Burza piaskowa, zwana także habubem, przeszła nad Nevadą i Arizoną. W pierwszym amerykańskim stanie zakłóciła słynny festiwal, a w drugim dała się szczególnie mocno we znaki kierowcom.
W ostatnich dniach południowo-zachodnią część Stanów Zjednoczonych nawiedziły burze piaskowe, zwane także habubami. Są one dość częstym zjawiskiem podczas pory monsunowej w tej części kraju. Jak powstaje habub? Zwykłym burzom towarzyszą prądy zstępujące, które wzbijają suchy, luźny piasek z powierzchni pustyni, przez co tworzy się ściana pyłu obejmująca obszar znacznie większy niż sama burza.
Burza zakłóciła nietypowy festiwal
W Nevadzie, na pustyni Black Rock w północnej części stanu, rozpoczął się w weekend festiwal Burning Man. Kulminacyjnym punktem słynnej imprezy jest palenie ogromnej kukły w kształcie człowieka.
W tym roku pogoda postanowiła pokrzyżować plany uczestnikom festiwalu. W weekend na pustyni wiał silny wiatr, przekraczający 70 kilometrów na godzinę, który wzbijał w powietrze tumany kurzu. Na nagraniach widać, jak uczestnicy zabawy trzymają się masztów namiotowych i próbują pokonać silne porywy. Osoby, które dopiero udawały się na festiwal, zgłosiły opóźnienia sięgające nawet dziewięciu godzin.
Organizatorzy festiwalu ponownie otworzyli bramy dla uczestników w poniedziałek rano. Mimo wciąż trudnej aury do godziny 11.30 w festiwalu wzięło udział ponad 40 tysięcy osób - podała lokalna gazeta "Reno Gazette-Journal".
Wiatr zbyt silny, by jechać autem
Burza piaskowa przetoczyła się nad Phoenix, stolicą Arizony, w poniedziałek. Ściana pyłu ograniczyła widzialność niemal do zera. Zjawisku towarzyszyły podmuchy wiatru tak silne, że niemożliwe było prowadzenie samochodu. Na dodatek zanim pył zdążył opaść, nad miasto nadciągnęły intensywne ulewy.
Agencja informacyjna AP przytoczyła relację kobiety, która wiozła samochodem dzieci ze szkoły do domu, ale musiała się zatrzymać z powodu burzy. - Gdy wystawiłam rękę na zewnątrz, to jej nie widziałam - opowiadała.
Dziesiątki tysięcy osób bez prądu
Na skutek burzy ponad 60 tysięcy odbiorców zostało pozbawionych prądu. Ruch na najważniejszych drogach niemal całkowicie stanął. Międzynarodowe lotnisko Sky Harbor w Phoenix na pewien czas wstrzymało loty, a w poniedziałek wieczorem były one opóźnione średnio o 15-30 minut.
- Ten monsunowy pył to nie żart - przekazały w mediach społecznościowych władze Phoenix, pokazując zdjęcie burzy nadciągającej na lotnisko.
Niebezpiecznie było nie tylko w Phoenix. W sąsiednim mieście Gilbert burza powaliła drzewa i spowodowała awarię sygnalizacji świetlnej.
Źródło: PAP, Reuters, CNN
Źródło zdjęcia głównego: ENEX/@itsjeka