Filipińczycy pod osuwiskiem na wyspie Luzon odnajdują coraz więcej ciał. Policja, krewni i wolontariusze poszukują zaginionych osób.
Tajfun Mangkhut uderzył w sobotę rano czasu lokalnego w największą wyspę Filipin - Luzon. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła już do 74 osób. Większość ofiar zginęła w wyniku osunięć ziemi.
Potężne osunięcie
63 osób pozostaje zaginionych po osunięciu gruntu, do jakiego doszło w niedzielę w miejscowości Itogon w prowincji Benghuet na północy kraju. W większości są to górnicy, którzy zostali uwięzieni w środku budynków. Policja, wolontariusze i rodziny zaginionych osób kontynuują poszukiwania ofiar tajfunu. Tylko trzy osoby zostały znalezione przy życiu od uderzenia osuwiska. Mieszkańcy nie spodziewali się tak silnego osunięcia ziemi.
Starszy Inspektor Policji Heherson Zambale powiedział we wtorek, że jest oszołomiony wielkością osunięcia gruntu. Dzień przed tym, jak doszło do tragedii, lokalne służby próbowały namówić mieszkańców do ucieczki. Ci jednak odmówili. Krewni zaginionych zostali powiadomieni, że prawdopodobnie ich bliscy nie zostaną odnalezieni żywi.
Wciąż jest nadzieja
Nadzieję na uratowanie kolejnych ludzi ma zarządca służb ds. katastrof Francis Tolentino. - W różnych trzęsieniach ziemi w innych krajach ocalałych odnajdowano nawet po kilku dniach, a nawet tygodniach. Mamy więc nadzieję, że możemy kogoś znaleźć, pomimo że czas ucieka - zaznaczył.
Historia Mangkhuta
Tajfun uderzył w północny wschód największej filipińskiej wyspy - Luzon - w sobotę o godzinie 1.40 lokalnego czasu (w Polsce była to godzina 19.40 w piątek). Do chińskiego wybrzeża dotarł w niedzielę rano czasu polskiego. Uderzył w Hongkong, a następnie w prowincję Guandong. Mangkhut zostawił na swojej ścieżce zniszczenia w postaci potłuczonych okien, drzew wyrwanych z korzeniami, zniszczonych lasów, budynków, zalanych ulic i przewróconych kutrów oraz jachtów.
Autor: anw/rp / Źródło: Reuters, CNN