Prezydent Donald Trump skrytykował Niemcy za nadwyżkę w handlu z USA oraz za zbyt małe - jego zdaniem - wydatki Niemiec na NATO i obronność. Agencje Reuters i dpa wskazują, że wcześniej kanclerz Angela Merkel wyraziła wątpliwości co do niezawodności USA jako partnera.
We have a MASSIVE trade deficit with Germany, plus they pay FAR LESS than they should on NATO & military. Very bad for U.S. This will change
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 30 maja 2017
"Mamy OGROMNY deficyt handlowy z Niemcami, plus oni płacą O WIELE MNIEJ niż powinni na NATO & wojsko. To bardzo źle dla USA. To się zmieni" - napisał Trump we wtorek na Twitterze.
Angela Merkel podczas niedzielnego wystąpienia na wiecu wyborczym w Monachium wyraziła wątpliwość co do niezawodności USA jako partnera i zaapelowała do krajów Unii Europejskiej o zachowanie jedności. - Czasy, gdy mogliśmy się całkowicie oprzeć na innych, dobiegły końca (...), dlatego mogę jedynie powiedzieć: my, Europejczycy, musimy wziąć nasze sprawy w swoje ręce - powiedziała.
Niemieckie stanowisko
W poniedziałek rzecznik rządu Steffen Seibert na spotkaniu z dziennikarzami w Berlinie zapewnił, że wypowiedź Merkel nie oznacza odwrócenia się Niemiec od USA. Ponieważ relacje z Ameryką są tak ważne, należy "bez owijania w bawełnę wskazywać na różnice zdań" - zastrzegł Seibert, przyznając, że seria ostatnich spotkań ujawniła istnienie takich różnic. Merkel nie kryje rozczarowania wynikami zakończonego w sobotę szczytu G7 na Sycylii, obarczając prezydenta USA Donalda Trumpa odpowiedzialnością za brak porozumienia w sprawie walki ze zmianami klimatu. Minister spraw zagranicznych Niemiec Sigmar Gabriel uznał w poniedziałek, że Stany Zjednoczone z Trumpem jako prezydentem nie pełnią "przewodniej roli w zachodniej wspólnocie wartości". Jego zdaniem USA "przestały być ważnym krajem". Wyraził opinię, że podczas weekendu mieliśmy do czynienia "nie tylko z nieudanym szczytem G7".
- Jest to niestety sygnał zmiany układu sił na świecie - powiedział po spotkaniu z przedstawicielami organizacji międzynarodowych poświęconym kryzysowi uchodźczemu. - Zachód staje się właśnie trochę mniejszy - skonstatował.
Trump w Europie
Między Trumpem a kanclerz Niemiec iskrzy od dłuższego czasu. Po szczycie G7 na Sycylii nie odbyła się ani konferencja prasowa Donalda Trumpa ani Angeli Merkel. Komentatorzy twierdzili, że jest to wynik braku zrozumienia między tymi politykami podczas spotkania. Wcześniej w Brukseli prezydent USA miał nazwać Niemców "bardzo złymi".
Zdaniem "Financial Times", słowa Trumpa miały paść podczas spotkania z przywódcami unijnymi w Brukseli: Jeanem-Claude'em Junckerem, przewodniczącym Komisji Europejskiej i Donaldem Tuskiem, przewodniczącym Rady Europejskiej.
Jak komentował Juncker w wywiadzie dla "Spiegla", "Trump nie był agresywny" w swojej wypowiedzi. Jak zauważa, prezydent USA nie miał na myśli, że Niemcy są "źli". - Mówiąc to, chciał wskazać na problem - dodał szef Komisji. W wywiadzie dla "Financial Timesa" ocenił, że "Trump posługiwał się prostą angielszczyzną".
Kontrowersyjną wypowiedź Trumpa prostował później jego dorada ds. ekonomicznych Gary Cohn. - Chodziło mu, że Niemcy są źli dla rynku - wyjaśniał, dodając, że prezydent nie ma nic przeciwko temu narodowi. - Trump mówił, że jego ojciec jest Niemcem - dodał. Jego zdaniem Trumpowi chodziło jedynie o niemiecki rynek, nie o ludzi.
Krytyczne komentarze
Jednak słowa Trumpa wywołały oburzenie wśród niemieckich polityków i komentatorów.
"Wszystko jedno, czy Donald Trump nazwał Niemcy "złymi" czy "bardzo złymi", jest okazja do odwetu: za pozwoleniem, Panie Prezydencie, jest Pan idiotą. Przy tej absurdalnej mieszance insynuacji i złej woli, z którą Trump atakował niemiecki eksport i przemysł samochodowy, obraźliwa jest przede wszystkim głupota. Czy Trump naprawdę chce rozpocząć wojnę handlową z Unią Europejską? Do dzieła, Panie Prezydencie. Najpóźniej, kiedy pojawią się cła karne na produkty wielkiej amerykańskiej firmy komputerowej, głupota ta sięgnęłaby końca" - napisała Barbara Wesel z "Deutsche Welle".
Z kolei dziennik "Handelsblatt" pisze: "Nie należy jednak zbyt wcześnie spisywać na straty ponad 70-letniego transatlantyckiego sojuszu tylko dlatego, że do Białego Domu na następne cztery lata wprowadził się jakiś rozrabiaka. Relacje Europy ze Stanami Zjednoczonymi przetrzymały już kilka innych kryzysów, żeby przypomnieć tylko polityczną epokę lodowcową podczas wojny irackiej w 2003 r. Trump to nie Ameryka".
Krytycznie o słowach Trumpa wypowiedział się także lider niemieckiej partii SPD Martin Schultz. Nazwał on prezydenta USA "niszczycielem wszystkich zachodnich wartości". - Jego strategia niszczenia skierowana przeciwko tolerancji, szacunkowi i współpracy między narodami opartych na wzajemnej tolerancji - powiedział.
Autor: KN/ms / Źródło: tvn24bis.pl, Deutsche Welle, Financial Times, Spiegel