Chęć zmiany stylu życia z byle jakiego na zdrowy i aktywny to połowa sukcesu. Wytrwanie w postanowieniu i osiągnięcie sukcesu - zrzucenie nadprogramowych kilogramów, wyrzeźbienie sylwetki - to coś, co udaje się nielicznym. Jednym z takich ludzi jest Marcin Ubych, który w niespełna rok zrzucił około 40 kilogramów.
TVN METEO ACTIVE TO NAJBARDZIEJ WIARYGODNE INFORMACJE O ZDROWYM STYLU ŻYCIA! JAK OGLĄDAĆ TVN METEO ACTIVE?
- Moja historia z redukcją wagi oraz bieganiem rozpoczęła się niecały rok temu - wyjaśnia 37-letni Marcin Ubych z Łodzi. - Mój młodszy brat biegał już od kilku miesięcy i dość często zdarzało mi się jeździć na zawody, by go dopingować. W tamtym czasie ważyłem grubo ponad 135kg i nie w głowie mi była jakakolwiek aktywność fizyczna - przyznał szczerze. - Na tych wszystkich wyjazdach poznałem ogrom wspaniałych ludzi, a atmosfera panująca na takich biegowych imprezach, przyciągała - dodał. - Pojawiałem się jako kibic właściwie na każdych zawodach, w których brał udział mój brat. Zaczęło mnie to wciągać - przyznał.
Motywacja i mobilizacja
- Głównym impulsem do ruszenia swojego "cielska" z kanapy był charytatywny bieg "Rak To Się Leczy" w czerwcu 2014 r. Ze względu na to że w 2010 r wygrałem walkę z tą chorobą, impuls był naprawdę silny - kontynuuje bohater niezwykłej metamorfozy. - Do startu na 5 km zacząłem przygotowywać się miesiąc wcześniej. Do tych przygotowań również dołączyła moja kochana żona. Bez niej pewnie bym odpuścił - opowiada Ubych.
Mimo wszystko
Ubych przyznaje szczerze, że jego przygoda ze sportem zaczęła się spokojnie. - Bez żadnych konsultacji, planów biegowych. Po prostu wychodziliśmy wieczorami z domu i próbowałem truchtać - wspomina. - Niestety duża waga i zerowa kondycja mnie zniechęcała. Po 200 m sapałem jak parowóz, po 500 m już nie byłem w stanie biec - przyznał szczerze. Ale nie poddał się. - Choć ani razu nie udało mi się przebiec dłuższego dystansu niż 500 m, to 22 czerwca 2014 roku stanąłem z małżonką na linii startu - mówi Ubych. - Bieg ukończyłem w strasznych męczarniach, większość dystansu idąc, nie biegnąc - wspomina.
- Niestety nie odbyło się bez problemów. Nieprzygotowanie, waga ciężka i kontuzja gwarantowana. Ledwo mogłem się poruszać i tylko dzięki pomocy brata fizjoterapeuty po 2 miesiącach mogłem rozpocząć dalsze działania - przyznał.
Krok po kroczku
Ubych przyznał, że jego głównym celem była chęć biegania i pragnienie zrzucenia nadprogramowych kilogramów.
- Diet w życiu przetestowałem ile tylko można było, jednak po każdej wracałem do wagi początkowej, zyskując kilka kilogramów więcej - wspomina. - Zrobiłem po swojemu - przyznał. "Po swojemu" oznaczało redukcję objętości spożywanych posiłków i odstawienie słodyczy, napojów gazowanych, alkoholu i fast foodu.
- Zacząłem delikatnie, od roweru stacjonarnego, przesiadając się z czasem na normalny rower i organizując wypady za miasto - opowiadał. Sukcesywnie zwiększał czas treningów i dystans. - Waga leciała w dół - wspomina.
Kijki zamiast biegania
- Po 2 miesiącach, we wrześniu, wziąłem udział w zawodach MTB (50 kilometrów wokół Zalewu Sulejowskiego). Tam miałem okazję poznać bliżej Przemka Stupnowicza, który ten sam dystans przeszedł z kijami nordic walking. Po wstępnych ustaleniach podjął się próby nauczenia mnie właściwej techniki nordic walking. Była to pierwsza alternatywa przygotowywująca mnie do przyszłych treningów biegowych - wyjaśnia Marcin.
- Początki bardzo trudne: dużo potu wylanego i niejedna chwila rezygnacji i załamania. Ale waga nadal spadała - mówi. - W kolejnych miesiącach wystartowałem w kilkunastu zawodach nordic walking na dystansach 5 km, 10 km oraz w półmaratonie - wspomina.
"Nie jest łatwo"
- Na początku stycznia, gdy waga pokazała 99kg ruszyłem z biegowym planem treningowym, tym razem "z głową" i pomocą osób biegających. Nie jest łatwo i wiem, że już nie będzie - przyznał szczerze.
W tej chwili biegam średnio co drugi dzień, pokonując około 5-10 czy nawet 15 km, łącząc bieganie z treningami interwałowymi oraz wolnymi wybieganiami - wyjaśnił. - Robię sobie przerwy w trakcie, żeby chwilę odpocząć - przyznaje Marcin. - Nie wstydzę się już wychodzić na treningi w dzień, choć jeszcze niedawno biegałem tylko po nocach - przyznał.
"Jestem szczęśliwym człowiekiem"
- Wiem że zrobiłem właściwy krok i pomimo problemów z ruszeniem wagi dalej w dół, nie poddaję się, walczę dalej - dodał. - Biegam i jestem szczęśliwym człowiekiem - podkreślił bohater spektakularnej metamorfozy.
Po 11 miesiącach Marcin Ubych jest o ponad 40kg lżejszy. - Ktoś kiedyś napisał: sukces jest sumą małych wysiłków powtarzanych dzień po dniu. Staram się tego trzymać i dzięki temu osiągam swoje wyznaczone cele - przyznał.
Pokaż nam swoją historię!
Jeżeli dzięki samozaparciu, diecie i ćwiczeniom udało Ci się schudnąć i zmienić swoje życie - zgłoś się do nas! Zgłoszenie o tytule METAMORFOZA powinno zawierać:
- opis osoby zgłaszającej się, (wiek, zawód, miasto, numer telefonu, wzrost, waga przed i po odchudzaniu) - zdjęcia sprzed odchudzania, w trakcie i po odchudzaniu, - klika zdań o tym, dlaczego to właśnie Twoja historia powinna pojawić się w TVN Meteo Active!
Autor: stella/mk / Źródło: TVN Meteo Active
Źródło zdjęcia głównego: TVN Meteo Active