Tego nikt się nie spodziewał. Z danych amerykańskiego Departamentu Pracy wynika, że stopa bezrobocia w USA w listopadzie spadła do 10 proc. Analitycy oczekiwali, że wyniesie przynajmniej tyle, co w październiku, czyli 10,2 proc. Po tej wiadomości indeksy odbiły w górę, a złoty jest najmocniejszy od początku stycznia.
Liczba miejsc pracy, jaką gospodarka straciła w listopadzie, okazała się najniższa od dwóch lat. Ekonomiści oczekiwali utraty w minionym miesiącu ok. stu tysięcy miejsc pracy poza rolnictwem. Tymczasem ubyło ich tylko 11 tys. - o 100 tysięcy mniej niż w październiku.
Ekonomiści, choć dane ich zaskoczyły, podeszli do nich z różnym nastawieniem. - Zbliżamy się do punktu, w którym przedsiębiorstwa będą musiały zatrudniać z powrotem tych, których zwolnili w ostatnich miesiącach - powiedział Bloombergowi Joseph LaVorgna, główny ekonomista amerykańskiej filii Deutsche Bank Securities Inc.
Są też bardziej ostrożne komentarze. - Dzisiejsze dane są zaskakująco dobre. Ale uważamy, że to jednorazowy skok. Najgorsze na rynku pracy jeszcze nie jest za nami - uważa z kolei Jason Schenker, szef Prestige Economics.
Euforia na rynkach
Na komunikat Departamentu Pracy natychmiast zareagowały giełdy. WIG20, który niemal przez cały dzień oscylował w okolicach czwartkowego zamknięcia, a nawet nieco poniżej, w ciągu dosłownie kilku minut zyskał ponad 1,2 proc. Podobnie zazieleniły się też giełdy w całej Europie. W efekcie WIG20 zakończył sesję na rekordowym w tym roku poziomie 2448,25 pkt (wzrost o 2,48 proc.)
Momentalnie umocnił się też dolar w stosunku do euro. O godzinie 14:25 polskiego czasu euro kosztowało 1,507 dolara. Parę minut póżniej już 1,493 dol.
Amerykańskie dane pomogły też złotemu. O godzinie 15:00 euro kosztowało już 4,067 zł, co oznacza, że złoty był najmocniejszy od stycznia tego roku w stosunku do europejskiej waluty. Tuż przed godziną 18:00 za jedno euro trzeba było zapłacić 4,05 zł, za dolara - 2,72 zł, a za franka - 2,68 zł.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu