrainy kontraktu gazowego z 2009 roku. Wysoka cena rosyjskiego gazu jest jedną z przyczyn problemów gospodarczych Ukrainy w ubiegłych latach. Koszt zakupu rosyjskiego surowca, w znacznym stopniu subsydiowany z budżetu państwa, wzrósł z 8 mld dol. w 2009 roku do 12 mld dol. w 2013 roku. "W obecnej sytuacji spadku konsumpcji w okresie letnim, zapełnienia magazynów gazowych (14 mld m sześc.) oraz produkcji krajowej pozycja negocjacyjna Kijowa jest silniejsza niż podczas zimowych konfliktów gazowych w latach 2006 i 2009" - informują eksperci. Przypominają, że od września Naftohaz zamierza rozpocząć dostawy gazu ze Słowacji i liczy też, że w obliczu oczekiwanego korzystnego dla Naftohazu wyroku arbitrażu Gazprom będzie bardziej skłonny do ustępstw.
Niekorzystny model
Deklaracje i działania władz ukraińskich wskazują również, że Kijów próbuje podważyć niekorzystny model współpracy gazowej z Gazpromem, dający Rosji możliwość oddziaływania politycznego na Ukrainę. Rząd ukraiński zamierza m.in. wdrażać regulacje III pakietu energetycznego oraz zapowiada stworzenie operatora ds. zarządzania ukraińskim systemem gazociągowym. Według premiera Arsenija Jaceniuka gazociągi i zbiorniki pozostaną własnością państwa, ale Kijów jest gotów przekazać do 49 proc. akcji operatora firmom zachodnim. Celem Moskwy - jak podkreśla OSW - jest konsekwentne dyskredytowanie Ukrainy jako niewiarygodnego partnera handlowego (nieregulowanie długów gazowych) oraz jako kraju tranzytowego. Gazprom sygnalizuje bowiem, że niezapełnienie przez Ukrainę magazynów gazowych do poziomu 18-19 mld metrów sześc. do jesieni br. może skutkować problemami w dostawach do odbiorców europejskich.
Jednocześnie Moskwa próbuje wykorzystać konflikt gazowy z Ukrainą do wymuszenia na Komisji Europejskiej przyjęcia korzystnych dla Moskwy rozstrzygnięć dotyczących South Streamu (odstąpienie od kwestionowania jego zgodności z tzw. trzecim pakietem energetycznym) i Nord Streamu (wydanie decyzji umożliwiającej wykorzystanie pełnej przepustowości gazociągu OPAL, lądowego przedłużenia Nord Streamu).
Konflikt gazowy
Zdaniem ekspertów niewykluczone, iż Rosja będzie próbowała utrzymać stan konfliktu gazowego do jesieni i aby wzmocnić swoją pozycję negocjacyjną, doprowadzi do dalszej eskalacji sporu, w tym zakłócenia dostaw dla odbiorców europejskich. W miarę upływu czasu, spadku własnych zapasów magazynowych i wzrostu rosyjskiego eksportu gazu do Unii Europejskiej Kijów będzie potrzebował coraz więcej tzw. gazu technicznego dla obsługi tranzytu, co może spowodować sięgnięcie po surowiec z gazociągów tranzytowych. "Spowodowałoby to nasilenie rosyjskich działań mających na celu dyskredytowanie Ukrainy jako partnera w relacjach gazowych. (...) Rozbieżne cele i interesy obu stron oraz wysoka stawka sporu, jaką jest przyszły model stosunków gazowych Rosji z Ukrainą, który będzie miał konsekwencje również dla rosyjsko-unijnej współpracy energetycznej sprawiają, że kryzys najprawdopodobniej okaże się długotrwały" - czytamy w analizie. Rosja wstrzymała dostawy gazu na Ukrainę 16 czerwca, powołując się na nieuregulowanie w terminie przez stronę ukraińską długów za odebrany surowiec. Zapowiedziała też, że wprowadzi system opłat z góry za gaz, jeżeli strona ukraińska nie zapłaci należności.
Kijów odmówił kupowania gazu po podwyższonej cenie 485 dolarów za tysiąc metrów sześc. surowca. Ukraina sygnalizowała wtedy, że może zgodzić się na stawkę w wysokości 326 dolarów. W sporze pomiędzy Rosją a Ukrainą w sprawie ceny gazu nie pomogły też negocjacje pod auspicjami UE. Według danych Gazpromu łączny dług Ukrainy wobec Rosji za gaz wynosi ponad 5 mld dolarów.
Większość z Rosji
W 2013 roku Ukraina zużyła 50 mld metrów sześciennych gazu, z czego 30 mld kupiła od Rosji. Pozostałych 20 mld pochodziło z produkcji krajowej. Ukraiński wicepremier Wołodymyr Hroisman powiedział w czwartek, że liczy na kupno w tym roku w Rosji 6-7 mld metrów sześc. gazu. W poniedziałek Tomasz Mareczek, szef słowackiego operatora sieci przesyłowej Eustream poinformował, że gazociąg, który umożliwi Ukrainie import gazu z zachodniej Europy przez Słowację, zostanie uruchomiony we wrześniu. Jak dodał, gazociągiem Vojany do 2019 r. może być dostarczane 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie, czyli ok. 20 proc. ukraińskiego zapotrzebowania na surowiec.
Alternatywna droga
Gazociąg Vojany nie jest wykorzystywany od 15 lat. Zdaniem Mareczka, wraz z mniejszymi gazociągami z Polski i Węgier Ukraina będzie mogła importować z UE rocznie 16,5 mld metrów sześciennych gazu. Ta ilość, wraz z ograniczeniem zużycia gazu i wykorzystaniem surowca zgromadzonego w podziemnych magazynach, daje Ukrainie szanse na przetrwanie zimy. Tymczasem we wtorek Naftohaz Ukrainy ogłosił przetarg wśród firm, które mają możliwość dostaw gazu z Węgier na terytorium Ukrainy. Jak przekazano, na ukraińsko-węgierskiej granicy istnieją niewykorzystane jeszcze techniczne możliwości dostaw gazu na Ukrainę (chodzi o punkt odbioru Beregdaroc).
Autor: msz/mn / Źródło: PAP