W ostatnim czasie w Polsce zapada na grypę około 250 tysięcy osób w ciągu tygodnia. Dr Paweł Grzesiowski pediatra, immunolog i konsultant do spraw szczepień podkreśla, że połowę zachorowań to są dzieci i młodzież.
W ciągu jednego tygodnia z powodu grypy zmarły cztery osoby - poinformował Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego.
Statystyki są zatrważające. Na Mazowszu między 1 a 15 lutego zgłoszono 80 tysięcy przypadków grypy, w tym 13 tysięcy w samej Warszawie. 230 osób jest hospitalizowanych.
W ostatnim czasie odnotowano około 250 tysięcy zachorowań tygodniowo. Zalicza się do tego nie tylko grypę, ale również choroby grypopodobne. Jak poinformował na antenie Tvn24 lekarz dr Grzesiowski, "w Polsce nie mamy rozdzielności rejestracyjnej i rejestrujemy grypę oraz choroby grypopodobne, czyli niepotwierdzone testami grypowymi".
- W ciągu ostatnich dwóch tygodni dotarła fala epidemiczna grypy do większości województw w Polsce - ostrzegł dr Paweł Grzesiowski, pediatra i immunolog. - Połowę przypadków stanowią dzieci i młodzież - dodał lekarz.
Jak powiedział dr Grzesiowski, dla najmłodszych dzieci, grypa jest bardzo niebezpieczna, może się skończyć nie tylko hospitalizacją, ale także powikłaniami.
- Te powikłania najbardziej nas niepokoją, bo to są często bakteryjne zapalenia płuc, zapalenia ucha środkowego, zapalenia zatok, a czasami dochodzi do poważniejszych uszkodzeń, na przykład mięśnia sercowego czy zapalenia mózgu - ostrzegł dr Grzesiowski.
Jak rozpoznać grypę u małych dzieci?
Jak wytłumaczył dr Grzesiowski, grypa u dzieci przebiega trochę inaczej niż u dorosłych. Trzeba obserwować zachowanie dzieci.
Dziecko, które się pokłada, nie ma siły żeby zjeść i się napić, lub gorzej się komunikuje z otoczeniem i nie chce się bawić, powinno wzbudzić niepokój.
- To znaczy, że coś mu dolega - podkreślił lekarz.
Jak podał lekarz, jeśli pojawi się też wysoka gorączka i suchy kaszel, to mamy rozpoznaną grypę.
Jak zapobiegać?
Jeśli ktoś nie zachorował, nadal jeszcze można się zaszczepić, radził dr Grzesiowski. Lekarz zalecił unikanie kontaktu z chorymi, warto zakładać maskę na twarz i często dezynfekować ręce.
Gdy zaczynamy czuć się źle, należy pójść do lekarza i wykupić leki, na które otrzymamy receptę.
Rocznie nawet 4 miliony chorych
Lekarz ocenił, że co roku grypa dotyka około 10-15 procent społeczeństwa - w Polsce stanowi to około 3-4 milionów osób. Jak tłumaczył, część osób ma naturalną odporność, inni nie mają okazji się zarazić, lub są zaszczepieni.
Najczęściej chorują dzieci. - Około połowy przypadków wszystkich zarejestrowanych zachorowań to są dzieci do piętnastego roku życia - powiedział Grzesiowski. - Dzieci są w skupiskach, w szkołach, przedszkolach, żłobkach i wirus ma najłatwiejsze zadanie, żeby się rozprzestrzenić - dodał. Dorośli mają zarażać się głównie od nich.
Jako grupę obarczoną największym ryzykiem powikłań związanych z zachorowaniem na grypę Grzesiowski wskazuje osoby starsze. Zarażają się najczęściej w sklepach, komunikacji miejskiej lub od chorych domowników.
Wirus żyje nawet osiem godzin
- Przebieg grypy zwykle jest typowy, na początku mamy objawy nieswoiste, czyli jakieś łamanie w kościach, bóle mięśniowe, czasami gorączka i wtedy już wirus znajduje się w wydzielinie z nosa, wydzielinie z gardła, a więc podczas kichania czy kaszlu, czy nawet mówienia można zarazić inne osoby - podkreślił lekarz.
- Okres zakaźności trwa różnie, od 3-5 dni, ale są osoby, które chorują ciężej, na przykład mają zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc grypowe, wówczas ten okres zakaźności przesuwa się i może trwać nawet 2-3 tygodnie - powiedział Grzesiowski. Zwrócił również uwagę na to, że wirus ma zdolność do przeżycia na rękach przez nawet kilkadziesiąt minut, a około osiem godzin na przedmiotach nieożywionych.
- Kaszląca czy kichająca osoba rozpryskuje wirusa na około 1,5 metra - poinformował lekarz. - Wystarczy odsunąć się od osoby, która kicha czy kaszle, czy też nie zbliżać się do osoby, która manifestuje objawy grypy, żeby uniknąć zakażenia - zalecał.
Doktor przyznał, że szczepienia przeciw grypie powinno wykonywać się jesienią, kiedy grypa jeszcze nie szaleje. Teraz o szczepionkę nie jest łatwo. Co więcej, odporność powstaje dopiero po 7-10 dniach od zaszczepienia. Ochrona zadziała dopiero po minięciu tego czasu.
Przechorowanie niekoniecznie skuteczne
Lekarz zwrócił także uwagę na to, że przechorowanie grypy daje odporność, ale niestety bardzo swoistą, jeśli chodzi o tzw. serotyp wirusa. - Jeżeli w danym roku mamy kilka serotypów, tak jak w tym roku mamy dwa serotypy, to AH3N2 i serotyp B, to niestety nie posiadamy krzyżowej odporności, czyli można w jednym sezonie zachorować dwa, trzy razy na grypę, jeżeli będzie ona wywołana przez odmienne serotypy - wyjaśnił.
Jako najważniejszą substancję hamującą namnażanie się wirusa Grzesiowski wskazuje oseltamivir. Po rozpoczęciu leczenia we wczesnej fazie choroby "możemy osiągnąć taką sytuację, że nawet po 2-3 dobach już wracamy do zdrowia, bo wirusowi nie udało się rozwinąć w naszym organizmie".
Mróz sprzyja grypie
Pokutuje częste przekonanie, że niska temperatura "zamraża" wirusy. Lekarz zaznacza, że to nie do końca jest prawdą - mróz powinien wtedy panować również w pomieszczaniach, w których przebywamy. Wręcz przeciwnie - organizm człowieka w chłodzie "troszkę traci odporność", wobec czego są to dla wirusa idealne warunki do rozwoju.
- Niska temperatura powoduje lekkie wychłodzenie naszych limfocytów, a to oznacza, że wirus ma łatwiejsze zadanie. Po drugie często jesteśmy narażeni na przechłodzenie, czyli właśnie wychodząc z ciepłego pomieszczenia jest duża różnica temperatury i nasze błony śluzowe gorzej pracują, a wirus tam jest, czeka na okazję, żeby się rozmnożyć, żeby zaatakować - wyjaśnił Grzesiowski. W jego ocenie "nawet bardzo mroźna zima niestety sprzyja zachorowaniom".
Lekarz dodał, że do największej liczby zachorowań dochodzi w środkowej Polsce. Fala przesuwa się na północny wschód i, jak prognozuje, "wydaje się, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni powinniśmy zaobserwować poprawę sytuacji".
Mazowsze z grypą
Wojewódzki Inspektor Sanitarny podał, że na terenie województwa mazowieckiego, w okresie od 1 do 15 lutego, zgłoszono i zarejestrowano 82 447 przypadków zachorowań na grypę i infekcje grypopodobne, w tym Warszawie 12 916 przypadków.
W tym czasie hospitalizowanych z powodu grypy było 230 osób. To informacje zebrane na podstawie meldunków z powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Czytaj więcej na tvnwarszawa.pl.
Sytuacja w Wielkopolsce "nie jest alarmująca"
W drugim tygodniu lutego w Wielkopolsce liczba zarejestrowanych przypadków zachorowań wyniosła 35 079 osób. Współczynnik zapadalności na grypę wyniósł 125,82, co oznacza, że w tym okresie na każde 100 tysięcy osób zarejestrowano w tym czasie ponad 125 nowych przypadków.
Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu Andrzej Trybusz podkreśla, że dane te nie są alarmujące. W ubiegłym roku pod koniec stycznia chorych było o 20 tysięcy więcej. Współczynnik zapadalności zaś sięgał 173,25. Poinformował również, że w ostatnim tygodniu do szpitala trafiło 200 osób.
W tym sezonie na terenie województwa nie odnotowano żadnego zgonu spowodowanego grypą. W poprzednich latach takie przypadki w regionie się zdarzały.
Małopolska zdrowieje
Tymczasem miejscami obserwuje się tendencję spadkową w liczbie zachorowań.
- W Małopolsce odnotowujemy teraz tendencję spadkową. Według statystyk, najtrudniejsza sytuacja panowała w ostatnim tygodniu stycznia, odnotowano wtedy ponad cztery tysiące zachorowań. Obecnie odnosimy wrażenie, że sytuacja jest opanowana i stabilna - charakterystyczna dla lutego, co potwierdzają statystyki zachorowań z ubiegłych lat - powiedział rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie Jacek Żak.
Rzecznik podkreślił, że liczba zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę w okresie od 8 do 15. lutego wynosiła w Małopolsce 37 tys. 635 przypadków, a 174 chorych zostało skierowanych do szpitala. Również w tym regionie nikt nie zmarł z powodu zarażenia wirusem.
Autor: ao/aw,AP/rp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock