Górnicy z "Budryka" nadal czekają na decyzje wicepremiera Waldemara Pawlaka w sprawie podwyżek. W piątek górnicy podpisali wstępne porozumienie. Zgodzili się na najniższą stawkę, jaka obowiązuje w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, ale chcą gwarancji od ministra.
Najprawdopodobniej jeszcze dziś dojdzie do kolejnego spotkania prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej ze strajkującymi górnikami z kopalni Budryk. Strajk trwa już 30 dni. W piątek strajkująca załoga w głosowaniu zaakceptowała nową propozycję podwyżek. Porozumienia jednak ostatecznie nie zawarto, bo projektowi chce się jeszcze przyjrzeć ministerstwo gospodarki.
Wzrasta zagrożenie pożarowe pod ziemią Do tej pory górnicy niezmiennie powtarzali, że chcą zarabiać tyle, ile średnio zarabia się w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Oznaczało to podwyżki o ponad 600 zł. W piątek jednak nieco ustąpili. Zgodzili się bowiem na takie zarobki, jakie mają ich koledzy z kopalni Krupiński, czyli najniższe w spółce. Jak podawali związkowcy, wynoszą o ok. 200 zł mniej niż średnia płaca w spółce (5,5 tys. brutto, dane JSW). To i tak więcej, niż do tej pory zarabiali w Budryku. Poza tym w ciągu dwóch najbliższych lat ich płace stopniowo miałyby wzrosnąć i wówczas zrównać się ze średnim wynagrodzeniem w spółce. Z powodu strajku każdego dnia kopalnia traci ponad dwa miliony złotych. Pod ziemią wzrasta też zagrożenie pożarowe.
Źródło: TVN CNBC Biznes