- Główne postanowienie unijnego szczytu, jakim jest pakt fiskalny, mający pilnować dyscypliny budżetowej krajów, które do niego przystąpią, to za mało - twierdzi wielu komentatorów. - Bo skoro szczyt miał przynieść rozwiązanie kryzysu zadłużenia, to gdzie jest główny oręż w tej walce, czyli pieniądze? - pytają. Według wielu z nich lekkie wzmocnienie Międzynarodowego Funduszu Walutowego kwotą 200 mld euro to dużo za mało.
W ramach działań zapewniających stabilność rynków, na szczycie zdecydowano m.in., że państwa strefy euro oraz inne kraje UE mają wzmocnić Międzynarodowy Fundusz Walutowy kwotą do 200 mld euro, by ten wspierał zadłużone gospodarki eurolandu. Polska też ma wziąć w tym udział, ale nie wiadomo w jakiej kwocie, "bo nie ustalono jeszcze klucza podziału tych środków".
- W chwili obecnej Fundusz dysponuje wolnymi środkami w wysokości 400 mld dol, co według wielu komentatorów jest niewystarczające do tego, żeby pokryć potrzeby w krajach europejskich, stąd jest potrzeba zwiększenia tych środków funduszu. A dlaczego akurat z Europy? Bo jej kraje miałyby być beneficjentami - tłumaczy Katarzyna Zajdel-Kurowska z MFW. Według niej jest wykluczone, że we wzmocnieniu Funduszu wezmą udział kraje spoza Unii Europejskiej.
200 mld to za mało
Ale dodatkowe pieniądze w MFW to zdaniem ekspertów za mało.
- Strefie euro brakuje pewności w postaci konkretnych środków finansowych - uważa Maja Goettig. Według ekonomistki banku BPH, Europejski Bank Centralny mógłby zapewnić państwom niższe koszty finansowania zadłużenia i dopiero wtedy rynek się uspokoi. - Żeby rynki finansowe były usatysfakcjonowane, to musi się pojawić coś więcej, niż to, co usłyszeliśmy, czyli jeszcze 200 mld dodatkowo w MFW. Był pomysł, by Europejski Mechanizm Stabilizacyjny przekształcić w bank, mający dostęp do środków Europejskiego Banku Centralnego, ale Niemcy się nie zgodziły - mówiła w TVN24 Goettig. Według niej dorzucenie 200 mld euro do MFW to za mało, bo jak tłumaczy, gdyby Włochy popadły w jeszcze większe tarapaty i nie były w stanie spłacać długu pieniędzmi pożyczonymi na rynku, to środki z MFW szybko się skończą.
Podczas szczytu forsowany był pomysł, aby tzw. Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, czyli fundusz, w którym kraje strefy euro gwarantują konkretne sumy, uzyskał licencję bankową i stał się niejako drugim Europejskim Bankiem Centralnym. Obecnie dysponuje on kwotą 500 mld euro, ale gdyby dano mu więcej uprawnień, to miałby de facto możliwość drukowania pieniędzy, czego nie chce robić EBC, i pożyczać krajom eurolandu nieograniczone kwoty wykupując ich obligacje. Na to nie godziły się jednak od początku Niemcy, podobnie jak na emitowanie wspólnych euroobligacji przez wszystkie kraje "siedemnastki"
Uspokojenie na krótką metę
Podjęte w Brukseli decyzje uspokoją trochę rynki, ale tylko na krótką metę. Nie rozwiązały one w wystarczającym stopniu problemów strukturalnych leżących u podłoża kryzysu Daniel Hanson, ekspert American Enterprise Institute
Na to samo zwraca uwagę prof. Irwin Collier z Instytutu Studiów Północnoamerykańskich na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Jego zdaniem o wiele ważniejsze byłoby rozszerzenie statutu Europejskiego Banku Centralnego jako pożyczkodawcy ostatniej szansy. On również jest zdania, że sam pakt fiskalny to za mało. - Czy polityka może reagować wystarczająco szybko? Rynki finansowe poruszają się w ciągu mikrosekund. A jeśli chodzi o politykę jest to kwestią miesięcy, jeśli nie lat - stwierdził.
"Kluczowy problem wciąż nierozwiązany"
W efekcie znów wracamy do kluczowego problemu, który wciąż pozostaje nierozwiązany - skąd wziąć pieniądze na ratowanie strefy euro Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego BOŚ
- Wprawdzie zgodzono się na dokapitalizowanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego przez Unię Europejską, ze składek od poszczególnych członków i krajowych banków centralnych, ale proponowana kwota to jedyne 200 mld euro, czyli niewiele. Lepszym rozwiązaniem byłoby dokapitalizowanie MFW przez kraje G20 w kwocie 600 mld dolarów, które to spekulacje pojawiały się wcześniej, ale zostały zdementowane - dodaje.
Źródło: PAP, TVN24, TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/EPA