Piekielny upał i "to już naprawdę ostatnia góra". Ponad 50 km w najgorętszy dzień w roku

Chudy Wawrzyniec 2015
Chudy Wawrzyniec 2015
Chudy Wawrzyniec 2015

Czego będę potrzebować? Startujemy przed świtem, może długiego rękawa? Nie, wody. Dużo jedzenia? Nieee, wody. Wody, wody... i jeszcze trochę... wody.

Szykuję się na 80 km z hakiem i na tę wodę zakręcam się tak bardzo, że w efekcie zupełnie nie myślę o jedzeniu. I zapominam zabrać z domu żele i wafelki. Na szczęście na miejscu ratuje mnie James. - Masz tu dwa żele, wystarczy ci do punktu. Potem będziesz mieć jedzenie stamtąd - szacuje. I chociaż na początku bronię się i chcę tylko jeden, w końcu się łamię. Tak zaczęła się tegoroczna przygoda z Chudym Wawrzyńcem, czyli ultramaratonem w Beskidzie Żywieckim.

Przygotowania

Na Chudym Wawrzyńcu do wyboru są dwie trasy: krótka o długości 50 km z hakiem i dłuższa, która ma ponad 80 km. Decyzję, którą pokonamy, podjąć można w dowolnym momencie: przed biegiem, na starcie, albo już na samym rozejściu tras na 40. kilometrze. Potem to już ciężko, bo po rozejściu w obie strony są zbiegi. Jak się człowiek za późno rozmyśli i zmieni zdanie, to musi potem mocno podchodzić, żeby cofnąć się na punkt. Ja w formularzu, który wypełniamy przed startem, wpisuję, że raczej 80+, co oznacza niewiążącą deklarację, że skłaniam się ku trasie długiej.

Trasa Chudego Wawrzyńca 2015
Trasa Chudego Wawrzyńca 2015Trasa Chudego Wawrzyńca 2015chudywawrzyniec.pl

"Plan mam, żeby wziąć bukłak 1,5 l mineralki 2000 na plery i na przód bidon z jakimś izo. I teraz jaki izo najlepszy? [...] Woda z miodem to mam wrażenie że skiśnie, ale może nie? Weźcie coś poradźcie, bo się cykam" - proszę kolegów o radę przed biegiem. I dostaję kilka porad, ale głównie powtarza się jedna: woda. Dużo wody. Ostatecznie decyduję się na wodę mineralną.

Dzień na bieg zapowiada się najcieplejszy w roku. A ja jeszcze nigdy przed biegiem się nie bałam tak, jak teraz. Nawet wtedy, gdy startowaliśmy w piekielnym mrozie w górach tuż obok - wtedy byłam bardziej nieświadoma tego, co zaraz się wydarzy. Na szczęście teraz wsparcie leci ze wszystkich stron: część porad dotyczy w ogóle porzucenia pomysłu startu, niektórzy znajomi po prostu zagrzewają do walki.

Profil trasy 80-kilometrowej Chudego Wawrzyńca
Profil trasy 80-kilometrowej Chudego WawrzyńcaProfil trasy 80-kilometrowej Chudego Wawrzyńcachudywawrzyniec.pl

Kilka razy dziennie słyszę zapewnienia, że naprawdę nie muszę biec długiego Chudego, że krótki wystarczy. I że niczego nie trzeba udowadniać. Ale czuję, że trochę muszę, bo w zeszłym roku bieg ukończyłam, ale po limicie. Teraz chcę tryumfalnie przekroczyć metę przed upływem 16 godzin, mając w nogach 80 km z hakiem. Jeżeli zeszłoroczna historia miałaby się powtórzyć drugi raz z rzędu, to chyba zeszłabym z tego łez padołu ze smutku. I zgryzoty. A że znam siebie trochę i wiem, że mogę napierać z wyłączeniem rozsądku, umawiam się, że jeżeli do rozejścia tras dojdę po więcej niż sześciu godzinach, zdecyduję się na krótszą trasę. Mówię to na głos, żeby było nieodwołalne.

Start!

Przedstartowa noc mija idealnie według planu: spać na kwaterze kładziemy się cztery godziny przed pobudką, wszystko przygotowane, niczego nie brakuje. Odzyskuję spokój i naprawdę wierzę, że wszystko będzie dobrze. A jak się nie uda długiego, to uda się krótki. Jestem zupełnie pogodzona ze wszsytkim, co ma się wydarzyć. Do zakończenia fazy przedstartowej trzeba jeszcze: przeprowadzić pobudkę, zjeść śniadanie, skorzystać z toalety i pójść na start. I wszystko się udaje!

Gdy chwilę po 4:00 ruszamy z placu w Rajczy, jest jeszcze chłodno. Nie aż tak, żebyśmy musieli podskakiwać i rozgrzewać zmarznięte ręce, ale temperatura na pewno odbiega od tej, jaką znamy z nocy w Warszawie. Zamiast 25 jest jakieś 15 stopni, to pozwala trochę się rozpędzić na początku. "Im więcej zrobię teraz, jak jest chłodno, tym spokojniej będzie można biec później w upale" - myślę. I sprawnie pokonuję kolejne kilometry

Wielka Racza

Ani się orientuję, a po kilku pierwszych górkach i dołkach jestem już na podejściu na Wielką Raczę. Rok temu w tym miejscu już umierałam. Teraz nie wiem, jak to się stało, że tak szybko minęło. Dodatkowo zegarek podpowiada (na wypadek, gdybym zapomniała), kiedy będą moje ulubione zbiegi. I teraz właśnie szykuje się jeden z nich. Doskonale!

Krótka wizyta w schronisku, zesłanie filmiku do relacji na żywo (można ją zobaczyć tu) i już pędzę w dół. Ależ się rozpędzam! Zbiegi lubię mniej więcej tak samo, jak zjazdy na tyłku zimą w wysokich górach. Obydwie czynności doskonalę z roku na rok - tak, by były jak najbardziej bezpieczne, a z drugiej strony najszybsze jak się da. Teraz wyprzedzam człowieka za człowiekiem, jednocześnie panując nad każdym krokiem. W takich momentach czuję, że jestem w moim miejscu i czasie. I jeszcze to kombinowanie nad każdym krokiem! Przy zbiegach mózg pracuje na najwyższych obrotach, analizuje każdy kamyczek, każdy uskok. Większości z nich nawet nie rejestruję głową, "widzą" je za to nogi, które omijają wszystkie niebezpieczne momenty.

Tak jest do chwili aż... coś idzie nie tak. Przed sobą mam idących mniej więcej obok siebie dwóch gości. Wyliczam, że spokojnie uda mi się wpasować między nich - nie idą idealnie równolegle, jeden jest kilka kroków za drugim. Niestety, nie biorę pod uwagę, że chłopaki nie idą obaj z tą samą prędkością. Pędzę. Zanim się orientuję, oni zrównują się, a ja - żeby uniknąć wpadnięcia na nich z prędkością śnieżnej lawiny - ląduję na trawie u ich stóp. Ci przerażeni: - Nic ci nie jest, wszystko w porządku? - pytają zaniepokojeni. - Wszystko w porządku, wszystko w porządku - powtarzam tylko jak w amoku, podnoszę się i lecę dalej. Potem zobaczę, że lekko starte mam kolano, ale krwi prawie nie ma, nic nie boli - można pędzić dalej. "Wzięli mnie za wariatkę, na bank!" - powtrzam w duchu. Ale co tam!

9:00. Upał odpalony

Potem jest już tylko: góra, dół, góra, dół... kolejne kilometry, kolejne godziny. Aż w końcu zaczynam się ruszać jak mucha w smole. Patrzę na zegarek, a tam już dziewiąta. Szlag by to! Do punktu na 37. km jest niewiele, ale zupełnie nie mogę się rozpędzić. Co próbuję, zaczyna niszczyć mnie gorąco. Do tego jak na złość ciągle poruszamy się odkrytych terenach. Gdy tylko wychodzę spomiędzy drzew, żar leje się z nieba. "A to dopiero dziewiąta, co będzie za kilka godzin?!" - myślę i drepczę (coraz wolniej) do punktu z jedzeniem. Przed oczami mam obiecane arbuzy, którymi mam plan najeść się na punkcie. Gdy w końcu majaczą mi na stole w oddali, od razu porywam kawałek i łapczywie wgryzam się w czerwony miąższ. Jeju, co za ulga!

Nie ma szans. Tłumaczenia

Jem tak kilka kawałków, uzupełniam wodę w bukłaku, patrzę na zegarek... a tam do 10 został kwadrans. "No to klops" - myślę, bo rachunek jest nieubłagany. Piętnaście minut i trzy kilometry (i to pod górkę!) do rozejścia tras na Rycerzowej. Nie ma możliwości, żebym zdążyła przed upływem sześciu godzin tam dotrzeć. A jak nie ma możliwości, to muszę odpuścić - słowo to słowo. Może to i wygodnickie podejście, pójście na łatwiznę (cały czas to sobie wyrzucam), może tchórzostwo... ale próbuję ciągle przekonywać się, że to po prostu rozsądek bierze górę. Na tym 37. kilometrze jestem już mocno przegrzana, a w ciągu najbliższych godzin nie ma szans na ochłodzenie. Gdy jeszcze dodatkowo pomyślę sobie o hali, jaka czeka na zawodników na trasie 80+ na końcu, robi mi się po prostu słabo.

Spokojnie więc relaksuję się na punkcie, jem, dzwonię do najbliższych i w końcu ruszam. A gdy te trzy kilometry pokonuję w godzinę, wiem już, że decyzja była trafiona. Pewnie zmieściłabym się w limicie całości, ale na mecie byłabym trupem. Albo bym się nie zmieściła. Bez ceregieli skręcam więc na 50+ (tak samo bez zastanawiania, jak w zeszłym roku w drugą stronę) i po chwili jestem już na łąkach. Znów żar z nieba, ale to zbieg i świetne panoramy, więc jest cudownie. "Ależ tu jest pięknie na tej pięćdziesiątce" - myślę.

Ostatni podbieg

Wcześniej jeszcze chłopaki na trasie uspokajają, że do mety został już tylko jeden lekki podbieg na Muńcoł i potem z górki do mety. Pokazują profil trasy i faktycznie nie wygląda to źle. Ja z tego odcinka zupełnie się nie przygotowałam - miało mnie tu przecież w ogóle nie być - dlatego każdą taką uspokajającą informację chłonę jak gąbka.

Profil 50-kilometrowej trasy Chudego Wawrzyńca
Profil 50-kilometrowej trasy Chudego WawrzyńcaProfil 50-kilometrowej trasy Chudego Wawrzyńcachudywawrzyniec.pl

I w końcu jest pod górkę. Potem lekko w dół i znów pod górkę i w dół... takie falowanie. Gdy w końcu przekraczam drogę (wyczekiwałam jej - nauczyłam się z mapy, że Muńcoł jest zaraz potem) i kibic, który tam siedzi mówi, że to już ostatnie podejście, cieszę się jak dziecko, że zaraz czeka nas cudowny zbieg. Czekam na niego, bo chcę wreszcie nie musieć iść - teraz przy tym upale biegiem lecę już tylko jak jest w dół. Gdy tylko próbuję przyspieszać na płaskim albo pod górę, organizm zaczyna gotować się z gorąca.

No i ten człowiek mówi, że to już ostatni podbieg. - Naprawdę? Nie będzie już więcej tych strasznych gór? - nie dowierzam. - Teraz pod górkę, potem trochę po płaskim, znów pod górkę i potem już tylko w dół - mówi. Wierzę mu. Ale rzeczywistość jest o wiele bardziej brutalna: podejść okazuje się być dużo więcej. Razem z chłopakami, z którymi je robimy, ciągle mamy nadzieję, że "to już ostatnie" i ciągle okazuje się, że to jeszcze nie to. Zupełnie jak na Oszuście na długiej trasie rok temu! - Już trzy razy mówiłem mu, że to już ostatnie i on mi teraz nie wierzy. Sami spróbujcie go przekonać - mówi o swoich rozmowach z zagranicznym kumplem jeden z chłopaków. - It's the last one! - przekonujemy obcokrajowca, ale nie wygląda, jakby nam uwierzył.

Ostatni kilometr

Tym razem jednak mamy rację - na ścieżce majaczy tabliczka, że dalej jest już tylko w dół. No wreszcie! Puszczam się zbiegiem, bo nagle w głowie odżywa nadzieja, że zmieszczę się w dziewięciu godzinach. Po co o to walczyć? Nie wiem, dopiero później się to zweryfikuje. Na razie jakoś głupio myślę, że się uda - zostają cztery kilometry i ja je biegnę. Wciągam jeszcze ostatni żel od Jamesa, to dodaje mi trochę sił.

Wygląda na to, że teraz już będzie jak zwykle: czuć metę, można mocno biec, wejdę na prędkość naddźwiękową, potem nadświetlną i w pięknym stylu przetnę metę.

Ale... kilometr przed metą zaczyna się nieprzewidziane, prawdziwe piekło. Wszystko przez to, że trasa prowadzi już asfaltem, a słońce jest w najwyższym punkcie. Nie ma grama cienia, przez co nawierzchnia rozgrzana jest do granic możliwości. Rozpędzona wpadam na ten rozgrzany do czerwoności teren i nagle... grzęznę jak mucha w smole. Przez ten żar z nieba nie jestem w stanie biec, mogę tylko iść i to wcale nie żwawym marszem, ale ledwo powłócząc nogami. Gdy tylko przyspieszam, zaczynam odpływać. "Zwolnij!" - zdaje się wołać organizm. No to zwalniam. Zamiast więc na tym ostatnim kilometrze osiągać niesamowite prędkości, wydłużać krok i cieszyć się bliskością mety, walczę, żeby w ogóle utrzymać się na nogach. W efekcie zamiast mieć na liczniku poniżej 5 min/km, mam więcej niż dwa razy tyle.

Rozpędzam się dopiero na ostatnich 100 metrach przed metą i zaraz po jej przekroczeniu padam na leżak. "Już po wszystkim" - myślę z ulgą. A zaraz potem dołączam do kumpli, którzy chłodzą się w rzece.

Nikogo z naszych na długiej

Opisanie tego zajęło chwilę, bo w głowie zagościł jakiś mętlik. "A może trzeba było długą? Jak to w ogóle podsumować?" - kałapućkałam się w tych myślach przez kilka dni, chociaż wszyscy naokoło mówili, że wszystko dobrze wyszło. Okazało się, że nikt z naszej 6-osobowej biegowej ekipy - poza Asią, która zrobiła to przez pomyłkę, ale bieg przerwała - nie zdecydował się biec długiej trasy. Z rozsądku. To znaczy, że i moja decyzja była słuszna. Uff, czyli jestem normalna...

WIĘCEJ NA BLOGU "TAK DOBIEGNĘ"

Autor: Katarzyna Karpa (k.karpa@tvn.pl)

Pozostałe wiadomości

Na przeważającym obszarze Polski obowiązują ostrzeżenia Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. W niektórych regionach ma intensywnie padać śnieg, a w wielu miejscach do godzin porannych w piątek drogi będą śliskie. Innym pogodowym zagrożeniem jest silny wiatr, który w Tatrach może rozpędzać się do 150 kilometrów na godzinę.

Niebezpieczna pogoda. Trzy różne ostrzeżenia IMGW

Niebezpieczna pogoda. Trzy różne ostrzeżenia IMGW

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

W licznych regionach Polski już zrobiło się biało, a kolejne opady śniegu nadchodzą. W nocy z czwartku na piątek obficie będzie padać na południu, południowym wschodzie i wschodzie kraju. W niektórych miejscach może dosypać ponad 10 centymetrów śniegu.

Następny śnieżny front. W nocy mocno sypnie

Następny śnieżny front. W nocy mocno sypnie

Źródło:
tvnmeteo.pl

Noc z czwartku na piątek w całej Polsce będzie mroźna. Czekają nas też opady śniegu, w kilku regionach kraju obfite. Za dnia również będzie sypać.

Będzie nawet 5 stopni mrozu

Będzie nawet 5 stopni mrozu

Źródło:
tvnmeteo.pl

Weekend przyniesie opady śniegu, które w części kraju przechodzić będą w deszcz ze śniegiem i deszcz. Miejscami będą one marznące, przez co zrobi się bardzo ślisko. Nowy tydzień zafunduje nam ocieplenie i wzrost temperatury do około 10 stopni.

Wir niżowy Renate przyniesie kolejne obfite opady śniegu. Potem przyjdzie duże ocieplenie

Wir niżowy Renate przyniesie kolejne obfite opady śniegu. Potem przyjdzie duże ocieplenie

Źródło:
tvnmeteo.pl

Zima zagościła w wielu regionach kraju. W Koszalinie w czwartek rano leżało tyle śniegu, ile na Kasprowym Wierchu. Niektórzy narzekają na trudne warunki na drogach i mówią, że to za wcześnie, inni cieszą się z bajkowych widoków. Na Kontakt24 otrzymujemy zdjęcia i nagrania z miejscowości, w których zrobiło się biało.

W Koszalinie tyle śniegu, co na Kasprowym Wierchu. Pokazujecie, gdzie spadł śnieg

W Koszalinie tyle śniegu, co na Kasprowym Wierchu. Pokazujecie, gdzie spadł śnieg

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl

Paraliż komunikacyjny, przerwy w dostawie energii elektrycznej oraz w działaniu sieci komórkowych to skutki śnieżyc, które w czwartek przeszły przez Finlandię. Prądu zostało pozbawionych nawet 80 tysięcy odbiorców.

Atak zimy. 80 tysięcy odbiorców bez prądu, nie jeżdżą pociągi

Atak zimy. 80 tysięcy odbiorców bez prądu, nie jeżdżą pociągi

Źródło:
PAP

Intensywne opady śniegu spowodowały w czwartek duże opóźnienia na paryskim lotnisku Roissy-Charles-de-Gaulle. Przewoźników poproszono o odwołanie 10 procent zaplanowanych na czwartek połączeń - poinformowała agencja AFP.

Duże utrudnienia na paryskim lotnisku. Przez śnieg

Duże utrudnienia na paryskim lotnisku. Przez śnieg

Źródło:
PAP, meteofrance.com, tvnmeteo.pl

Śnieg ostatniej nocy i w czwartek zasypał Irlandię. Warunki na drogach znacznie się pogorszyły. Synoptycy teraz ostrzegają przed mrozem, a na horyzoncie widać ulewne opady deszczu i wichury.

Zasypało Irlandię. Teraz idą na nią ulewy i wichury

Zasypało Irlandię. Teraz idą na nią ulewy i wichury

Źródło:
ENEX, The Irish Times, tvnmeteo.pl

Alert RCB w związku silnym wiatrem otrzymały w czwartek osoby przebywające na terenie powiatu tatrzańskiego. Eksperci przypominają, jak się zachowywać, kiedy mocno wieje.

Alert RCB dla części Małopolski. "Zachowaj ostrożność"

Alert RCB dla części Małopolski. "Zachowaj ostrożność"

Źródło:
RCB, tvnmeteo.pl

W kilkudziesięciu departamentach Francji obowiązują pomarańczowe ostrzeżenia przed śniegiem, marznącymi opadami i silnym wiatrem. Władze apelują do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności.

Atak zimy i porywistego wiatru. Prawie cały kraj objęty alarmami

Atak zimy i porywistego wiatru. Prawie cały kraj objęty alarmami

Źródło:
ENEX, Meteo France, connexionfrance.com

W nocy ze środy na czwartek doszło do kolejnej erupcji wulkanu na półwyspie Reykjanes w południowo-zachodniej Islandii. Wybuch poprzedziła seria niewielkich trzęsień ziemi. W związku z erupcją wprowadzono stan alarmowy i ewakuowano około 60 osób z miejscowości Grindavik.

Czerwona łuna widoczna z Reykjaviku

Czerwona łuna widoczna z Reykjaviku

Źródło:
PAP, Iceland News, Time

Po raz pierwszy w tym sezonie ratownicy TOPR wprowadzili pierwszy stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach. Oznacza to możliwe samoistne schodzenie małych i średnich lawin. Najniższy stopień zagrożenia obowiązuje w Tatrach od wysokości 1800 m n.p.m.

Zagrożenie lawinowe pierwszego stopnia w Tatrach

Zagrożenie lawinowe pierwszego stopnia w Tatrach

Źródło:
PAP

Mieszkańcy północno-zachodnich regionów USA oraz części Kanady od wtorku zmagają się z niebezpiecznymi warunkami związanymi z uderzeniem potężnej bomby cyklonowej. Żywioł niesie za sobą wichury oraz ekstremalne ulewy i jest oceniany jako jeden z najsilniejszych od lat. Najnowsze informacje mówią o dwóch ofiarach śmiertelnych.

"Bałem się, że zostanę uderzony latającymi odłamkami"

"Bałem się, że zostanę uderzony latającymi odłamkami"

Źródło:
Reuters, CNN, NBC News, PAP

W północnej Hiszpanii potwierdzono pojawienie się szerszenia Vespa soror. Jeśli ten inwazyjny gatunek zacznie występować powszechnie, może zagrozić miejscowym owadom - ostrzegają naukowcy.

W Europie odkryto nowy gatunek szerszenia. Może zagrozić rodzimym owadom

W Europie odkryto nowy gatunek szerszenia. Może zagrozić rodzimym owadom

Źródło:
PAP, Ecology and Evolution

84 procent huraganów, które pojawiły się na Oceanie Atlantyckim w latach 2019-2023, zostało wzmocnionych przez zmianę klimatu - wynika z najnowszych badań naukowców.

"Jako ludzkość zostawiliśmy swoje odciski palców na każdym z tych huraganów"

"Jako ludzkość zostawiliśmy swoje odciski palców na każdym z tych huraganów"

Źródło:
Nature

Największa rakieta świata Starship odbyła we wtorek szósty lot testowy. Booster statku, czyli pierwszy stopień rakiety, nie został jednak przechwycony przez mechaniczne ramiona wieży startowej, tak jak planowano.

Megarakieta poleciała, ale nie wszystko się udało. Pojawił się nietypowy gość

Megarakieta poleciała, ale nie wszystko się udało. Pojawił się nietypowy gość

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, SpaceX, tvnmeteo.pl

Tygrys syberyjski zaatakował rolnika w jednej z wiosek na północnym wschodzie Chin. Mężczyzna został ugryziony w rękę. To niejedyna niebezpieczna sytuacja z udziałem tych zwierząt, do jakiej doszło w tej okolicy. Władze wystosowały ostrzeżenie dla mieszkańców.

Tygrys ugryzł mężczyznę, władze ostrzegają mieszkańców

Tygrys ugryzł mężczyznę, władze ostrzegają mieszkańców

Źródło:
Reuters, Global Times, chinadaily.com

We wtorek nad ranem na niebie można było dostrzec księżycowe halo. To rzadkie i efektowne zjawisko zarejestrowano między innymi w Wielkopolsce. Na Kontakt24 otrzymaliśmy wyjątkowe zdjęcia.

Świetlisty krąg otoczył Księżyc

Świetlisty krąg otoczył Księżyc

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl

Co najmniej osiem osób zginęło w wyniku przejścia tajfunu Man-yi nad Filipinami. W trakcie ubiegłego weekendu żywioł uderzył w ląd dwukrotnie, niosąc potężne ulewy i porywisty wiatr. W wielu regionach rozpoczęło się wielkie sprzątanie i liczenie strat. Lokalne władze zaapelowały o pomoc dla poszkodowanych mieszkańców.

"Nie pozbierali się po poprzednich kataklizmach, kiedy uderzył supertajfun"

"Nie pozbierali się po poprzednich kataklizmach, kiedy uderzył supertajfun"

Źródło:
Reuters

Nagrania samotnego delfina pływającego w Morzu Bałtyckim wprawiły w zdumienie naukowców. Słychać na nich, jak ssak wydaje z siebie tysiące różnych dźwięków. Wśród ekspertów pojawiła się teoria, że z powodu odosobnienia mógł on rozmawiać sam ze sobą. Inni uważają, że była to próba skomunikowania się z innymi delfinami.

Samotny delfin w Bałtyku wydawał z siebie tysiące dźwięków

Samotny delfin w Bałtyku wydawał z siebie tysiące dźwięków

Źródło:
Livescience

Dwie osoby zginęły, a ponad 100 tysięcy mieszkańców zostało poszkodowanych w wyniku przejścia burzy tropikalnej Sara przez Honduras. Wiele miejsc jest odciętych od świata po ulewach. Na najbliższe dni zapowiadane są kolejne opady deszczu.

Takich opadów dawno tu nie było. Nie żyją dwie osoby

Takich opadów dawno tu nie było. Nie żyją dwie osoby

Źródło:
CNN Espanol, Diario1, EFE

W Ekwadorze wprowadzono 60-dniowy stan wyjątkowy. W kraju szaleją pożary, brakuje wody i panuje susza. W listopadzie ogień strawił ponad 10 tysięcy hektarów roślinności. Mieszkańcy borykają się też z częstymi przerwami w dostępie do energii elektrycznej.

Pożary, susza, brak prądu. Ogłosili 60-dniowy stan wyjątkowy

Pożary, susza, brak prądu. Ogłosili 60-dniowy stan wyjątkowy

Źródło:
PAP, Reuters

Do nietypowego zdarzenia doszło na lotnisku w Ponta Delgada na Azorach. Po pokładzie jednego z samolotów rozpierzchło się ponad 100 chomików. Maszyna przez pięć dni nie mogła wylecieć do stolicy Portugalii.

Ponad 100 chomików uziemiło samolot na Azorach

Ponad 100 chomików uziemiło samolot na Azorach

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl

Naukowcom po raz pierwszy udało się eksperymentalnie udowodnić społeczne uczenie się u zwierząt niebędących ludźmi, wynikające ze zmiany środowiska. Najnowsze badania ekspertów z Instytutu Maxa Plancka wykazały, że sikorki bogatki po migracji błyskawicznie poznawały nowe zachowania od lokalnej, dopiero co poznanej społeczności.

Sprawili, że ptaki nauczyły się nowych zachowań. Bez tego by się to nie udało

Sprawili, że ptaki nauczyły się nowych zachowań. Bez tego by się to nie udało

Źródło:
ScienceDaily

Ocean wyrzucił na brzeg w Kalifornii rzadką rybę - przedstawicielkę występującego w głębinach gatunku z rodziny Regalecidae, nazywaną "rybą zagłady". Czemu zawdzięcza reputację "przepowiadacza" naturalnych katastrof?

"Ryba zagłady" znaleziona na brzegu oceanu

"Ryba zagłady" znaleziona na brzegu oceanu

Źródło:
NBC News, CBS News tvn24.pl

Blisko 20 procent przypadków zachorowania na dengę, chorobę przenoszoną przez komary, można przypisać zmianom klimatycznym - wynika z najnowszej analizy naukowców. Jeśli nie zostaną podjęte działania mające powstrzymać globalne ocieplenie, liczba zachorowań przypisana kryzysowi klimatycznemu do 2050 roku może wzrosnąć nawet do 60 procent.

"Denga nadchodzi". Przegrzanie Ziemi tylko pogarsza sytuację

"Denga nadchodzi". Przegrzanie Ziemi tylko pogarsza sytuację

Źródło:
LiveScience, AFP

Nowe Delhi walczy z duszącymi miasto zanieczyszczeniami powietrza. Dają się one we znaki także zwierzętom z lokalnego ogrodu zoologicznego. Aby im ulżyć, władze postanowiły skorzystać z pewnej prostej metody.

Smog w zoo. Trzeba było ruszyć na pomoc zwierzętom

Smog w zoo. Trzeba było ruszyć na pomoc zwierzętom

Źródło:
Reuters, Times of India

Naukowcy przedstawili pierwsze szczegółowe wyniki badań próbek z niewidocznej strony Księżyca dostarczonych przez chińską sondę Chang'e 6. Analiza ich składu wskazała, że między trzema a czterema miliardami lat temu trwała tam aktywność wulkaniczna. To kluczowe informacje dla zrozumienia wyraźnych różnic między półkulami Srebrnego Globu.

Co się dzieje na niewidocznej stronie Księżyca? Zbadano pierwsze próbki

Co się dzieje na niewidocznej stronie Księżyca? Zbadano pierwsze próbki

Źródło:
PAP, CNN, tvnmeteo.pl

Duży pożar w kalifornijskim hrabstwie Ventura na początku listopada strawił kilka tysięcy hektarów i wiele budynków. O ogromnych stratach mówią rolnicy. Wskutek żywiołu spłonęły miliony pszczół.

Szalał pożar, spłonęły miliony pszczół

Szalał pożar, spłonęły miliony pszczół

Źródło:
ABC7