Dotąd nasze działania koncentrowaliśmy głównie na promocji Polski jako miejsca lokowania inwestycji chińskich czy azjatyckich, teraz coraz bardziej stawiamy na pobudzanie działalności eksportowej polskich przedsiębiorców, między innymi na rynek chiński - powiedział szef biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Szanghaju Andrzej Juchniewicz.
Jak podkreślił Juchniewicz, za dwa-trzy miesiące Polska Agencja Inwestycji i Handlu otworzy biuro w Chengdu. Agencja planuje też uruchomienie przedstawicielstwa w Hongkongu. - Zainteresowanie polskich firm tamtejszym rynkiem dynamicznie rośnie - podkreślił.
Są perspektywy
Juchniewicz wyjaśnił, że Chengdu to "niezwykle perspektywiczny" rynek Chin Zachodnich. - Jest to właściwie jedyne miejsce w Chinach, gdzie większość mieszkańców kojarzy Polskę, m.in. ze względu na połączenie kolejowe Łódź-Chengdu - powiedział. I podkreślił, że daje to możliwość bezpośredniego wejścia polskich produktów i marek przez Chiny Zachodnie do innych rejonów Azji. - Zainteresowanie polskich przedsiębiorców sprzedażą produktów do Chin jest duże - powiedział Juchniewicz. Wskazał, że kwartalnie ZBH w Szanghaju odpowiada na ok. 150-200 zapytań ws. rynku chińskiego dotyczących np. certyfikacji, kanałów sprzedaży, targów. - Dotąd skupialiśmy się głównie na promocji Polski jako miejsca lokowania inwestycji chińskich czy azjatyckich, teraz coraz większe znaczenie ma pobudzanie działalności eksportowej polskich przedsiębiorców - powiedział. Juchniewicz zaznaczył, że na szkoleniach PAIH dotyczących eksportu do Chin, które odbywały się w lutym w warszawskiej siedzibie Agencji, była ponad setka przedsiębiorców. - Świadczy to o tym, że Azja, a w szczególności Chiny pojawiają się na radarze polskiego biznesu - ocenił.
Jabłka muszą być słodkie
Dodał, że ważne jest też dopasowanie produktów do gustów chińskich odbiorców. - Na przykład jabłka muszą być niezwykle słodkie - zaznaczył. Zwrócił też uwagę na rodzaj i kolorystykę opakowań - bardzo dobrze sprzedają się tam kolory ciemne, złote, czerwone. - Ponadto, jeśli mówimy o kosmetykach czy żywności to opakowanie musi być dostosowane do chińskiej specyfiki logistycznej. Szczególnie w sektorze e-commerce. Produkty są składowane na rowerach, nie są niczym zabezpieczone. A więc, gdy mamy porę deszczową np. w Szanghaju to wszystko moknie - zauważył. Juchniewicz zwrócił też uwagę na kwestie dystrybucji i wielkość rynku. - Co innego sprzeda się w Szanghaju, a co innego w interiorze. Naszą rolą jest więc wskazywanie miast drugiego, trzeciego rzędu, gdzie klasa średnia prężnie się rozwija i potrzebuje markowych produktów europejskich - powiedział.
Według niego jest to ogromna szansa dla polskich przedsiębiorców. - W Pekinie, Szanghaju czy Kantonie są wszyscy, więc konkurencja marek międzynarodowych z ogromnymi budżetami promocyjnymi jest ogromna. A np. w miastach czy stolicach prowincji bariery wejścia na rynek są niższe - wskazał. Szef szanghajskiego biura PAIH zaznaczył, że dużą skalę sprzedaży notuje w Chinach polska żywność, ale "ogromny potencjał" mają też nasze kosmetyki. - 60-70 proc. zapytań kierowanych obecnie do mojego biura dotyczy sektora żywności. Szanse na chińskim rynku mają też polskie słodycze, mleko czy mięso - wskazał.
Bursztyn robi furorę
Dodał, że polską wizytówką w Chinach może się też stać sektor farmaceutyczny czy biomedyczny. - Duże pole do współpracy widzę też dla polskich spółek technologicznych - w obszarze cloud computing czy ITC - wyliczył. Z kolei już teraz rynek podbijają rodzimi bursztynnicy.
- Robią furorę nie tylko ze względu na cenę tego produktu w Chinach. Bursztyn jest kamieniem buddy, więc również pod względem kulturowym dopasowujemy się do chińskiej klienteli - zaznaczył Juchniewicz. Dodał, że wartość polskiego rynku biżuterii z bursztynu wynosi ok. 200 mln euro, a ponad połowa produkcji jest sprzedawana za granicę - w dużej części do Chin. Według Juchniewicza w zacieśnianiu współpracy handlowej między Polską a Chinami pomaga też inicjatywa Pasa i Szlaku. - Mam tu na myśli nie tylko współpracę logistyczną, ale też możliwość "wypychania" polskiego eksportu na rynek chiński. W końcu chińskie władze centralne zrozumiały, że nie jest to autostrada czy szlak kolejowy tylko w jedną stronę, czyli z Chin do Europy. Na tym przedsięwzięciu muszą skorzystać obie strony - powiedział.
Rekordowy eksport
W ocenie Juchniewicza jest szansa, by zmienić niekorzystny bilans obrotów handlowych między Polską a Chinami. Według GUS w pierwszej połowie 2017 r. eksport z Polski do Chin wyniósł ok. 1 mld 61 mln dol., zaś import z Chin do Polski - ok. 12 mld 341 mln dol. - Mając na uwadze, że władze centralne Państwa Środka w perspektywie 3-5 lat stawiają na promocję importu do Chin oraz uwzględniając inwestycje chińskie w Polsce ten bilans, mam nadzieję, poprawi się na naszą korzyść. Nie będzie to oczywiście proporcja 1:2, ale raczej 1:9 - ocenił. Potwierdzają to dane China Customs, na które powołał się Juchniewicz. - Wskazują, że rok 2017 był dla nas rekordowy pod względem eksportu polskiego do Chin na poziomie 3,3 mld dol., podczas gdy w 2016 r. było to 2,5 mld dol. - powiedział.
Zaznaczył jednak, że to są dane zawyżone w stosunku do tych prezentowanych przez polski GUS ze względu na inny sposób liczenia. - Ale dane GUS za cały 2017 r. nie będą znacząco niższe zapewne zamkniemy się w 2017 r. kwotą 2,5-3 mld dol. - ocenił.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock