Brak zgody po pierwszym dniu rozmów sprawił, że w piątek w całej Europie giełdy otworzyły się na czerwono. I choć z upływem czasu wielkich rozstrzygnięć też nie było, to wykresy dość systematycznie wspinały się do góry. W efekcie Europa zakończyła dzień na dość solidnych plusach, a Warszawa na umiarkowanym. Tracący dość sporo na początku dnia złoty zdołał odrobić spadki, a nawet minimalnie się umocnił.
Szczyt UE zakończył się niepowodzeniem i brakiem zgody wszystkich państw na zmiany traktatowe. Dalsza integracja fiskalna ma być wprowadzona jedynie za pomocą umów międzyrządowych, ale podpisanych nie przez wszystkie kraje Wspólnoty.
Słaby start...
Takie rozwiązanie najwyraźniej nie spodobało się inwestorom. Od rana europejskie giełdy notowały spadki, choć trzeba podkreślić, że były one umiarkowane. Nasz WIG20 otworzył się 1,44 proc. pod kreską, niemiecki indeks DAX spadł o 1,06 proc., francuski indeks CAC 40 o 0,88 proc., a londyński FTSE 100 o 0,59 proc.
Tracił też złoty. Po godz. 9 za jedno euro trzeba było zapłacić już 4,53 zł. Dalej nisko jest również kurs euro wobec dolara. Te spadki rozpoczęły się już wczoraj, po tym jak szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi zapowiedział, że nie zamierza gasić kryzysu dodrukowywaniem pieniędzy, czego oczekiwały rynki.
... i niezła końcówka
Po godzinie od rozpoczęcia sesji, indeksy poszły w górę i większość z nich znalazła się nieco ponad kreską. I choć wykresy pokazywały ruch raz w górę raz w dół, to w efekcie FTSE 100 na zamknięciu sesji wzrósł o 0,83 proc., DAX o 1,91 proc., a CAC aż o 2,48 proc. Na giełdach w USA notowano również wzrosty. Ok godz. 19.30 naszego czasu Dow Jones zyskiwał 1,47 proc., a indeks S&P 500 rósł o 1,81 proc. Na tym tle 0,68 proc. na plusie naszego WIG20 wyglądało dość przeciętnie.
Poranne straty odrobił też złoty, umacniając się średnio o symboliczne pół grosza w stosunku do głównych walut.
Co dalej? Oczywiście nie wiadomo
Eksperci nie są jednak do końca przekonani, czy kolejne dni na rynkach będą równie dobre. Główny ekonomista X-Trade Broker Przemysław Kwiecień ocenił, że mimo piątkowych wzrostów na europejskich giełdach inwestorzy podchodzą ostrożnie do dotychczasowych ustaleń szczytu UE. - Rynek początkowo trochę przesadnie i nerwowo zareagował na pierwsze doniesienia ze szczytu. Później stwierdzono jednak, że nie jest tak źle i indeksy zaczęły odbijać. Mimo to, porównując obecną sytuację na giełdach do tej z początku tygodnia, widać, że inwestorzy sceptycznie podchodzą do informacji, które dotychczas pojawiły się ze szczytu UE - powiedział.
Analityk TMS Szymon Zajkowski ocenił, że rynki nadal nie otrzymały odpowiedzi od polityków, w którą stronę podąży sytuacja. - Nadal nie wiadomo do końca, ile państw zgodzi się na podpisanie paktu dotyczące unii fiskalnej - zaznaczył. A Adam Stańczak z DM BOŚ dodał: - Po reakcjach giełd widać, że wynik szczytu został przyjęty ze spokojem, ale bez nadmiernego optymizmu. Nie ma jednak wątpliwości, iż rok 2012 będzie dla Europy trudny, a problem zadłużenia nie został rozwiązany. Przez wiele kolejnych tygodni uwagę rynków będą przyciągały wyniki aukcji długu wielu krajów strefy euro, a recesja w I i może II kwartale, która wydaje się oczywistością, będzie nadwyrężała zaufanie do rządów oraz Unii Europejskiej w całości.
bgr/mkg//tr/kdj
Źródło: tvn24.pl