Jeszcze w tym roku ma pojawić się Google Wave - e-mail na sterydach, czyli nowy pomysł internetowego giganta na komunikację w sieci - pisze "Gazeta Wyborcza".
- E-mail został wymyślony ponad 40 lat temu. Patrząc na rozwój komunikatorów, blogów, stron takich jak Wikipedia czy serwisów społecznościowych, zadaliśmy sobie pytanie: jak wyglądałby e-mail, gdyby wynaleziono go dziś? Odpowiedzi pewnie mogą być tysiące, Google Wave to nasza próba - mówił w czwartek Lars Rasmussen, inżynier Google, prezentując nowy produkt.
Na tych samych falach
Google Wave to aplikacja internetowa. Jak twierdzi Rasmussen, program sprawdzi się równie dobrze jako komunikator, jak i narzędzia do współpracy na dokumentach. Opisując nowy projekt, Google operuje pojęciem fali - wszelkich danych, zarówno zwykłej wymiany zdań, jak w e-mailu, jak i zdjęć, klipów wideo, map czy dokumentów. W Google Wave każdy zaproszony do fali będzie mógł edytować treści w niej zgromadzone (będzie też opcja, by niektóre dane z fali nie były widoczne dla wszystkich użytkowników). Mocno uproszczono też dzielenie się zdjęciami czy wklejanie wideo (działa tu znana użytkownikom komputera funkcja przeciągnij-upuść) - pisze "Gazeta Wyborcza".
Ostatnie szlify
Na razie nie ma możliwości przeniesienia do Google Wave swoich archiwów mailowych, ale Rasmussen liczy, że tę lukę szybko załatają zewnętrzni programiści. Kody źródłowe aplikacji mają być ogólnodostępne - dzięki temu programiści spoza Google będą mogli tworzyć różne dodatki do Google Wave albo integrować własne aplikacje z falą - informuje "GW".
Kiedy Google udostępni nowy produkt internautom? Koncern wczoraj pokazywał tylko demo i żadnej konkretnej daty nie podał. Jak mówi jednak Rasmussen, spółka chce kilka miesięcy popracować nad Google Wave z zewnętrznymi programistami i dopiero potem - ale jeszcze w tym roku - upublicznić aplikację.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl