Silniki elektryczne, brak skrzyni biegów i cisza podczas jazdy - to cechy charakterystyczne dla elektryków. - Robimy takie samochody żeby oszczędzić paliwa, bo są tacy ludzie, które twierdzą, że ropy naftowej zabraknie do 2040-2050 roku - wskazuje we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Rafał Jemielita z TVN Turbo. Niestety ich główną wadą dziś jest cena, model na prąd często kosztuje dwa razy tyle, co egzemplarz poruszający się w oparciu o silnik benzynowy.
Jak podkreśla, "nie wiemy, ile jest jej dokładnie, w związku z tym musimy odpowiednio wcześniej zareagować". - Musimy znaleźć alternatywę dla benzyny i szukamy tej alternatywy na różne sposoby - dodaje Jemielita, wskazując, że na rynku są między innymi samochody wodorowe.
Mało stacji
Coraz powszechniejsze są także elektryki, choć na razie w Polsce problemów nie brakuje. - Problemem jest to, że jest zbyt mało punktów szybkiego ładowania - zwraca uwagę gość TVN24.
Jak wyjaśnia, takie stacje pozwalają naładować samochód do pełna "w kilkadziesiąt minut". Taka możliwość jest również w domu, "tylko trzeba dostosować instalację elektryczną". - Są z tym pewne problemy we wspólnotach mieszkaniowych - zaznacza Rafał Jemielita.
Jego zdaniem, "prąd elektryczny jest tani w stosunku do benzyny w związku z tym jesteśmy siłą rzeczy na ten prąd skazani, teraz tylko pytanie kiedy". Jak wskazuje Jemielita, samochody elektryczne w Polsce są w sprzedaży od kilku lat. - Na razie są droższe od samochodów z klasycznym silnikiem, ale to wynika ze skali sprzedaży - tłumaczy.
Zwraca uwagę, że "w samochodzie elektrycznym nie ma wielu części mechanicznych, są silniki elektryczne, nie ma skrzyni biegów". Jednocześnie podkreślając, że samochody elektryczne są bardzo ciche, co w pewien sposób jest niebezpieczne. - Myślę, że powinien pojawić się jakiś generator albo coś, co odstrasza ludzi - mówi Rafał Jemielita z TVN Turbo.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock