Pasażer linii United Airlines, który siłą został wyciągnięty z samolotu, prawdopodobnie pozwie przewoźnika - poinformował w czwartek jego adwokat Thomas Demetrio. Incydent wywołał międzynarodowe oburzenie i zamienił się w wizerunkowy koszmar dla trzeciej największej linii w Stanach Zjednoczonych.
- Przez długi czas linie lotnicze, a w szczególności United, nas gnębiły - powiedział adwokat Demetrio na konferencji prasowej w Chicago. Na pytanie, czy dojdzie do procesu sądowego odparł: "prawdopodobnie tak".
Liczne obrażenia
David Dao, 69-letni amerykański lekarz z wietnamskimi korzeniami, został hospitalizowany po tym, jak policja brutalnie wyciągnęła go w niedzielę z samolotu na lotnisku O’Hare w Chicago. Samolot miał lecieć do Loiusville w stanie Kentucky, ale linia United sprzedała na ten rejs za dużo biletów i zdecydowała o wyproszeniu części osób z pokładu. Miała zaoferować za opuszczenie samolotu wynagrodzenie - według różnych źródeł 800-1000 dolarów. Dao odmówił i wówczas doszło do szarpaniny.
W jej wyniku doznał wstrząśnienia mózgu. Ma też złamany nos i wybite dwa przednie zęby. Szpital opuścił w środę, ale czeka go jeszcze rekonstrukcja uzębienia. Jego adwokat podkreślał, że zgodnie z prawem, pasażerowie nie mogą zostać wyrzuceni z samolotu przy użyciu nieuzasadnionej siły.
Przerażenie i szok
Nagrane przez innych pasażerów wideo z incydentem, przedstawiające wywlekanie zakrwawionego Dao z samolotu obiegło cały świat i wywołało publiczne oburzenie. Córka Dao powiedziała na konferencji prasowej, że rodzina była "przerażona" i "zszokowana" tym, co spotkało jej członka. Opisała go jako "wspaniałego ojca" i "kochającego dziadka", który wracał z wakacji w Kalifornii. Według relacji adwokata, Dao powiedział mu, że wyrzucenie z samolotu było dla niego gorszym przeżyciem niż ucieczka z Wietnamu w 1975 roku. Demetrio i drugi adwokat Stephen Golan poinformowali, że zarówno linie United jak i władze Chicago nie skontaktowały się jeszcze ani do nich, ani do rodziny. Przewoźnik podkreślił w oświadczeniu, że Oscar Munoz, prezes firmy, wielokrotnie telefonował do Dao, wyrażając głęboki żal z powodu incydentu i serdecznie go przepraszając. Linie nie poinformowały jednak, jaka będzie odpowiedź na ewentualny pozew sądowy oraz czy zamierzają zawrzeć z pasażerem jakąś ugodę.
Potężne straty
W związku z ostatnimi wydarzeniami United ponoszą potężne straty wizerunkowe i finansowe. Wiele osób wzywa do bojkotu linii. Głosy oburzenia płyną z całego świata, w tym z Chin, ponieważ Dao pochodzi z Azji. Akcje United straciły od poniedziałku niemal 1 proc. wymazując około 250 milionów dolarów z wartości firmy. Munoz robi teraz wszystko, aby naprawić sytuację. We wtorek "głęboko" przeprosił za zaistniałą sytuację. W środę przeprosiny z jego ust usłyszał Dao, jego rodzina i klienci United. Podkreślił też, że firma nie będzie już korzystała z organów ścigania, aby usuwać pasażerów w sytuacji lotów, na które sprzedano więcej miejsc niż foteli w samolocie. Demetrio nazwał jednak te przeprosiny "wyreżyserowanymi" i odpowiedzią na gigantyczną falę krytyki. Faktem jest, że w poniedziałek, w liście do pracowników, Munoz nie przeprosił bezpośrednio Dao i bronił działań firmy, tłumacząc, że pasażer był "wojowniczy", "nerwowy" i pozostawił personel bez żadnego wyboru.
Dogadają się?
Prawnicy reprezentujące linie lotnicze i ich pasażerów uważają, że biorąc pod uwagę szerokie oburzenie publiczne, Dao ma silne karty w ręku przed podjęciem czynności prawnych. - United, jeśli są inteligentni, szybko i spokojnie rozwiążą sprawę - powiedział Justin Green, partner w kancelarii Kreindler & Kreindler w Nowym Jorku.
Firma poinformowała, że daje sobie czas do 30 kwietnia na rozpatrzenie sprawy.
Autor: tol/ms / Źródło: Reuters