12-letnia dziewczynka, do mózgu której w lipcu br. dostała się ameba, wraca do zdrowia. Kali Hardig przez miesiąc leżała na szpitalnym oddziale w stanie krytycznym. Dzięki eksperymentalnemu leczeniu, śmiertelna infekcja została pokonana. To dobra informacja zwłaszcza dla kolejnego zainfekowanego dziecka.
O sukcesie kuracji świadczy fakt, że przy ostatnim badaniu płynu mózgowo-rdzeniowego dziewczynki, nie stwierdzono obecności żadnej ameby Naegleria fowleri. Dziewczynka wraca do zdrowia, będąc pod stałą obserwacją lekarzy.
Skuteczny miks
Dr Sanjiv Pasala, który leczył dziewczynkę zdecydował się utrzymać u niej wysoką gorączkę, by zmniejszyć możliwość namnażania się obcego organizmu w ciele żywiciela. By zaś zabić amebę, do mózgu dziewczynki podano mieszankę leków przeciwgrzybicznych, antybiotyków oraz opracowany nowy środek, przenikający przez barierę mózg-krew.
- To niezwykle silna infekcja, której śmiertelność była zwykle stuprocentowo pewna. Udowodniliśmy, że tak nie musi być. Dysponujemy nowoczesnymi lekami, znamy ten organizm i widzieliśmy efekt na Kali Hardig. Jesteśmy dobrej myśli - stwierdza lekarz.
To trzecia osoba, która przeżyła tego typu infekcję. Wszystkie inne przypadki kończyły się zgonem pacjenta.
Nadzieja w kroplówce
To dobra informacja zwłaszcza dla kolejnego zainfekowanego dziecka. Jest nim Zahary Reyna, równolatek Kali. Chłopczyk doznał zakażenia bawiąc się w kolegami w zamkniętym zbiorniku wodnym. Od kilku dni przebywa w szpitalu, poddawany tej samej kuracji pod okiem tych samych lekarzy.
Obiekty, w których najprawdopodobniej doszło do obu zakażeń, zostały zamknięte. Laboratoria badają zebrane próbki wody. Specjaliści radzą, by w celu zminimalizowania ryzyka podczas kąpieli korzystać z klipsów na nos. Uniemożliwi to zakażenie, ponieważ ameba Naegleria fowleri do ludzkiego mózgu dostaje się po pokonaniu śluzówki nosa. Objawy zarażenia to osłabienie, omdlenia, wysoka gorączka, utrata równowagi, drgawki i halucynacje. Śmierć następuje w ciągu 12 dni od infekcji.
Autor: mb//tka / Źródło: CNN