Ciągle rośnie tragiczny bilans ataku huraganu Sandy na Wschodnie Wybrzeże. Życie w jego wyniku straciło ok. 50 osób. Prezydent Barack Obama przestrzega: to jeszcze nie koniec. Sandy nadal zmierza na północ.
Dotychczas Sandy spowodowała śmierć ok. 50 osób w stanach Nowy Jork, New Jersey, Wirginia Zachodnia, Pensylwania i Connecticut poinformowała Polska Agencja Prasowa powołując się na AP.
Obama: Sandy nadal groźna
Bilans ofiar śmiertelnych może jednak wzrosnąć, gdyż Sandy - teraz już określana jako potężna burza - nadal jest groźna. Amerykanów przekonywał o tym we wtorek prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama.
- Sandy przesuwa się w kierunku północnym, nadal zagrażając wielu amerykańskim społecznościom. Dlatego też chcę podkreślić, że wciąż istnieje ryzyko wystąpienia powodzi, wichur i zerwania linii energetycznych - powiedział na konferencji w siedzibie Amerykańskiego Czerwonego Krzyża.
Obama zapowiedział też, że rząd USA zrobi wszystko, żeby pomóc odbudować zniszczenia spowodowane przez Sandy i że sam uda się w środę do New Jersey, gdzie na własne oczy przekona się o rozmiarze spustoszeń.
Paraliż
Choć żywioł osłabł i meteorolodzy zmienili jego klasyfikację na burzę post-tropikalną, w wielu miejscach sytuacja wciąż jest dramatyczna. 29 szpitali nie ma prądu, kilka reaktorów atomowych zostało wyłączonych. Nie działa nowojorskie metro. Jak zapowiedział burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg poinformował, że system komunikacji podziemnej zacznie działać najwcześniej za cztery pięć dni.
Amerykańscy ekonomiści szacują, że straty i zniszczenia spowodowane Sandy mogą wynieść 45 miliardów dolarów.
Miliony bez prądu
Bez prądu pozostaje ponad 8 mln osób. W Stanach Zjednoczonych zostało wyłączonych lub pracują w trybie awaryjnym sześć elektrowni atomowych.
Utrudniony jest również transport lotniczy. We wtorek wszystkie loty do Nowego Jorku odwołały linie jak Air France, Lufthansa, Aer Lingus, australijskie Qantas, Korean Airlin, Turkish Airlines, Qatar Airways, Emirates czy japoński przewoźnik JAL. We wtorek z londyńskiego lotniska Heathrow znaczną część swoich rejsów na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych odwołały linie British Airways i Virgin. Natomiast przewoźnik z Hongkongu - Cathay Pacific - zapowiedział, że odwołuje także rejsy do Nowego Jorku zaplanowane na środę.
Stan katastrofy
Ponad milion osób z 12 amerykańskich stanów może zostać ewakuowanych. Prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił stan katastrofy (ang. major disaster) w Nowym Jorku i New Jersey. Decyzja Baracka Obamy pozwoli na uruchomienie funduszy federalnych na pomoc poszkodowanym w hrabstwach Bronx, Kings, Nassau, Richmond, Suffolk i Queens.
Ogromne straty
Straty powstałe w wyniku huraganu Sandy mogą wynieść blisko 20 miliardów dolarów - prognozuje jedna z firm ubezpieczeniowych i dodaje, że tylko połowa tej kwoty została ubezpieczona.
Według "Wall Street Journal" skutki uderzenia Sandy ma odczuć 20 proc. Amerykanów - a więc ok. 70 milionów osób.
W środę dotrze do Kanady
W najbliższych dniach Sandy będzie się przemieszczać na północ i północny wschód. W środę ma przekroczyć granicę między USA i Kanadą. W tym czasie wiatr powinien osłabnąć do prędkości poniżej 63 km/h, ale nadal będą się utrzymywać intensywne opady.
Uderzenie w New Jersey
Jak podało amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów (NHC) do bezpośredniego uderzenia w ląd doszło o godz. 20 (godz. 1 czasu polskiego) na południe stanu New Jersey, w rejonie Atlantic City.
Tuż przed tym, zanim żywioł dotarł do wybrzeża, NHC ogłosiło, że Sandy nie jest już huraganem lecz tzw. pogodową bombą cyklonową: choć wciąż ma siłę huraganu, to nie posiada cech burzy tropikalnej. Nie jest już zasilana ciepłem oceanu, lecz różnicami temperatur związanymi ze zderzeniem z zimnym frontem z północy.
Deszcz i śnieg grożą powodziami
Po uderzeniu w ląd Sandy nieznacznie osłabł. Prędkość wiatru wynosiła wówczas 129 km/h, a wcześniej - 150 km/h. Oprócz silnego wiatru towarzyszą mu intensywne opady deszczu oraz śniegu, które grożą wywołaniem powodzi.
Potencjalną destrukcyjność Sandy potęgują trzy czynniki: zimny front z północy przynoszący opady śniegu, rekordowo niskie ciśnienie i silne przypływy, które zwiększają ryzyko podtopień.
Autor: js,adsz/rs,ŁUD / Źródło: PAP,Reuters, CNN