Amerykański biznesmen z Wirginii miał dość użerania się z urzędnikami i postanowił się odegrać. Należny podatek za dwa samochody dostarczył w pięciu taczkach, w których znalazło się 300 tys. monet.
Na swojej stronie internetowej, Nick Stafford poinformował, że jest właścicielem czterech domów w dwóch stanach. We wrześniu 2016 roku kupił jednak wyjątkowy prezent dla syna - chevrolet corvette i tutaj pojawiło się pytanie, jaki adres podać podczas rejestracji samochodu. W celu rozwikłania wątpliwości biznesmen postanowił zadzwonić do biura podatkowego. Okazało się, że sprawa nie jest taka prosta, a urzędnicy zaczęli go odsyłać do kolejnych szczebli administracji. Biznesmen bezskutecznie próbował doprosić się o podanie numeru do osoby, która pomogłaby mu w rejestracji auta.
Podatek na taczkach
Zdenerwowanie narastało, a gdy Stafford ostatecznie otrzymał numer, okazało się, że nie jest kompetentną osobą do rozmowy. Sprawa trafiła do sądu.
Amerykanin postanowił się odegrać na urzędnikach w momencie zapłaty podatku. Biznesmen postanowił bowiem osobiście dostarczyć do urzędu 3 tys. dolarów...na pięciu taczkach, w których zmieścił 300 tys. monet. Całość ważyła ponad 725 kg, a przeliczenie kwoty miało zająć urzędnikom aż 7 godzin.
Dodatkowo Stafford zawiadomił o całej sprawie sąd, ale jego wnioski zostały ostatecznie oddalone przez sąd - poinformował dziennik "The Bristol Herald-Courier".
Autor: mb//ms / Źródło: Daily Mail, TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: David Criggeru/The Bristol Herald-Courier via AP/East News