Nowy taryfikator punktów karnych już obowiązuje. - Dzisiaj obudziliśmy się w zupełnie innej rzeczywistości - mówił w programie "Wstajesz i weekend" w TVN24 Mariusz Sztal, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jak wskazywał, w taryfikatorze pojawiła się nowość związana z punktami karnymi za niezatrzymanie pojazdu przed sygnalizatorem warunkowym, kiedy skręcamy w kierunku wskazanym zieloną strzałką. - To jest ważna zmiana i warto, żeby się wszyscy o tym dowiedzieli - podkreślił Sztal.
Od soboty zaczął obowiązywać nowy taryfikator punktów karnych, w którym wyszczególniono szereg wykroczeń, za które kierowca może dostać 15 punktów karnych. Do tej pory maksymalna liczba punktów karnych za jedno wykroczenie nie mogła przekroczyć 10.
- Dzisiaj obudziliśmy się w zupełnie innej rzeczywistości, bo ta relacja punktów karnych za poszczególne wykroczenia wygląda zasadniczo inaczej. Najistotniejsze, to zmiany, że najpoważniejsze wykroczenia dzisiaj mają wartość 15 punktów karnych przy limicie 24 (punktów - red.) dla tych kierowców ze stażem dłuższym niż rok. Te 15 punktów robi zasadniczą różnicę - komentował w programie "Wstajesz i weekend" w TVN24 Mariusz Sztal, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Jak wskazywał, "kary są po to, żeby odstraszać potencjalnych kierujących". - W mojej ocenie dzisiaj, to skutecznie powinno zadziałać - podkreślił.
Punkty karne
Jak wskazywał Sztal, po wejściu w życie nowego taryfikatora uzbieranie 24 punktów karnych nie jest specjalnie trudne. - Oczywiście te 15 punktów, to są wykroczenia najbardziej radykalne, bardzo nieodpowiedzialne zachowania, które skutkują bardzo niebezpiecznymi sytuacjami - zauważył.
- Mówimy o przekroczeniu prędkości o więcej niż 70 kilometrów na godzinę na odcinku drogi z jakąś dopuszczalną prędkością. Dzisiaj ktoś, kto jedzie ponad 200 kilometrów na godzinę na autostradzie musi się liczyć z tymi 15 punktami. Telefon komórkowy, to jest 12 punktów - wymieniał ekspert.
Gość programu "Wstajesz i weekend" w TVN24 zwracał też uwagę na jedną rzecz, "która się pojawiła jako nowa". - Niezatrzymanie pojazdu dzisiaj przed sygnalizatorem warunkowym, czyli mówimy o czerwonym świetle i zielonej strzałce najczęściej w prawo, dzisiaj to jest 6 punktów karnych. Coś, czego wcześniej nie mieliśmy. Mieliśmy ujęte niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej ogólnie, natomiast teraz jest to doszczegółowione. Niestosowanie się do sygnalizacji, to jest 15 punktów, ale w tym przypadku niezatrzymania pojazdu, to jest 6 punktów, to jest jedna czwarta puli - tłumaczył.
- Chodzi o to, że jeżeli mamy czerwone światło, to na przejściu jest kolor zielony i wtedy jest ryzyko dojścia do sytuacji niebezpiecznej względem niechronionych uczestników ruchu. To jest ważna zmiana i warto, żeby się wszyscy o tym dowiedzieli - podkreślił Mariusz Sztal.
W taryfikatorze określono to wykroczenie jako: "niezatrzymanie pojazdu przed sygnalizatorem S-2 przez kierującego pojazdem skręcającym (zawracającym) w kierunku wskazanym zieloną strzałką".
Redukcja punktów karnych
Ekspert zwracał uwagę na jeszcze drugą - w jego ocenie - ważną rzecz. - Punkty karne na naszym koncie będą przez dłuższy okres figurowały w ewidencji - był rok, dzisiaj są 2 lata, ale 2 lata liczone nie od momentu popełnienia wykroczenia, tylko od momentu uiszczenia grzywny - wskazał.
Oznacza to, że "jeżeli ktoś nie zapłaci terminowo mandatu, to wówczas ten okres wydłuża mu się dosyć poważnie". - To są dosyć poważne zmiany - zauważył.
Ponadto zniesiono szkolenia, po odbyciu których liczba punktów otrzymanych przez kierowcę ulegała zmniejszeniu. Kursy były realizowane przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. - Do wczoraj Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego pękały w szwach przez osoby, które chciały zmniejszyć liczbę punktów karnych na koncie, były tak zwane kursy reedukacyjne, czyli za kilkaset złotych, 6 godzin spędzone w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego - niektóre organizowały online - można było zdjąć 6 najstarszych punktów karnych - tłumaczył gość TVN24.
- Ktoś, kto był na takim szkoleniu zdaje sobie sprawę, że ta resocjalizacja nie następowała skutecznie. Pełniąc funkcję kierownika wydziału szkoleń, która organizowała tego rodzaju wydarzenia, zgodnie z założeniami scenariusza prawnego, nie sposób było tego nie widzieć. Bywały takie osoby, które regularnie dzwoniły i pytały, czy to pół roku od poprzedniego szkolenia już mu upłynęło, czy on może przystąpić ponownie. Nie było tutaj żadnej poprawy - zwrócił uwagę Sztal.
- Każdy miał takie samo tłumaczenie: jeżdżę szybko, ale bezpiecznie. To było notoryczne. Nic za tym nie szło, nie było żadnych wniosków wyciąganych - dodał.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Opoka / Shutterstock