Nawet 1,2 miliarda funtów - tyle według analityków kosztował Wielką Brytanię jeden dzień największych od 18 lat opadów śniegu. A to dla borykającej się z kryzysem gospodarki poważny cios. Strata wynika przed wszystkim z absencji pracowników, którzy nie mogli dotrzeć do pracy.
Federacja Małego Biznesu (FSB) szacuje, iż 6,4 mln pracowników, czyli około 20 proc. siły roboczej, nie stawiło się w poniedziałek w pracy głównie z powodu niekursujących pociągów, autobusów i trudnych warunków drogowych. Ci, którzy mieli taką możliwość, wykonywali pracę z domu.
Zasypana droga bardzo droga
Ośrodek badawczy CEBR (Centre for Economic and Business Research) uważa, iż absencja 20 proc. pracowników to dla gospodarki strata w wysokości 900 mln funtów. Ale w w niektórych regionach, jak np. w aglomeracji londyńskiej i południowo-wschodniej Anglii, absencja sięgała jednak 40 proc. zatrudnionych. Dlatego górna granica strat szacowana jest nawet na 1,2 mld funtów.
W Londynie bowiem zawieszono prawie wszystkie połączenia autobusowe, z których korzysta dziennie 6 mln pasażerów. 10 z 11 linii metra funkcjonowało w ograniczonym zakresie lub nie kursowało. Helen Hill z londyńskiej izby handlu i przemysłu ocenia, iż zamknięcie londyńskiego metra na 1 dzień to strata produkcji na sumę 48 mln funtów.
Analitycy uważają, że atak zimy zaszkodzi najbardziej małym firmom - zwłaszcza tym, które mają trudności z płynnością, sektorowi budownictwa, handlowi detalicznemu i liniom lotniczym. Natomiast najbardziej skorzystają na tym hotele, firmy taksówkowe i elektrociepłownie.
Pada śnieg, spadają akcje
Linie BA i Ryanair odwołały setki lotów z Heathrow i Stansted. Na lotnisku Heathrow, zamkniętym do godziny 17 lokalnego czasu, spadło 11 cm śniegu. Zakłócenia pogodowe zaszkodziły też giełdowym spółkom transportowym. Notowania BA spadły o 4,25 proc., zaś spółki kolejowej Go-Ahead o 2,0 proc.
Źródło: PAP