- W tym roku należy oczekiwać nieznacznego spowolnienia gospodarczego wobec 2007 roku - uważa główny ekonomista Banku Pekao SA Andrzej Bratkowski, który szacuje przyszłoroczny wzrost gospodarczy na 4,6 proc. Sytuacja ma poprawić się w 2010 roku m.in. za sprawą rosnących inwestycji.
Bratkowski podkreślił, że Polska w porównaniu z innymi krajami nadbałtyckimi oraz Europy Południowej w mniejszym stopniu odczuła międzynarodowy kryzys na rynkach finansowych. - Wynika to m.in. z tego, że nasz kraj w momencie rozpoczęcia kryzysu był w fazie przyspieszenia gospodarczego - tłumaczył.
- Częściowo zawdzięczamy to również bardzo restrykcyjnej polityce gospodarczej. W drugiej połowie lat 90. i na początku tego wieku mieliśmy mniej stabilną sytuację gospodarczą, niż inne kraje. Paradoksalnie, efekt akcesji w Polsce był nieco spóźniony. W innych krajach wystąpił on przed wejściem do UE, u nas przyszło to później - wyjaśnił ekspert.
Unia wyciagnęła nas do góry
Bratkowski powiedział, że zanim Polska została członkiem UE, napływ inwestycji do naszego kraju związany był głównie z prywatyzacją. Z kolei po wejściu do Unii napłynęły do nas inwestycje skierowane na produkcję eksportową.
- To spowodowało, że obecnie mimo pogorszenia koniunktury zewnętrznej mamy silny proeksportowy efekt inwestycyjny. Inwestycje są mało wrażliwe na aprecjację złotego. W porównaniu z innymi krajami koszty ich przeprowadzenia w Polsce są niższe. Stąd mamy silny wzrost eksportu, mimo silnego wzrostu popytu krajowego - uważa ekonomista.
Ceny mieszkań i inflacją będą spadać
Zdaniem Bratkowskiego, jeszcze w tym roku należy spodziewać się dwóch podwyżek stóp procentowych. - Mimo silnego złotego, będzie potrzebny dalszy wzrost stóp procentowych. W przyszłym roku inflacja powinna być niższa - uważa ekspert.
Bratkowski prognozuje spadek cen mieszkań nawet o 5 proc., m.in. ze względu na rosnące koszty kredytu. Według niego, będzie on dotyczył głównie mieszkań budowanych w latach 60. i 70. z wielkiej płyty. Z kolei ceny mieszkań w małych miastach powinny rosnąć m.in. ze względu na wzrost płac, cen energii oraz koszty budowy.
Zwrócił uwagę, że liczba nowych mieszkań oddawanych w Polsce do użytku jest relatywnie mała w porównaniu z największymi krajami Europy Zachodniej.
Wolniej ale bezpiecznie
Poglądy Andrzeja Bratkowskiego podziela główna ekonomistka Grupy UniCredit Debory Revoltella. Jej zdaniem, w latach 2008-2009 wyraźne spowolnienie gospodarcze czeka kraje nadbałtyckie; ochłodzenie koniunktury będzie widoczne również w Europie Południowo-Wschodniej. Ekspertka przyznała, że w krajach Europy Południowo-Wschodniej wciąż utrzymuje się dobre tempo wzrostu gospodarczego, któremu towarzyszy wzrost konsumpcji oraz inwestycji. Jednak, jej zdaniem, międzynarodowy kryzys na rynkach finansowych przyczyni się do spowolnienia gospodarczego w tym regionie. Zmiany na rynku globalnym - według ekonomistki - najmniej odczują kraje Europy Środkowej.
Jej zdaniem, Europie Środkowo-Wschodniej nie grozi kryzys rynku nieruchomości na miarę Stanów Zjednoczonych. Revoltella prognozuje zahamowanie silnego wzrostu cen mieszkań m.in. w Rumunii, Polsce oraz Chorwacji. Według ekspertki, jakość mieszkań w naszym regionie jest znacznie niższa niż w Europie Zachodniej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24