Raje podatkowe to poważny problem dla wielu gospodarek walczących z kryzysem finansowym, nie wyłączając niemieckiej. Minister finansów tego kraju wraz z szefem jednej z partii rozsierdzili jednak kilka krajów oskarżanych o podatkowy preceder.
W miniony wtorek Peer Steinbrueck wymienił jednym tchem europejskie państwa (Szwajcarię, Austrię, Liechtenstein i Luksemburg) z Wagadugu, czyli stolicą afrykańskiego Burkina Faso.
Z kolei na marcowym szczycie G20 w Londynie minister niedyplomatycznie skomentował deklaracje kilku krajów uznawanych za raje podatkowe, które pod międzynarodowym naciskiem zapowiedziały rozluźnienie swej tajemnicy bankowej.
- Nie zawsze kawaleria musi wyjeżdżać z fortu Yuma. Czasem wystarczy, że Indianie wiedzą, iż ona tam jest - powiedział. W sukurs przyszedł swemu partyjnemu koledze szef niemieckiej SPD Franz Muentefering, który oświadczył, że "dawniej wysłano by tam [do rajów podatkowych - red.] żołnierzy, ale dziś to nie przejdzie".
Luksemburczycy się nie śmieją
Luksemburg nie uznał tych żartów za śmieszne. - Nas to nie bawi. Byliśmy już okupowani,
Peer Steinbrueck, można to powiedzieć publicznie, na nowo definiuje obraz okropnego Niemca. Przypomina mi o pokoleniu Niemców, którzy przed 60 laty chodzili po ulicach w skórzanych płaszczach i butach z cholewami oraz opaską na ramieniu Thomas Mueller
Jego zdaniem nie ma nic zabawnego w tym, gdy niemiecki minister finansów sięga po porównania z Dzikim Zachodem. - Nie mówimy w ten sposób o Niemcach, a Niemcy nie mają prawa tak mówić o Luksemburczykach - dodał Juncker.
Burkina Faso też się ze śmiechu nie pokłada
W sobotę krytyka nadeszła także ze strony Burkina Faso, postawionego niesłusznie przez Steinbbruecka w jednym rzędzie z rajami podatkowymi. Ambasador tego państwa w Niemczech Xavier Niodogo zażądał przeprosin i publicznych wyjaśnień od ministra.
- Nie jesteśmy rajem podatkowym. Nasz system bankowy odpowiada międzynarodowym normom. Jest kontrolowany przez bank centralny krajów zachodnioafrykańskich, który ma na oku ewentualne próby prania brudnych pieniędzy - powiedział ambasador w rozmowie z dziennikiem "Frankfurter Rundschau".
A Szwajcarzy...
"Popularnością" niemiecki minister finansów cieszy się również już od miesięcy w Szwajcarii, gdzie - jak pisała bulwarowa prasa - jest "obiektem nienawiści".
- Peer Steinbrueck, można to powiedzieć publicznie, na nowo definiuje obraz okropnego Niemca. Przypomina mi o pokoleniu Niemców, którzy przed 60 laty chodzili po ulicach w skórzanych płaszczach i butach z cholewami oraz opaską na ramieniu - powiedział niedawno na forum szwajcarskiej Rady Narodowej konserwatywny poseł Thomas Mueller.
Rodacy też nie bardzo
Także niemieccy politycy wyrazili oburzenie uwagami Steinbrucka. - Potępiamy zarozumiałą arogancję niemieckiego ministra wobec naszych przyjaciół w UE - oświadczył premier Bawarii Horst Seehofer (CSU).
Szef liberalnej FDP Guido Westerwelle ocenił w wywiadzie z tygodnikiem "Welt am Sonntag", że minister, który zaprzyjaźnionym krajom grozi pejczem i kawalerią tylko po to, by zebrać dodatkowe punkty przed wyborami, powinien natychmiast zostać odwołany.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu