- Może to nie jest złość, ale byliśmy trochę zawiedzeni - mówią studenci Politechniki Warszawskiej, których robot nie dotarł na konkurs NASA, bo część jego konstrukcji zgubiła firma kurierska. Zespół nie poddał się i na miejscu starał się odtworzyć projekt Husara, za co dostał od amerykańskiej agencji nagrodę za wytrwałość. Radość z niej psuje dług, jakim studentów obciążyła wpadka firmy kurierskiej - muszą spłacić około 30 tys. złotych.
- Udało nam się coś osiągnąć, ale musimy też pamiętać, że projekt był bardzo kosztowny. W tej chwili mamy spore długi do spłacenia. My, osobiście - podsumowuje Błażej Żyliński, członek Projektu Husar, udział swojego zespołu w konkursie Lunabotics Mining Competition organizowanym przez amerykańską agencję kosmiczną NASA.
To zawody przeznaczone dla studentów uczelni technicznych. Zadaniem uczestników jest przygotowanie księżycowej koparki, która wykopie i przewiezie w wyznaczone do tego miejsce 10 kg księżycowego gruntu w minimum 10 minut. Drużyna studentów z Politechniki Warszawskiej zakwalifikowała się do niego jako jedyna z Europy.
Zgubili 40 kg aluminium i elektroniki
Udział Polaków stanął pod znakiem zapytania, kiedy okazało się, że konstruowany przez nich robot Husar nie dotarł na zawody. Do Centrum Kosmicznego im. J.F. Kennedy'ego na Florydzie podróżował w dwóch paczkach. Niestety jedną z nich zagubiła firma kurierska. W związku z tym studenci mieli do dyspozycji tylko koło kopiące i sprzęt zabrany z Polski w bagażach.
Jak doszło do zgubienia projektu? Nie wiadomo. - To jest duża paczka około metr na 70 cm na 70 cm. 40 kilo aluminium i różnego sprzętu elektronicznego. Nie mamy zielonego pojęcia, różnie bywa w tych magazynach. Pech - mówi Justyna Kaplińska, uczestniczka projektu.
Budowali od nowa
Studenci mieli do dyspozycji tylko koło kopiące i sprzęt zabrany z Polski w bagażach. Postanowili jednak wziąć udział w całym turnieju i skonstruować nowego robota, który zmierzy się z pozostałymi pojazdami. Całą infrastrukturę elektroniczną trzeba było jednak stworzyć od nowa. Pośpiesznie skonstruowany robot pomyślnie przeszedł test u sędziów i wystartował na arenie. Jednak po rozpoczęciu przejazdu pojawiły się problemy z zasilaniem. Ostatecznie przejazdu nie udało im się ukończyć.
Tydzień ciężkiej pracy zauważyli jednak sędziowie konkursu i nagrodzili specjalną nagrodą za wytrwałość. Na tym jednak radość się kończy, bo poza zmarnowaną szansą na dobre miejsce w konkursie dzielnemu zespołowi pozostały długi. Żeby odtworzyć projekt, który zaginął, musieli się zapożyczyć.
Paczki wciąż nie ma, zostały długi
- Ponieważ nie mieliśmy wystarczającego finansowania, więc z własnych pieniędzy musieliśmy opłacić resztę projektu. To jest kwota rzędu 20-30 tys. zł. Nie muszę chyba mówić, że dla grupy studentów to jest olbrzymia kwota - mówi Błażej Żyliński. - Cały projekt kosztował około 80-90 tys. zł, z czego konstrukcja około 40 tys. zł. I to właśnie zaginęło - wyjaśnia.
Mimo że konkurs już się zakończył, okoliczności zaginięcia paczki wciąż nie zostały do końca wyjaśnione. - Niektórzy twierdzą, że to CIA uprowadziła naszą paczkę. Dla mnie to jest pochlebstwo: zrobić coś tak dobrego, żeby CIA się tym zainteresowało - żartuje Żyliński.
"Wszyscy nas wspierali"
Zdaje się, że jakość usług firmy, która miała dostarczyć projekt na konkurs, pozostawia sporo do życzenia. Studenci opowiadają, że firma odesłała im części zgubione tego samego dnia, co fragmenty konstrukcji Husara. Okazało się jednak, że nie były to części ich robota, tylko... dużej koparki. - Może to nie jest złość, ale byliśmy trochę zawiedzeni. Trochę się zżyliśmy z tą konstrukcją - podsumowuje Żyliński.
Zespół podkreśla, że po zaginięciu projektu spotkali się z dużą życzliwością na miejscu, wśród innych uczestników i organizatorów konkursu. - Wszyscy nas wspierali. Bardzo im zależało na tym, żebyśmy mogli pokazać, na co nas stać. I udało się - zaznacza Żyliński.
Dostali owacje
Kiedy w pośpiechu starali się chociaż częściowo odtworzyć projekt, wśród drużyn biorących udział w zawodach zorganizowali też konkurs na nazwę dla nowej konstrukcji. Ostatecznie robot dostał nazwę White Eagle. Podczas ceremonii wręczenia nagród dostali gigantyczne owacje. "Wszyscy nam gratulowali startu i zbudowania robota od podstaw podczas konkursu" - opisywali na swoim profilu na Facebooku.
- W pewnym sensie byliśmy bohaterami tego konkursu. Wybiliśmy się ponad pewne schematy - stwierdza Żyliński.
Oprócz zespołów z USA w konkursie zmierzyli się studenci z Australii, Bangladeszu, Kanady, Kolumbii, Indii, Meksyku i Tunezji. Zawody odbyły się w Centrum Kosmicznym imienia Johna F. Kennedy'ego na Florydzie w budynku symulującym powierzchnię Księżyca. Główną nagrodę Joe Kosmo Award for Excellence zdobył zespół LunaCY studentów Iowa State University (USA).
Autor: js/rs / Źródło: TVN24, PAP