Ukraina i Rosja nie porozumieją się w sprawie dostaw gazu, w wyniku czego jego dostawy zostaną wstrzymane. Lecz prawdziwe problemy, które z tego wynikną, objawią się dopiero zimą - przewidują eksperci.
Prezes Gazpromu Aleksiej Miller poinformował w poniedziałek, że Ukraina powinna zapłacić z góry za czerwcowe dostawy gazu z Rosji do 2 czerwca. Przekazał też, że jeśli do tego czasu przedpłata nie wpłynie, od 3 czerwca dostawy gazu na Ukrainę mogą być wstrzymane. - To jest realne ostrzeżenie. To będzie zarządzany kryzys. Latem zostanie wypróbowany scenariusz przesyłu przez Ukrainę gazu dla Europy bez dostarczania jej na samą Ukrainę - powiedział ekspert ds. energetyki Andrzej Szczęśniak.
Ryzykowna gra
Jego zdaniem Ukraina nie zdecyduje się na zablokowanie dostaw przez swoje terytorium dostaw do Europy, bo pogorszyłoby to jej relacje ze stolicami na zachodzie. - To by doprowadziło do powstania w długiej perspektywie deficytu gazu w tym regionie. Najbardziej ucierpiałyby Węgry, Bułgaria, Słowacja - wylicza Szczęśniak. Ocenił, że brak dostaw na Ukrainę nie będzie za to miał aż tak wielkiego wpływu na Polskę - nie jest bowiem przesądzone, czy Ukraińcy będą "podbierać" ze swoich gazociągów surowiec przeznaczony dla Europy Zachodniej. Szczęśniak spodziewa się, że prędzej czy później Ukraińcy zdecydują się jednak na takie posunięcie. - To doprowadzi do kryzysu, ale kryzysu sterowanego, próbnego - powiedział. Ekspert jest zdania, że Moskwa i Kijów nie znajdą w tej sprawie porozumienia. - Kryzys gazowy jest pochodną kryzysu politycznego na poziomie makro. Trudno się dziwić, że Ukraińcy nie są nastawieni na jakiś kompromis. Oni idą na twardy konflikt - zaznaczył.
Szantaż kontrolowany
Były minister gospodarki Piotr Woźniak uważa, że jesteśmy świadkami kolejnych, konsekwentnych etapów szantażu gazowego wobec Ukrainy. - Natomiast po raz pierwszy w niechlubnej historii przerw w dostawach od Gazpromu możemy prześledzić każde kolejne posunięcie Rosji. Obawiam się, że zapowiedziane na połowę maja w Brukseli drugie spotkanie rozjemcze z udziałem Ukrainy, Rosji i komisarza ds. energii Guenthera Oettingera nie przyniesie, tak jak i poprzednie spotkania, ani rozwiązania, ani nawet złagodzenia napięcia - zaznaczył. Jego zdaniem żądanie od Ukrainy przedpłat na poczet przyszłych dostaw jest nie do przyjęcia. W sytuacji sporu cenowego każda przedpłata dokonana przez stronę ukraińską przyjmowana byłaby przez stronę rosyjską po cenie podyktowanej przez Gazprom w wysokości prawie 500 dol. za tys. m sześc., a nie po cenie sprzed inwazji krymskiej, czyli 285 dol. za tys. m sześc. - wskazał. Woźniak podkreślił, że konsekwencje ewentualnego ograniczenia dostaw odbiją się od razu negatywnie zarówno na gospodarce, jak i obsłudze odbiorców domowych w Ukrainie. Dodał, że wschodnie kraje UE, w tym Polska, najprawdopodobniej poradzą sobie z ograniczeniami w krótkim, 1-2 miesięcznym terminie stosunkowo niskim kosztem. Stanie się tak przede wszystkim ze względu na niskie wiosenne zapotrzebowanie i możliwość częściowego skompensowania braku dostaw z Ukrainy zapasami gazu z krajowych podziemnych magazynów. To jednak tylko półśrodki, zanim nie dojdzie do trwałego przekierowania dostaw importowych z kierunku wschodniego na zachodni. A jak wiadomo, ze względów infrastrukturalnych, a także handlowych, nie wszędzie będzie to możliwe" - zaznaczył Woźniak. - Po tym okresie trudności mogą wzrosnąć, ale dopiero zima 2014/2015, tj. okres od października 2014 r. do kwietnia 2015 r., będzie prawdziwym testem na zdolność państw UE do dywersyfikacji dostaw - dodał były minister.
Działania konieczne
Wiceprzewodniczący komisji ds. energetyki, poseł PiS Piotr Naimski, uważa, że w obliczu takich problemów rząd powinien zrobić wszystko, aby przyspieszyć budowę gazoportu w Świnoujściu, którym moglibyśmy odbierać brakujące w systemie paliwo. Jak zaznaczył, jeśli nasz kraj nie otrzymywałby dostaw przez Ukrainę, to najbardziej ucierpiałby przemysł chemiczny i rafinerie. Gazprom dostarcza ok. 30 proc. zużywanego w Europie gazu, w 2013 r. sprzedał europejskim odbiorcom prawie 163 mld m sześc., z czego ok. połowa popłynęła przez Ukrainę.
Autor: mn/zp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom