Boeingi 737 MAX, uziemione po katastrofach w Indonezji i w Etiopii, w których łącznie zginęło 346 osób, zapewne nie wrócą do latania przed połową sierpnia - pisze dziennik "Wall Street Journal".
Oznaczałoby to, że nie będzie ich do dyspozycji przez znaczną część okresu wakacyjnego - podkreśla "WSJ".
Certyfikacja systemu
Amerykańska Federalna Agencja Lotnictwa (FAA) zajmuje się obecnie certyfikacją poprawionego oprogramowania, zainstalowanego w tych samolotach systemu MCAS, automatycznie zapobiegającego przeciągnięciu (utracie siły nośnej). Według wstępnych ustaleń wadliwe działanie tego systemu mogło być przyczyną obu katastrof.
FAA zapowiedziała na początku maja, że proces certyfikacji oprogramowania systemu MCAS może potrwać kilka miesięcy. Telewizja CNN zwraca uwagę, że wątpliwości, dotyczące pierwotnego dopuszczenia tej maszyny do eksploatacji, oznaczają, że jej powrót do latania nie będzie łatwy. Procedura certyfikacji FAA jest przedmiotem śledztwa Kongresu i ministerstwa transportu USA. Boeing będzie potrzebował także zgody władz lotnictwa innych krajów na wznowienie eksploatacji maszyn 737 MAX. CNN podkreśla w tym kontekście, że ponad 80 proc. tych uziemionych obecnie samolotów było wykorzystywane przez linie lotnicze spoza Stanów Zjednoczonych.
We flocie PLL LOT znajduje się obecnie pięć maszyn tego typu. "Maksy" latały na popularnych europejskich trasach, m.in. do Londynu, Madrytu, Paryża i Tel Awiwu.
Przekonać pasażerów
Władze Boeinga planują ofensywę PR-ową, która ma wzmocnić wśród pasażerów przekonanie, że samolot jest bezpieczny. Prawdopodobnie podczas pierwszych lotów na pokładzie latać będą przedstawiciele kierownictwa firmy, rozważana jest też szeroko zakrojona kampania reklamowa, a być może do kampanii wizerunkowej zostaną wykorzystani celebryci. Boeing zmagał się z podobnym kryzysem w 2013 r., kiedy z powodu zapalających się akumulatorów uziemiono model 787 Dreamliner. Teraz jednak sytuacja jest znacznie poważniejsza, bo w przypadku Dreamlinera nie doszło do żadnej katastrofy, a w dwóch z udziałem modelu 737 MAX - w Indonezji i Etiopii - zginęło łącznie 346 osób. Producent próbuje też przekonać linie lotnicze, aby wsparły go w staraniach o odzyskanie zaufania pasażerów. W tym celu zaprasza pilotów, aby testowali na symulatorach wprowadzane zmiany, a także organizuje na całym świecie spotkania z władzami linii. To jednak przynosi umiarkowane efekty.
Amerykańscy przewoźnicy - Southwest Airlines, American Airlines i United Airlines - mówią, że zaczną je użytkować dopiero wtedy, gdy będą mieli pewność, iż samoloty są bezpieczne, a piloci zostali właściwie przeszkoleni. Niektórzy przedstawiciele branży lotniczej uważają, że zaufanie do Boeinga spadło do takiego poziomu, iż wizerunkowa ofensywa firmy będzie nieskuteczna - pisał wcześniej "WSJ". Potwierdza to badanie przeprowadzone przez analityków banku Barclays. 44 proc. spośród 1756 ankietowanych oświadczyło, że poczeka co najmniej rok, zanim wsiądzie na pokład Boeinga 737 MAX, a ponad połowa powiedziała, że jeśli pozostałe elementy (cena, czas przelotu itp.) byłyby identyczne, wybierze inny samolot.
Autor: tol / Źródło: PAP, Wall Street Journal
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock