Konieczność filmowania zakupów alkoholu, która miałaby utrudnić dostęp do niego niepełnoletnim, zaszkodzi małym sklepom i ich klientom, nie rozwiąże też problemu z piciem wśród młodzieży - uznała sejmowa komisja Przyjazne Państwo. Tym samym postanowiła nie zajmować się propozycją Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Zdaniem PARPA, zapis obrazu i dźwięku w sklepach z alkoholem pomógłby w zwalczaniu sprzedawania alkoholu niepełnoletnim. Według Krzysztofa Brzózki z Agencji, obecność kamer w sklepie sprawiłaby, że sprzedawcy częściej odmawialiby młodzieży chcącej kupić alkohol.
- W 2008 roku na 1500 cofniętych zezwoleń na sprzedaż alkoholu 240 odebrano z powodu sprzedaży alkoholu nieletnim - tłumaczył Brzózka.
Kamery zbyt drogie, problem zbyt intymny
Sejmowa komisja uznała jednak, że taki przepis uderzyłby w drobnych sklepikarzy - duże sieci handlowe i tak monitorują swoje obiekty - zmuszając ich do zakupu kamer i sprzętu do archiwizacji nagrań, czego nie skompensowałoby 650 zł refundowanych przez gminę.
Przedstawicielka GIODO zauważyła, że nagrania objęłyby wszystkie zakupy, także leków i środków antykoncepcyjnych, a rozmowa ze sprzedawcą mogłaby dotyczyć chorób klienta. - Powstałoby ryzyko tworzenia zbiorów danych osobowych podlegających obowiązkowi rejestracji - przestrzegła.
- Cel jest szczytny, ale na pewno nie do osiągnięcia w ten sposób - ocenił wiceprzewodniczący komisji Marek Wikiński (Lewica). Dodał, że zapis filmowy i tak byłby bezużyteczny. - W przypadkach kradzieży policja mówi, że nikogo nie można rozpoznać i że film nie jest dowodem procesowym - powiedział poseł, który sam nie uczestniczył w głosowaniu, ponieważ - jak wytłumaczył - jego małżonka jest właścicielką małego sklepu.
Przewodniczący komisji Janusz Palikot (PO), niegdyś potentat w branży alkoholowej, w ogóle nie brał udziału w debacie nad projektem. - To nie jest obszar, w którym chcę się wypowiadać - powiedział wychodząc z sali.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24