W ciągu ostatnich kilku tygodni Słońce kilka razy wyrzuciło z siebie porcję plazmy, ale jedna z takich fal wprawiła naukowców w osłupienie. Choć zjawisko nie było skierowane w naszą stronę, wybuch był tak potężny, że i tak został zarejestrowany przez nasze satelity.
13 marca sondy monitorujące Słońce zarejestrowały ogromną ilość materiału, pochodzącego z koronalnego wyrzutu masy (CME). Został wykryty jako rozszerzająca się chmura, mknąca z prędkością 2127 kilometrów na sekundę. Tego typu zjawiska nie są niczym zaskakującym, ale to było naprawdę wyjątkowe.
Zazwyczaj tego typu wydarzenia po dalekiej stronie Słońca nie mają tendencji do uderzania w Ziemię, gdyż skierowane są w przeciwną stronę. Jednak ten wybuch był tak silny, że nawet mimo przeciwnego kierunku, satelity krążące wokół naszej planety odebrały sygnał o cząsteczkach pochodzących z fali uderzeniowej.
Szczytowy moment
Słońce jest ostatnio bardzo aktywne, gdyż wchodzi w szczytową fazę swojego cyklu. Oznacza to, że w ciągu roku lub dwóch osiągniemy maksimum słoneczne, podczas którego jeszcze częściej będą się tworzyć plamy, a nasza dzienna gwiazda będzie regularnie wyrzucać z siebie potężne ilości materii.
Cykle te są związane z polem magnetycznym Słońca, które zmienia biegunowość co 11 lat. Na razie naukowcy nie wiedzą, dlaczego się tak dzieje. Do odwrócenia biegunów dochodzi w chwili maksimum słonecznego. Pole magnetyczne na biegunach słabnie wtedy do zera, a następnie powraca, tylko z odwrotnie ustawionymi biegunami. To tak jakby północ staje się południem, a południe - północą.
Czasami plamy słoneczne łączą się i uwalniają ogromną ilość energii w postaci rozbłysku. To właśnie z nich powstają koronalne wyrzuty masy, podczas których do przestrzeni kosmicznej uchodzi ogromna ilość słonecznego materiału.
Niektóre plamy utrzymują się przed dłuższy czas i wielokrotnie rozbłyskują, a potem po prostu zanikają.
Odebrała go sonda Parker Solar Probe
Kilka dni przed ostatnim CME (oznaczonym klasą R, a więc rzadką), szczególnie aktywny region plam słonecznych obrócił się na dalszą stronę Słońca. Zanim zniknął, wyemitował 49 rozbłysków klasy C, 12 rozbłysków klasy M oraz jeden rozbłysk klasy X. Jak pisze NASA, typowe, najmniejsze z rozbłysków oznaczane są klasą A, następne w tej skali są B, C, M i X. Nie jest jasne, czy był odpowiedzialny też za wspomniany, ostatni rozbłysk, ale jest to bardzo prawdopodobne.
Sonda Parker Solar Probe znalazła się na linii wystrzału tego CME. Wysłała ona z powrotem na Ziemię specjalne sygnały, teraz musimy tylko poczekać, aż zespół inżynierów będzie w stanie odczytać jego pomiary. Odpowiedzi na wszystkie pytania mają pojawić się w ciągu kilku dni, kiedy sonda znów znajdzie się w pobliżu Słońca.
Naukowcy mają nadzieję, że inne ośrodki badawcze obserwujące Słońce, takie jak należące do NASA Solar and Heliospheric Observatory (SOHO) i Solar Dynamics Observatory (SDO), również zebrały znaczną ilość danych na temat tego wydarzenia.
Źródło: sciencealert.com, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA/ESA/SOHO