Na indonezyjskiej wyspie Bali przedstawiciele 159 państw świata negocjują od wtorku zagrożony fiaskiem układ o liberalizacji stosunków handlowych. Globalna, warta bilion dolarów, reforma, pierwsza taka w historii Światowej Organizacji Handlu (WTO), może stać się faktem - poinformował w piątek anonimowy uczestnik negocjacji.
Umowa dotyczyłaby m.in. redukcji subwencji rolnych czy uproszczenia procedur celnych na świecie. Eksperci deklarują, że korzyści z porozumienia będą olbrzymie - wzrost światowego obrotu towarami o bilion dolarów i możliwość powstania dodatkowych 21 milionów nowych miejsc pracy, przede wszystkim w krajach rozwijających się, co znacznie ożywi je gospodarczo. Ponadto propozycje przewidują powrót do porzuconych ponad dekadę temu rozmów o liberalizacji globalnego handlu w ramach tzw. rundy Dauha, której celem jest stworzenie jednolitych reguł handlowych dla gospodarek państw WTO. Choć specjaliści są przekonani, że ujednolicenie przepisów przyniosłoby korzyści zarówno biednym, jak i bogatym państwom, to niektóre kraje członkowskie Światowej Organizacji Handlu odrzucały część postulatów "pakietu z Bali". Głównym blokującym porozumienie były Indie, a ewentualne fiasko byłoby potężnym ciosem w utworzoną w 1995 roku organizację, której przez niemal dwie dekady istnienia jeszcze nie udało się stworzyć wiążącej, globalnej umowy.
Przełom jest możliwy
Przełom jest jednak bardzo prawdopodobny, po tym jak w piątek anonimowe źródło Reutera poinformowało, że Dyrektor Generalny WTO, Roberto Azevedo przygotował pisemną opinię i zamierza ją przekazać wszystkim członkom organizacji, sygnalizując tym samym, że znalazł kompromisowe rozwiązania, które zaakceptują wszystkie państwa, łącznie z Indiami, najgłośniej zgłaszającymi swój sprzeciw wobec rozwiązań dotyczących rolnictwa. - Podjęliśmy dojrzałą decyzję, która jest zwycięstwem dla WTO i całej społeczności międzynarodowej - powiedział reporterom Anand Sharma, indyjski minister handlu - Jesteśmy bardziej niż szczęśliwi. To historyczny dzień.
Kuba zawetuje negocjacje?
Umowa musi zostać przyjęta jednogłośnie, a potencjalne weto może zostać zgłoszone jeszcze przez Kubę, która konsekwentnie domaga się zniesienia przez USA embarga ekonomicznego. Jednak większość dyplomatów zwraca uwagę, że Kubańczycy żądają tego od wielu lat i raczej nie zdecydują się na zablokowanie porozumienia. - Jesteśmy bardzo blisko. Patrząc na obecny stan rzeczy, nasze przewidywania są obiecujące - powiedział Keith Rockwell, rzecznik WTO. Zjazd delegatów oficjalnie zakończył się w piątek, jednak nieformalne rozmowy mają być kontynuowane w sobotę od wczesnych godzin porannych.
Rozmowy w cieniu protestów
Ewentualny konsensus w indonezyjskich rozmowach miałby dodatkowy, poza gospodarczym, efekt - odbudowałby wiarę, że Światowa Organizacja Handlu jest zdolna do prowadzenia i przyjmowania umów handlowych o skali globalnej. Pewność co do tego została poważnie nadwątlona przez lata nieudanych negocjacji. W przypadku kolejnej porażki rola WTO może zostać zdegradowana przez niezależnie negocjowane regionalne pakty - transpacyficzny (Trans-Pacific Partnership) łączący 12 państw pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych oraz transatlantycki (Transatlantic Trade and Investment Partnership) na linii USA - Unia Europejska. Ostatni dzień konferencji ministrów Światowej Organizacji Handlu odbył się w cieniu protestów. Około 400 manifestantów domagało się na ulicach Bali rozwiązania WTO, twierdząc, że organizacja jest narzędziem manipulacji przepisami handlowymi, dzięki którym kraje rozwinięte zyskują kosztem wyzysku farmerów z państw rozwijających się.
Autor: jed/tr / Źródło: reuters, pap