Jaki będzie kwiecień w Polsce? Największe ośrodki badawcze na świecie wyliczają, że ciepły i z obfitymi opadami deszczu, niemal przypominający maj. Ale te prognozy mogą ukrywać również zjawiska niebezpieczne, jak burze i podtopienia. Synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek sprawdziła, jak rysują się prognozy na kwiecień.
Natura dąży do równowagi, wciąż uruchamiając potężne siły, przez które świat jest w ciągłym ruchu. Starożytna filozofia chińska dała nam ciekawą koncepcję yin i yang, wyjaśniającą tę ciągłą cyrkulację. Dwie pierwotne i przeciwne siły mają wzajemnie się uzupełniać i stanowić przyczynę powstawania i zmiany wszystkich rzeczy we Wszechświecie. Wystarczy sama obserwacja zjawisk następujących po sobie cyklicznie, takich jak dzień i noc lub ocieplenie i ochłodzenie. Stanowiąc przeciwieństwo, tworzą całość, bo jedno nie istniałoby bez drugiego.
Idea ta dobrze uzewnętrznia się w atmosferze, kiedy w krótkim okresie czasu doświadczamy najpierw oddziaływania słońca i silnego uderzenia ciepła, a po nim napływu zimna i skłębionych stalowych chmur. Takiego dramatycznego splotu światła i cienia, bieli z czernią, doświadczyliśmy na przełomie marca i kwietnia. Bo stan yang, rozumiany dosłownie jako "nasłonecznione miejsce" oraz yin, czyli "miejsce zacienione", przeplotły się mocno ze sobą w ciągu zaledwie czterech dni, między 30 marca a 2 kwietnia. Stan yang reprezentowało słońce, radość, siła przenosząca pył znad Sahary i letnia temperatura, a yin - zimno, ponure niebo, wichury i smutek, które nastąpiły później.
Dwie masy - ciepła i zimna - ścierają się ze sobą
Silny splot ciepła z chłodem obrazuje analiza pola temperatury z poniedziałku, 1 kwietnia, kiedy w porcję gorącego powietrza znad Afryki wbijał się chłód znad północnego Atlantyku. Dwie zupełnie różne masy powietrza zwarły się tego dnia w uścisku rozciągniętym od Norwegii, przez zachodnie regiony Polski oraz Niemcy, po Sycylię. Skutkiem było wymuszenie silnego przepływu mas powietrza nad górami, co poskutkowało silnym południowym wiatrem przed chłodnym frontem, niosącym zniszczenie w obszarach podgórskich. Później przetoczyły się przez Polskę deszcz i burze.
W środę, 3 kwietnia, dwie masy ciepła i zimna ścierają się już w rejonie Zatoki Fińskiej i Estonii. Polska doświadcza spływu zimna z północy, który stwarza warunki do wystąpienia właśnie teraz opadów śniegu na północy kraju.
Prześledzenie trajektorii mas powietrza, które dotarły do naszego kraju w sobotę, 30 marca, oraz we wtorek, 2 kwietnia, uzmysławia, do jak wielkiego przetasowania doszło w atmosferze. W Wielką Sobotę na wysokości od 1 do 4 kilometrów unosił się nad naszymi głowami pył zaciągnięty w masie powietrza z głębi Sahary (na wykresie linia niebieska), podczas gdy we wtorek i środę, po świętach, masa powietrza, która dociera do Warszawy, ma swój obszar źródłowy w rejonie Grenlandii i Islandii (wszystkie linie pokazują drogę porcji powietrza w atmosferze w profilu od Ziemi do wysokości około 5 km).
Fala ciepła, a później nastanie burzowy czas
Ochłodzenie, które wkroczyło do Polski, utrzyma się kilka dni, by około 6 kwietnia zacząć ustępować miejsca ciepłu. Według amerykańskiego modelu GFS kolejnego napływu powietrza znad Afryki mamy spodziewać się 7 kwietnia. Widoczny w prognozach klin gorąca na wysokości 1,5 km, gdzie temperatura wynieść ma około 15 stopni Celsjusza, pozwala szacować temperaturę przy ziemi rzędu 26-28 st. C na południu i zachodzie kraju.
Jednak po fali ciepła, rozciągającej się od północno-zachodniej Afryki po Polskę, między 7 a 9 kwietnia, wejść mają do kraju około 10 kwietnia deszcz i burze od zachodu. Rozpoczną one okres pogody chłodniejszej, atlantyckiej, trwającej tydzień.
Druga połowa miesiąca rysuje się w prognozach europejskiego ośrodka prognoz średnioterminowych ECMWF ciepło z odchyleniem temperatury od normy o 1-2 st. C. Badacze dają więc spore szanse na przewagę napływu ciepłych mas, ale bez szaleństw i rekordów. Fale silnego gorąca z pierwszej połowy miesiąca mogą się nie powtórzyć później, ale wciąż po 20 kwietnia w całej Europie ma być nieco cieplej niż zwykle i z opadami w normie. Wygląda na to, że wiosna ma szanse rozkwitnąć w pełni już w kwietniu, a nie w maju.
Ciepły i mokry kwiecień. Prognoza Amerykanów
Przed nami kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata. Czy pogoda przez najbliższe cztery tygodnie będzie odzwierciedleniem orientalnej wizji świata? Prognozy długoterminowe amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanu i Atmosfery (NOAA) wyliczają średnią miesięczną temperaturę dla kwietnia mocno odchyloną od normy z wielolecia. Ostatnie dane modelu szacują, że odchylenie to wyniesie nawet 3-4 st. C, podczas gdy prognozy sprzed czterech tygodni mówiły o odchyleniu rzędu 1-2 st. C.
Średnia dla kwietnia z ostatnich dwudziestu lat wynosi dla Warszawy 9,4 st. C, a w latach 1970-2000 średnia ta wynosiła 7,9 st. W świetle prognoz NOAA możemy więc liczyć, że kwiecień w tym roku będzie przypominał termicznie maj z drugiej połowy wieku XX. Jednocześnie miesiąc ma być bardzo mokry, z silnym odchyleniem od średniej z wielolecia sum opadów, choć wcześniej amerykańskie wyliczenia rysowały obraz miesiąca ciepłego, ale z niedoborem opadów. Kwiecień, ciepły i mokry, byłby więc spełnieniem marzeń ogrodników, sadowników i rolników, gdyż "kwiecień co deszczem rosi, wiele owoców przynosi".
Rosyjska prognoza
Prognozy ośrodka amerykańskiego zakładają, że w kwietniowej pogodzie będziemy mieli w Polsce więcej ciepłego pierwiastka yang. Po przeciwnej stronie globu, w rosyjskim ośrodku prognostycznym Roshydromet, wyliczono, że wschodnia Europa, aż do polskich granic, pozostanie w przeważającej mierze pod wpływem ciepłych mas powietrza. Temperatura średnia miesięczna miałaby odchylić się od normy z wielolecia o co najmniej 1 st. C. Opady miałyby być na ogół w normie. Tym samym prognozy są zbieżne.
Kwiecień według wyliczeń ośrodka europejskiego
W miesięcznych prognozach Europejskiego Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody ECMWF także wyraźnie widać w kwietniu przewagę ciepła nad chłodem. Temperatura w całym miesiącu ma odchylić się od normy o 1-2 st. C, szczególnie na południu kraju.
Model kreślący obszar "gorąca", rozciągającego się od Bliskiego Wschodu, przez Turcję, Bałkany, po południową Polskę, sugeruje, że napływ mas powietrza pochodzenia zwrotnikowego, który pojawił się w Wielkanoc, zapoczątkował okres, w którym doświadczymy więcej fal ciepła z dalekiego południa. Zakłada również, że opady w kwietniu mają być raczej w normie, a ta w ostatnich dwóch dekadach nie była zbyt imponująca, w Warszawie rzędu 33,7 litra wody na metr kwadratowy. Tylko na południu i południowym wschodzie miałoby tych opadów być nieco więcej.
Wyliczenia ośrodka europejskiego są bardziej stonowane w porównaniu z ostatnimi wyliczeniami amerykańskimi, ale również obstają przy kwietniu cieplejszym niż zwykle. Szacują również, że sporo wilgoci dotrze do nas znad Morza Śródziemnego, niosąc większe opady w górach i na przedgórzach.
Przed nami "przeplatanka słońca z deszczem i burzami"
Najważniejsze ośrodki prognostyczne na świecie wyliczają kwiecień jak marzenie - ciepły niczym maj i z obfitym deszczem, coraz rzadziej widzianym wiosną. Ale te prognozy mogą ukrywać również zjawiska niebezpieczne, jak burze i podtopienia. Bo niemożliwe jest, by cały miesiąc był łagodny.
Zbyt silny napływ mas powietrza z południa wymusi prędzej czy później spływ chłodu z północy i rozbudowę frontów deszczowo-burzowych. Pogoda w kwietniu będzie raczej ciągłym wirowaniem yin i yang nad naszymi głowami, ścieraniem się mas powietrza znad Afryki i Bliskiego Wschodu oraz Atlantyku, przeplatanką słońca z deszczem i burzami. Bo zmienność, ciepło i chłód, niebo pogodne i pochmurne, spokój i ruch, są częścią naturalnego porządku świata i podstawą wszechrzeczy.
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: stock.adobe.com,ECMWF