To, że kierowca sam chce wdychać dym do płuc to jego sprawa. Ale w tym dymie nie może wędzić dziecka - tak uważają zwolennicy pomysłu wprowadzenia prawnego zakazu palenia w samochodach przy dzieciach. Materiał programu "Raport" w TVN Turbo.
Wprowadzenie zakazu palenia w samochodach przewożących dzieci to postulat, który trafił do Ministerstwa Zdrowia w trakcie konsultacji społecznych nad ustawą o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. O sprawie napisał "Dziennik Gazeta Prawna".
"Wprawdzie obecne przepisy zawierają rozwiązania służące ochronie zdrowia dzieci i młodzieży przed chorobami odtytoniowymi, ograniczając dostęp do wyrobów tytoniowych osobom niepełnoletnim czy eliminując ich używanie z miejsc publicznych, wciąż jednak brak rozwiązań prawnych, które miałyby na celu przeciwdziałanie paleniu w obecności dzieci w przestrzeni prywatnej" - komentuje na łamach "DGP" Małgorzata Balwicka-Szczyrba z Katedry Prawa Cywilnego Uniwersytetu Gdańskiego. To właśnie ta katedra postuluje wprowadzenie zakazu palenia w samochodzie w obecności dziecka.
Skazane na palenie
Zwolennicy takiego rozwiązania argumentują, że dzieci podczas podróży z palaczem skazane są na bierne palenie.
- Koncentracja związków trujących w tym dymie jest nawet większa niż w tym dymie, który palacz wciąga bezpośrednio do płuc - wyjaśnia w rozmowie z "TVN Turbo" Magdalena Cedzyńska z Fundacji Aflofarm, która prowadzi kampanię społeczną "Nie spal się na starcie".
W takich sytuacjach nic nie daje jazda z otwartym oknem, bo powietrze wewnątrz pojazdu i tak jest kilka razy razy bardziej trujące niż na zewnątrz.
Groźne skutki biernego palenia
Według lekarzy dym tytoniowy jest jedną z głównych przyczyn występowania śmierci łóżeczkowej niemowląt. Bierne palenie dzieci powoduje u nich częstsze choroby oskrzeli i astmę. W tych przypadkach istnieje też większe ryzyko zachorowania na nowotwór, cukrzycę i nadciśnienie tętnicze.
W ubiegłym roku w Polsce zarejestrowano 8 milionów palaczy. - Z czego około 20 procent paliło przy dzieciach - mówi Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - To daje nam kilka milionów dzieci, które żyją w dymie tytoniowym - dodaje Bondar.
Zakaz to nie fikcja
Zakaz używania wyrobów tytoniowych w samochodach w obecności dzieci został wprowadzony m.in. w 10 z 13 prowincjach Kanady, w niektórych stanach USA, a także na Cyprze, we Francji, Wielkiej Brytanii, czy Australii.
Zdaniem ekspertów taki zakaz w Polsce byłby jednak trudny do wyegzekwowania. - Skoro takie zachowanie jest naganne i szkodliwe, to taki przepis mógłby istnieć. Natomiast mógłbym się założyć, że takich mandatów będzie mniej niż 10 rocznie - mówi w programie "Raport" na antenie TVN Turbo dr hab. Adam Tarnowski, psycholog transportu z Instytutu Transportu Samochodowego.
Autor: msz//sta / Źródło: TVN Turbo, DGP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock